Dlaczego Norwegia? Czy boję się Barnevernet? Jakiej pracy szukamy? Jak przygotowujemy się do emigracji?
Na początku 2022 roku planujemy przeprowadzkę do Norwegii. Zebrałam Wasze pytania o naszą emigrację z Instagrama, Facebooka i newslettera.
To aż 40 pytań o Norwegię, emigrację, odwagę, pogodę, depresję, pracę, szkołę, Barnevernet, finanse, męża, ekologię, emeryturę, dobry plan emigracji, wady Norwegii, strach, rozczarowanie i powrót do Polski. Zapraszam! Norwegia emigracja
Dlaczego Norwegia, a nie inny kraj skandynawski?
Tak naprawdę nie ma wielkiej różnicy. Wszystkie kraje nordyckie (Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia, Islandia) mają bardzo wysoki Democracy Index, od wielu są w pierwszej dziesiątce tego rankingu. Dlatego jeśli macie wartości podobne do naszych, to każdy z tych 5 krajów to dobry kierunek emigracji! Moim zdaniem różnią je niuanse i najlepiej słuchać serca My od wielu lat zwiedzamy kraje skandynawskie i wprawdzie w Finlandii i Szwecji bardzo mi się podoba, ale nie czuję się tam „jak w domu”. Natomiast w Norwegii od razu tak się poczułam! Nie potrafię wyjaśnić jak to działa, ale słucham swojej intuicji.
Mogłabym przygotować wielką tabelę plusów i minusów wszystkich 5 krajów nordyckich, ale jaki to ma sens, skoro te plusy i minusy są bardzo subiektywne?
Na przykład:
- Mąż i ja z wykształcenia jesteśmy przyrodnikami i (subiektywnie) norweska przyroda podoba nam się najbardziej.
- Nie boimy się Barnevernet, a ten strach to argument wielu polskich migrantów „przeciwko” Norwegii.
- W Finlandii moglibyśmy liczyć na pomoc rodziny męża, ale nie potrzebujemy tego. Wolimy być samodzielni i wybrać „nasze miejsce na ziemi”, a nie półśrodek – tylko dlatego, że w Finlandii może być łatwiej.
- Szwecja i Islandia zawsze wydawały mi się zbyt modnym i oczywistym wyborem
Jak widzicie, to bardzo subiektywne czynniki. Wy możecie to postrzegać totalnie inaczej i to jest okej!
Hollendergaten, Bergen
Fløyen, Bergen
Jak się zdobyć na odwagę do emigracji?
Moja pierwsza myśl: o matko, nie wiem! Ale postaram się odpowiedzieć w kilku punktach:
- Brak pracy, rodziny i znajomych na miejscu? Nie mamy takiej pomocy, ale ja na wszystko w swoim życiu zapracowałam sama, więc mam w sobie dużo siły, zaufania i poczucia sprawczości.
- Praca fizyczna? Nie boję się jej. W Norwegii mieszka ponad 120 000 zarejestrowanych Polaków (plus pewnie drugie tyle dojeżdżających pracowników tymczasowych) i zdecydowana większość z nich pracuje poniżej swoich kwalifikacji. Podchodzimy do emigracji bardzo realistycznie, więc też się na to nastawiamy. Jestem typem mróweczki i raczej team #realizm i #ciężkapraca, niż #różoweokulary
- Myślę, że bardzo pomaga brak przywiązania do dóbr materialnych, poziomu i wygody życia. My w Polsce nie mamy wiele, dążymy w stronę minimalizmu, więc nie boję się tej zmiany.
- Nowy język? Nie boję się tego, ja się całe życie czegoś uczę (jak Duda! ), więc nauka to dla mnie naturalny stan.
- Relacje i zerwanie kontaktów? Można podtrzymywać je na odległość i wszystko planujemy tak, aby to ułatwić – będziemy mieszkać w super miejscu blisko lotniska, więc bardzo liczę na odwiedziny rodziny, znajomych i częste wizyty w Polsce.
- Brak pomocy przy dzieciach? Najwięcej pomaga nam babcia (moja Mama). Teściowie i tak mieszkają w innym kraju i widzimy się 1-2 razy w roku. W Norwegii też będą nas odwiedzać, ale poza tym jesteśmy samowystarczalni. Nie chodzimy na randki, nie wyjeżdżamy bez dzieci, więc pod tym względem niewiele się zmieni. Być może znajdziemy w Norwegii opiekunkę albo znajomych z dziećmi w podobnym wieku, ale biorąc pod uwagę nas dotychczasowy styl życia i opiekę nad dziećmi, nie jest to coś niezbędnego.
Jak dzieci reagują na przenosiny do innego kraju?
Realistycznie Widzą plusy i minusy. Dbamy o ich pozytywne nastawienie, ale jednocześnie nie obiecujemy im gruszek na wierzbie – żeby nie było rozczarowania. Romek i Irenka już kilka razy byli z nami na wakacjach w Norwegii, więc mają same radosne skojarzenia, ale wiadomo, że codzienność szkoła-praca-dom będzie wyglądać inaczej…
W każdym razie temat emigracji przewija się u nas w domu co najmniej od 6 lat, a tak na poważnie od 2-3 lat. Rozmawiamy o tej przeprowadzce w obecności dzieci, więc miały dużo czasu, aby się z tym oswoić.
Straumebro, Bergen
Bergen
Osøyro
Osøyro
Bryggen, Bergen
Fløyen, Bergen
Fløyen, Bergen
Straume, Bergen
Czy nie boisz się rozczarowania Norwegią?
Nie boję się, bo ja się nie spodziewam tam jakiejś sielanki! Znam wszystkie plusy i minusy emigracji i tego kraju. Jedyne rozczarowanie, które może nas spotkać, to to jak nasza rodzina się tam odnajdzie, a nie Norwegia sama w sobie – to są dwie różne rzeczy. A co najistotniejsze: w tej chwili jestem na maksa rozczarowana Polską, więc co za różnica?
Co konkretnie polecasz czytać i oglądać, żeby lepiej poznać jakiś kraj? Skąd czerpać wiarygodne informacje?
Często pytacie mnie, co czytać, aby mieć takie dobre rozeznanie i podjąć świadomą decyzję o emigracji. Odpowiedź jest prosta: WSZYSTKO!
Grunt to nie przywiązywać się do jednej wersji, tylko porównywać różne stanowiska, szukać źródeł, weryfikować informacje, odsiewać fake newsy oraz tzw. dowody anegdotyczne, mieć szeroki ogląd, stale poszerzać horyzonty i stopniowo wyrabiać sobie własne zdanie.
Czytać książki, zwłaszcza reportaże, uczyć się języka i czytać bieżące wiadomości z danego kraju, poznawać jego historię, kulturę, kody kulturowe i ich genezę. To pomoże Wam lepiej zrozumieć dany kraj i mentalność jego mieszkańców – będziecie wiedzieć, co ich ukształtowało i dlaczego są, jacy są.
Warto podchodzić do tego z ciekawością, a jednocześnie z pewną dozą sceptycyzmu i pokory oraz podejścia „im więcej czytam, tym bardziej wiem, że nic nie wiem… ale może kiedyś się dowiem, czytam dalej!”
Odsiewać ziarno od plew. Dementować zwłaszcza sensacyjne artykuły w mediach, które mają niewiele wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, bo mają się przede wszystkim „klikać” (najlepszy przykład to temat norweskiego Barnevern). Z dziennikarskiego punktu widzenia prawdziwa informacja powinna być zweryfikowana i potwierdzona w kilku źródłach… tymczasem media od lat publikują wersję tylko jednej strony, ponieważ służby Barnevern zgodnie z prawem nie może udzielać żadnych informacji na temat prywatnych spraw dziecka przez kilkadziesiąt lat.
Interesuję się krajami nordyckimi od kilkunastu lat i to naprawdę intensywnie. To zdecydowanie moja największa pasja i zajawka, a niedawno zdiagnozowano u mnie zespół Aspergera, więc to wiele tłumaczy
Od lat czytam wszystko co wpadnie mi w ręce na temat krajów nordyckich, więc trudno mnie zagiąć jakimś sensacyjnym newsem. Dzięki temu, jeśli ktoś w dyskusji przytoczy konkretny argument, fake news lub dowód anegdotyczny, to z dużym prawdopodobieństwem jestem w stanie stwierdzić, gdzie to się wcześniej pojawiło i skąd czerpie takie rewelacje.
Czy nie obawiasz się Barnevernet?
Nie (tak jak wspomniałam wyżej).
Rozkminiłam ten temat już w 2015 roku – jest o tym cały wpis na blogu.
Co więcej, uważam, że polska opieka społeczna mogłyby się wiele nauczyć od Barnevernet – może wtedy byłoby mniej tragedii? To niepopularna opinia, ale uważam, że lepiej zabrać rodzicom dziecko o jeden raz za dużo, niż za mało!
Gamle Bergen Museum – Bymuseet i Bergen
Osøyro
Sandviken, Bergen
Jak Wasze umiejętności językowe? (u mnie to największa bariera)
Tak jak wspominałam, już jakiś czas temu zaczęliśmy się uczyć norweskiego, bo temat emigracji od dawna przewija się u nas w domu. Uczę się (z przerwami) od października 2019, jestem na poziomie B1 i podczas naszego ostatniego pobytu w Norwegii w sierpniu porozumiewałam się całkiem swobodnie. Mąż skończył poziom A2. Przed wyjazdem planujemy jeszcze zapisać się na indywidualne konwersacje i rozmawiać po norwesku w domu – z mężem i dziećmi.
Dodam, że uczyłam się też języka fińskiego (przez 1,5 roku), j. szwedzkiego (kilka miesięcy) i liznęłam j. duński, więc mam porównanie. Język norweski jest dla mnie najłatwiejszy z nich, więc nauka idzie mi szybko i przyjemnie
Ile czasu tygodniowo wychodzi Wam na naukę języka?
3 godziny kursu (2 * 1,5h ) + minimum 2 godziny na pracę domową + kilka godzin na norweskie radio w tle, podcasty i seriale
Jestem pilniejszą uczennicą niż mąż więc dodatkowo piszę sobie różne powtórki, wypracowania i dialogi (których nie wymagają na kursie) i potem mąż, ucząc się do testów, korzysta z moich notatek.
Tak czy siak, musimy przede wszystkim zacząć używać norweskiego w domu, w różnych codziennych sytuacjach – to najważniejsze, żeby gadać na luzie i potem w Norwegii (podczas rozmów kwalifikacyjnych, w pracy, w urzędach itd.) nie spinać się i mniej stresować.
Od czego zaczęłaś naukę? Od razu od kursu?
Najpierw zrobiłam kilkanaście tematów w apce Duolingo… ale szczerze? Ta apka wprowadza więcej zamętu, niż korzyści. Zwłaszcza w gramatyce: forma określona i nieokreślona rzeczowników i przymiotników jest tam fatalnie opracowana (miałam porównanie na kursie). A w norweskim to podstawa!
Jesienią 2019 zapisałam się na kurs od zera w szkole norweskiego Zoozanko (najpierw stacjonarnie, a w czasie pandemii online) i wtedy poszło już z górki
Twój mąż nie jest Norwegiem? Byłam przekonana, że norweski to jego ojczysty język.
Nie
Wiem, że pewnie nie zawsze zaglądacie do zakładki „O BLOGU”, ale od zawsze jest informacja, że mój mąż jest w połowie Finem (ze strony taty), a w połowie Rosjaninem (ze strony mamy). Pochodzi z Karelii – terenów na granicy Finlandii i Rosji.
Nasze nazwisko to Hannolainen. Końcówka „-nen” jest bardzo popularna w Finlandii. Pierwsza dziesiątka najbardziej popularnych fińskich nazwisk w 2021 roku to:
Korhonen
Virtanen
Mäkinen
Nieminen
Mäkelä
Hämäläinen
Lainen
Heikkinen
Koskinen
Järvinen
(źródło)
Nazwisko Hannolainen nie należy do najpopularniejszych (w Finlandii mieszka tylko 51 osób o tym nazwisku). Natomiast nazwiska norweskie, szwedzkie, duńskie brzmią zupełnie inaczej
Czy dzięki temu, że Twój mąż jest Finem może być Wam łatwiej w Norwegii? Taka solidarność ludzi lodu
To tak nie działa. Będziemy startować w Norwegii od zera, tak jak wszyscy na emigracji, bez kontaktów, pracy i innych ułatwień. Kraje nordyckie żyją w przyjaźni, ale też mają sporo stereotypów na swój temat i w pewien sposób ze sobą konkurują.
Kwestia dyskryminacji to delikatny temat – to nieprawda, że w Norwegii całkowicie jej nie ma (zależy na kogo się trafi), ale jednocześnie nie jest ona aż tak nasilona, jak w innych krajach, gdzie migrantów traktuje się jak „tanią siłę roboczą” i zatrudnia za głodowe stawki.
Sandviken, Bergen
Gamle Bergen Museum – Bymuseet i Bergen
Czy macie już pracę w Norwegii? Czy zaczęliście szukać?
Nie mamy i szukamy bez pośpiechu, bo mamy mnóstwo do załatwienia w Polsce przed wyjazdem:
- Wielka wyprzedaż i rozdanie ciuchów, książek, zabawek i innych gratów, których nie zabierzemy do Norwegii.
- Remont kuchni i odświeżenie naszego mieszkania, żeby je wynająć.
- Badania lekarskie i diagnozy spektrum autyzmu (moja i dzieci)
- Zamknięcie mojej terapii
- Terapia SI Romka
- Moje prawo jazdy
- Sprzedaż auta + zakup nowego
- Dokument Szyszki
- Aktualne paszporty
- Tłumaczenie dokumentów
- Szukanie mieszkania/domu na wynajem
- …i na pewno jeszcze coś się znajdzie
Poza tym nadal uczymy się j. norweskiego. Planujemy jeszcze zapisać się na konwersacje 1:1 i rozmawiać w domu z dziećmi.
Jak widzicie ani trochę nie jesteśmy team #spontan Chcemy przygotować się na tip top.
Dlatego szacujemy, że na stałe przeprowadzimy się dopiero po pierwszym semestrze roku szkolnego lub na wiosnę 2022 roku.
Jednak najważniejsze, że decyzja już zapadła, mąż we wrześniu złożył wypowiedzenie w pracy, teraz pozostaje nam już „tylko” odhaczanie kolejnych punktów z tej długiej listy!
Czy szukacie pracy w swoich zawodach? Czy raczej trudno?
Nie.
Raczej nastawiamy się na pracę fizyczną – przynajmniej na początku, dopóki nie zaczniemy płynnie mówić po norwesku.
Poza tym nasze zawody są mało „rozchwytywane” Nasze wykształcenie to: geografia i biologia (mąż), a moje to ochrona środowiska + 3 kierunki studiów podyplomowych (marketing, negocjacje, ewaluacja projektów i programów unijnych).
Tymczasem w Norwegii poszukują przede wszystkim: programistów, medyków, budowlańców…
Możecie sprawdzić w NAV i Finn.no jakich ofert pracy jest najwięcej.
Niedawno dostałam diagnozę, że jestem w spektrum autyzmu – mam zespół Aspergera, więc też musze uwzględnić to w moich planach zawodowych. Będę starała się znaleźć przyjazne miejsce pracy, w którym nie będę stale przebodźcowana. Marzy mi się na przykład praca w bibliotece!
Jednak na początku nastawiam się na pracę fizyczną. Jak już lepiej nauczę się języka, to mogę starać się np. o pracę w dziale marketingu, w social mediach albo przy rozliczeniu dotacji ze środków norweskich (Mechanizm Finansowy EOG i NMF), bo takie mam doświadczenie zawodowe.
Poza tym nauczyłam się też mnóstwo jako blogerka i jednoosobowa działalność gospodarcza (fotografia, grafika, marketing, media społecznościowe, copywriting, projektowanie stron internetowych, księgowość itd. – ja to wszystko robię sama). Z jednej strony człowiek-orkiestra a z drugiej to mało „konkretny” zawód.
W Norwegii nadal będę prowadzić moją firmę (współprace reklamowe na blogu + wydanie książek + produkty elektroniczne), ale nie wiem jak emigracja przełoży się na zlecenia i czy na dłuższą metę będzie mi się to opłacać, bo koszty życia w Norwegii są dużo wyższe niż polskie stawki.
Być może pójdę na etat do norweskiego pracodawcy, a bloga będę prowadzić hobbystycznie.
Nie obawiacie się, że nie znajdziecie pracy?
Nie.
Tak jak pisałam „jestem kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boję” Jesteśmy totalnie otwarci – również na pracę fizyczną i poniżej naszych kwalifikacji. Zresztą ja mam nadal prężnie działającą firmę okołoblogową i planuję to łączyć w miarę możliwości.
Co z prawem do emerytury i składkami? Czy te zapłacone w Polsce zmarnują się?
Na szczęście nie. Przepracowałam w Polsce prawie 20 lat, więc byłoby szkoda Będę mieć dwie mniejsze emerytury, z każdego kraju osobno, proporcjonalnie do opłaconych składek i lat przepracowanych w każdym kraju. Tu więcej informacji ze strony ZUS.
Vigelandsparken, Oslo
Czy wymagana jest minimalna poduszka finansowa jaką trzeba mieć, aby wyjechać?
Na początku trzeba odłożyć kasę:
- Na pierwszy czynsz i kaucję (zwykle 3x czynsz). Trudno mi podać jakieś konkretne kwoty, bo to bardzo zależy od miasta: np. mieszkania w Oslo i Bergen są wielokrotnie droższe, niż dom w Hamar. Ceny możecie sprawdzić na Finn.no > Eiendom > Bolig til leie.
- Jedzenie i inne opłaty na pierwszy miesiąc / do pierwszej wypłaty. Warto mieć umowę o pracę – bez tego bym w ogóle nie wyjeżdżała, bo szukanie pracy na miejscu może potrwać kilka miesięcy, a wtedy oszczędności topnieją w oczach.
- Plus jakiś zapas na nieplanowane wydatki.
Czy myślicie o finansach? Też rozważam wyjazd, ale nie wiem, czy dalibyśmy radę.
Oczywiście myślimy o finansach, szukamy pracy, zbieramy oszczędności, sprzedaliśmy auto i stopniowo wyprzedajemy nasz „dobytek”.
My nie wyjeżdżamy ze względów ekonomicznych. W Polsce mamy pracę i bardzo stabilną sytuację finansową i myślę, że na początku życia w Norwegii nasza sytuacja wręcz może pogorszyć – jesteśmy na to gotowi. Koszty życia w Norwegii są wysokie, ale jak się tam zarabia, to też jest inaczej. Trzeba przestać przeliczać wszystko na złotówki i odpowiednio zaplanować budżet.
Zresztą my w Polsce też nie żyjemy na jakimś super wysokim poziomie, to znaczy z wyboru jesteśmy raczej minimalistami, niż mega konsumentami. Dlatego nawet, jeśli trzeba będzie na początku „zacisnąć pasa”, to nie powinniśmy jakoś bardzo mocno odczuć tej zmiany.
Czy w Norwegii możliwe jest wynajęcie domu, nie mając pracy?
Nie, w zdecydowanej większości przypadków wymagana jest umowa o pracę. Dlatego nie planujemy wyjeżdżać, dopóki przynajmniej jedno z nas nie będzie jej mieć – poza tym nie mamy aż takiej poduszki finansowej, żeby sobie na to pozwolić. Norwegia to jednak mega drogi kraj.
Osøyro
Ottestad, Hamar
Gamle Bergen Museum – Bymuseet i Bergen
Ulubione miasto w Norwegii?
Aktualnie Hamar, ale mój mąż śmieje się ze mnie, że gdziekolwiek pojedziemy to tylko czeka, aż powiem „moglibyśmy tutaj zamieszkać…” Taka już ze mnie nomadka. Wiele razy się przeprowadzałam i naprawdę to lubię – ciągle szukam swojego miejsca na Ziemi. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca i wszędzie dostrzegam jakieś plusy i miłe detale
To nie jest tak, że osoby z ZA nie tolerują jakichkolwiek zmian, tylko przygotowują się do nich wyjątkowo starannie i trzymają się bezpiecznych rytuałów.
Jakie aspekty brałaś pod uwagę przy wyborze regionu, w którym zamieszkacie w Norwegii?
Mnóstwo subiektywnych względów praktycznych i jeden emocjonalny – to bardzo dobrze oddaje przygotowania do zmian w stylu osoby z ZA
Wybraliśmy miasto Hamar w okręgu Innlandet, a pod uwagę braliśmy:
- rynek pracy
- język (przewaga bokmål nad dialektami)
- pogoda (lubimy śnieg, a na wybrzeżu może i są piękne fiordy, ale śniegu jest jak na lekarstwo)
- bliskość lotniska i genialne połączenie
- komunikacja z resztą kraju
- edukacja dzieci (placówki Montessori i wszystkie szkoły kolejnych szczebli na miejscu bez konieczności dojazdu)
- wielkość miasta (wszędzie można dojechać rowerem)
- ceny i standard mieszkań i domów na wynajem
- infrastruktura, dostępność usług i różnych atrakcji sportowych (skate park, pump track, basen, lodowiska, tory narciarskie i inne)
- otaczająca przyroda, jezioro Mjøsa… itd.
Pewnie coś jeszcze by się znalazło.
A ze względów emocjonalnych: byłam w Hamar już w 2015 roku, poczułam dobrą energię i pomyślałam, że chciałabym pomieszkać tam z rodziną, sprawdzić jak nam tam będzie i co z tego wyniknie…
W sierpniu 2021 ponownie tam pojechaliśmy i czujemy się tam jak u siebie, jak w domu Jednak nie nastawiamy się na nic, spróbujemy i zobaczymy jak się to dalej ułoży.
Lekeplassen i Strandgateparken, Hamar
Vikingskipet, Hamar
Domkirkeodden, Hamar
Ottestad, Hamar
Czy kryzys klimatyczny, smog i ogólnie kwestia środowiska miały wpływ na Waszą decyzję o emigracji?
Zgadza się, jakość powietrza w Polsce, smog i zmiany klimatyczne to niestety bardzo ważne argumenty za emigracją. Tym bardziej, że nasza rodzina o każdej porze roku lubi spędzać jak najwięcej czasu poza domem, niezależnie od pogody.
Nie wygląda na to, aby w Polsce w najbliższym czasie coś miało zmienić na lepsze pod tym względem. Prognozy nie są optymistyczne i dotyczą całego świata, natomiast jestem pewna, że jakkolwiek będzie przebiegać kryzys klimatyczny, to kraje skandynawskie poradzą sobie z nim lepiej, niż Polska.
To samo dotyczy smogu i ogólnie jakości powietrza w naszym kraju. Zerknijcie na mapę zawartości rakotwórczego benzo(a)pirenu w Europie – Polska od lat świeci na czerwono…
Źródło: planergia.pl
- Polska nadal jest najbardziej skażonym krajem w Europie, jeśli chodzi chodzi o rakotwórczy benzoalfapiren.
- Tylko 3% Polaków oddycha powietrzem spełniającym standardy WHO.
- Aż 33 spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych europejskich miast znajduje się w Polsce (lista źródeł tutaj).
A zanieczyszczenie powietrza to taki lekceważony “cichy zabójca”, który w Polsce jest przyczyną przedwczesnej śmierci nawet 44-48 tys. osób rocznie. Jak to działa? Zanieczyszczenia latami kumulują się w naszym organizmie. Dzieci częściej łapią infekcje i alergie – to widać po krótkim czasie, ale tak naprawdę smog ma negatywny wpływ na wszystkich, tylko nie od razu daje objawy, niszczy nasze zdrowie stopniowo, w sposób trudny do zauważenia. Po latach oddychanie takim powietrzem skutkuje: chorobami układu krążenia, układu oddechowego i nowotworami.
A z takich czysto prozaicznych powodów: chcę jeszcze kilka lat nacieszyć się śniegiem! Jako dziecko uwielbiałam śnieżne zimy i sporty zimowe i chcę, żeby nasze dzieci też miały szansę doświadczyć tego samego. Tymczasem od 2012 roku (kiedy urodził się Romek) były tylko 2 czy 3 takie “prawdziwe” zimy.
Fakt, rok temu były mrozy i śnieg, ale pamiętajcie: POGODA TO NIE KLIMAT.
A ja kocham śnieg i psychicznie czuję się bardzo źle, gdy nie widzę wyraźnych pór roku. Jesień, jesień, jesień, a potem od razu wiosna? Czuję się wtedy chora i skołowana.
Kolejny argument to indywidualne kwestie zdrowotne: Romek i ja jesteśmy alergikami, ja dodatkowo mam bardzo silną astmę, a wszyscy w mojej rodzinie umierali na choroby układu krążenia, nasilane przez smog – to wszystko ma znaczenie.
Wiele Czytelniczek, które wyemigrowały na północ Europy napisało do mnie, że po przeprowadzce znikły objawy ich astmy i alergii. To wprawdzie dowody anegdotyczne, ale w zestawieniu z mapami jakości powietrza w Europie dają do myślenia.
Tak naprawdę trudno mi wskazać, który z tych argumentów za emigracją jest dla nas najważniejszy i decydujący – tyle tego jest!
Co z samolotami? Czy masz jakiś plan na „offset” śladu węglowego związanego z Waszą emigracją?
To pytanie to typowy „flight shaming”.
A żaden shaming nie działa dobrze – zamiast dać do myślenia, powoduje bunt i poczucie krzywdy. Niestety to zjawisko pojawiło się również w środowisku proekologicznym, wegetariańskim, wegańskim. Kolejna działka, w której nigdy nie będziemy wystarczająco dobre i dobrzy. To wytykanie błędów i podcinanie skrzydeł (sic!) tym, którzy się starają… bo przecież zawsze mogą zrobić więcej, lepiej itd.
Jestem wegetarianką od 1999 roku, kilka lat później poszłam na studia – ochronę środowiska i od tamtej pory używam wielorazowych toreb, oszczędzam zasoby, przez cały rok jeżdżę na rowerze, w pierwszej kolejności korzystam z komunikacji miejskiej zamiast auta, taksówki itd.
Nie mam poczucia winy, gdy raz w roku polecimy samolotem do Norwegii. Od ponad 20 lat cały styl życia naszej rodziny to ograniczanie śladu węglowego i nie czuję potrzeby, żeby go dodatkowo równoważyć. Tym bardziej, że nie latamy prywatnym samolotem A sama przeprowadzka będzie na bank autem lub ciężarówką, a nie samolotem.
Dodam jeszcze, że jako wegetarianka i ekolożka nigdy nie uprawiałam wśród rodziny i znajomych wege- i eko-propagandy poprzez namawianie, zmuszanie, zawstydzanie itd. Jestem przekonana, że każdy musi sam dojrzeć (lub nie) do tej decyzji – tylko wtedy będzie naprawdę “jego”.
Potwierdzi to mój mąż, który na początku naszego związku jadł mięso i nigdy nie usłyszał ode mnie złego słowa. Sam zdecydował, że zostanie wege w 2009 roku. Lepiej po prostu częstować pysznymi daniami, odpowiadać rzeczowo na pytania o bilansowanie składników odżywczych i dawać przykład swoją pokojową postawą
Bergen, widoki w drodze na Fløyen
Jest coś, co Ci się nie podoba w Norwegii? (jako kraju, w którym będziesz mieszkać)
Jest sporo rzeczy, które nam się nie podobają, ale jesteśmy w stanie je zaakceptować – nie powstrzymują nas od decyzji o emigracji. W tym poście podałam kilka przykładów. Jednak dla każdego to będą inne rzeczy – nie chcę wam nic sugerować, każdy musi rozważyć to w swoim serduszku
Na pewno warto dobrze poznać kraj, do którego planujemy emigrować. Nie idealizować go, sprawdzić, czy na pewno do nas “pasuje”. Każdy z nas jest inny, ma inne potrzeby i to jest okej! Nie ma kraju idealnego dla wszystkich i Norwegia też nim nie jest.
Poza tym to, co dla ekstrawertyków będzie minusem, dla introwertyków będzie plusem Przykład? Mój mąż i ja jesteśmy mega introwertykami, dlatego norweski dystans społeczny (który migranci a Polski wymieniają jako istotną wadę Norwegii) my uważamy za jedną z jej największych zalet!
Znam mnóstwo osób, które źle się czują na emigracji, bo oczekiwali czegoś innego. Nie rozumieją lub nie akceptują miejscowej mentalności, albo po prostu nie dopasowali się osobowościowo – wolą hałas, ciepło, ludzi i hiszpańską riwierę, niż ciszę, chłód, dystans i skandynawską nudę (to uproszczony przykład, ale na pewno rozumiecie co chcę przekazać).
Dlatego zawsze powtarzam, że nie ma jednej, obiektywnej prawdy o Norwegii – każdy musi sam zdecydować czy „pasuje” do tego kraju, czy będzie się tam męczył i marudził…
Opowiesz coś więcej na temat minusów emigracji do Norwegii?
Opowiem, jak już przejdę cały proces i będę mogła podzielić się konkretami. Na ten moment polecam zapisane profil @skandynawskie_dzieci i ich live na ten temat.
Czy dzieci pójdą do miejscowej szkoły czy będą w ED (edukacji domowej)?
Oczywiście Romek i Irka będą chodzić do norweskich placówek – szybka integracja, asymilacja i nauka języka są bardzo potrzebne, aby poczuć się dobrze w nowym kraju. A norweskie szkoły i przedszkola są świetne i aż żal z nich nie skorzystać! Chodzą jakieś ploty o rzekomo niskim poziomie nauczania w Norwegii, ale to jest po prostu zupełnie inne podejście niż w Polsce.
Znam zalety ED, ale to nie jest jedyne słuszne rozwiązanie, które będzie idealne dla wszystkich. Znam warunki i ograniczenia naszej rodziny i ED totalnie nie jest dla nas (z wielu względów).
Więcej na ten temat pisałam tutaj.
Straume, Bergen
Fløibanen, Bergen
Knutabruo, Osøyro
Czy macie już zaklepane przedszkole i szkołę?
Nie.
W szkołach w Hamar jest rejonizacja, więc zapiszemy dzieci do placówek po podpisaniu umowy na wynajem mieszkania. Wszystko będziemy załatwiać w dostosowaniu do miejsca pracy i zamieszkania, bo tak jak w Polsce planujemy jak najwięcej jeździć na rowerach
Marzy mi się przedszkole i szkoła Montessori w Hamar, ale jednocześnie mam bardzo duże zaufanie do norweskich placówek i systemu edukacji i wiem, że nawet taka przeciętna, gminna szkoła będzie w porządku (w Polsce różnie z tym bywa).
Czy dzieciaki uczą się już norweskiego? Jak wygląda kwestia języka w norweskiej szkole i przedszkolu?
Uczę ich pojedynczych słów i zwrotów w czasie zabawy, znają kilka piosenek i oglądają bajki po norwesku na NRK Ale bez ciśnienia. Po pierwsze dzieci na miejscu będą chłonąć język jak gąbka, a po drugie norweskie placówki są bardzo wspierające. Dzieci już złapały norweską intonację i akcent i wymyślają własne, nieistniejące zdania, które brzmią jak norweski. Także serio, o ich język się nie martwię, bardziej o nasz!
W szkole dzieci będą się uczyły bez opuszczania roku (w przeciwieństwie do Finlandii). W wielu szkołach jest tzw. velkomstklasse dla dzieci obcokrajowców, gdzie koncentrują się na nauce języka. W innym przypadku dzieci dostają nauczyciela wspomagającego lub dodatkowe godziny nauki języka (zależy od szkoły), w każdym razie jest to bardzo dobrze zorganizowane. Romek i Irka na bank w ciągu roku będą mówić po norwesku lepiej od nas! Wiem od rodzin mieszkających w Norwegii na stałe, że polskie dzieci w przedszkolu i szkole łapią pierwsze słowa i zwroty już po 3 miesiącach.
Czy nie martwisz się o dzieci? (będą czuły się outsiderami)
Dostałam kilka takich pytań, których autorki próbują nam “podciąć skrzydła” albo obciążyć własnymi lękami – takimi, które nas nie dotyczą.
To super, że martwicie się o dzieci – jak będą się czuły, czy nie będą outsiderami… ale muszę to podkreślić: to nie dzieci decydują o emigracji całej rodziny! A lęk i strach to źli doradcy.
Potrzeby i emocje dzieci są dla nas bardzo ważne i możecie być pewne, że zaopiekujemy się nimi jak najlepiej Jednak nie odwracajmy proporcji: nie warto podejmować decyzji o emigracji lub jej braku, kierując się głównie lękiem “jak dzieci się odnajdą?”. One mają fantastyczne zdolności adaptacyjne i tak naprawdę im wcześniej, tym lepiej – niemowlę lub przedszkolak zniesie to lepiej niż uczeń klasy I-III albo nastolatek.
Nie wspominając już o tym, że decyzję o emigracji podejmujemy przede wszystkim dla dobra dzieci! My mamy już swoje lata i “jakoś” damy sobie radę w Polsce, ale perspektywy dla dzieci są ty fatalne.
Jesteśmy rodziną wielokulturową, a w Polsce panuje coraz większa ksenofobia. Do tego koszmarny program edukacji Czarnka, dyskryminacja nieochrzczonych dzieci oraz jawne łamanie praw człowieka, w tym kobiet, dzieci, osób LGBT+, uchodźców, innych ras i wyznań… można wymieniać w nieskończoność
Bardzo zależy nam, aby Romek i Irka dorastali w kraju, gdzie mogą kochać kogo chcą. Gdzie będą mieć dostęp do rzetelnej, świeckiej edukacji (w tym edukacji seksualnej). Gdzie prawa dzieci, kobiet, prawa człowieka są oczywistością, a nie czymś, o co trzeba walczyć latami i nauczać na tajnych kompletach.
Jakkolwiek na to patrzę, bilans zawsze wychodzi dodatni: plusy emigracji zdecydowanie przewyższają minusy!
Ottestad, Hamar
Bryggen, Bergen
Vestre Torg, Hamar
Bryggen, Bergen
Czy piesek emigruje z Wami? Jak wygląda procedura?
Oczywiście, że tak! Procedura to w skrócie:
- W przypadku psów ze schroniska – tak jak nasza Szyszka – udokumentowanie, że jesteś jego właścicielem od co najmniej 6 miesięcy przed podróżą (to zabezpieczenie przed handlem zwierzętami)
- Aktualne szczepienie i chip (to już mamy)
- Paszport wg wzoru UE i EOG (będziemy wyrabiać)
- W przypadku wynajmu mieszkania trzeba szukać takiego, gdzie pozwalają trzymać zwierzęta („dyrehold tillatt”)
Zazdroszczę Wam emigracji Sama o tym marzę od jakiegoś czasu, ale mój mąż w życiu na to nie pójdzie. Jak go przekonać?
Rozumiem doskonale. U nas w związku też to ja jestem „motorem zmian” i musiałam pracować nad moim mężem kilka lat, zanim zrozumiał, że emigracja to konieczność. Ja chciałam wyjechać już w 2015 roku, ale wiele rzeczy się po drodze wydarzyło i dopiero gdzieś tak na przełomie 2020/2021 mąż dał się przekonać.
Zresztą rozumiem z czego to wynika – mój mąż już raz to przeżył, a bez super CV, doświadczenia lub znajomości obcokrajowcom w Polsce jest naprawdę trudno – przynajmniej tak było w 2009 roku.
Mój mąż przyjechał do Polski tuż po studiach, bez znajomości języka i doświadczenia. Bardzo długo nie mógł znaleźć pracy, spotkał się z potężną dyskryminacją i olewaniem (np. umawiał się na spotkanie z pracodawcą i ten ktoś nie przychodził, nie odbierał telefonów itp.). Polska pod tym względem nie jest rajem, ani nawet przyjaznym miejscem, ale o tym się nie mówi…
Na początku nie było u nas różowo. Mój mąż prawie rok szukał pierwszej pracy, a ponad 2 lata takiej, gdzie nie był traktowany jak “tania siła robocza”. Przez ten czas to przede wszystkim ja nas utrzymywałam i to też za marną urzędniczą pensję.
Dlatego śmiać mi się chce, gdy słyszę o małżeństwach Polek z obcokrajowcami „dla pieniędzy, a nie z miłości”
Jednak Norwegia to nie Polska – tam jest bardzo dużo migrantów i traktuje się ich z większym szacunkiem. Bez kwalifikacji i języka zarabia się trochę mniej, ale to nie są tak ogromne dysproporcje jak w Polsce, widełki zarobków są bardziej spłaszczone.
U Was obawy przed emigracją pewnie są inne, ale podaję to jako przykład, że emigracja to nie taka prosta sprawa i jesteśmy tego świadomi.
Jaka jest reakcja Pani rodziców na emigrację? Czy mają pretensje, że wyprowadzka jest tak daleko?
Nie wyobrażam sobie, żeby rodzina mogła mieć pretensje o emigrację – moim zdaniem to świadczy o niezdrowych relacjach rodzinnych. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Opinia rodziny i presja z jej strony nie powinna wpływać na tę decyzję.
Moim zdaniem, aby utrzymać dobre relacje, rodzina nie musi za wszelką cenę mieszkać blisko siebie. Cała nasza rodzina jest rozrzucona po Polsce i świecie (Finlandia, Rosja, Niderlandy, USA, Włochy), więc dla nas takie “odcięcie pępowiny” to naturalna sytuacja i rodzinny wzorzec.
Oczywiście moja Mama trochę się martwi, smutno jej, że będzie za nami tęsknić, ale jednocześnie mocno kibicuje i rozumie, że to konieczność ze względu na fatalną społeczno-polityczną sytuację w Polsce. Mój Tata niestety zmarł kilka lat temu, ale też zawsze nam kibicował w emigracyjnych planach i dodawał odwagi. A Mama już planuje uczyć się języka i nas odwiedzać
Straume, Bergen
Lubicie norweską kuchnię? Będziesz teraz gotować w domu po norwesku? (jestem ciekawa typowych norweskich dań)
Oj nie! My jesteśmy wege, a kuchnia norweska to przede wszystkim ryby i owoce morza, mięso plus bardzo proste dodatki warzywne
Próbujemy tylko tego, co jest wegetariańskie. Z rzeczy dostępnych w sklepach lubimy nabiał, przepyszne dżemy (smakują jak takie babcine z dzieciństwa), ziemniaki (Norwegia bardzo dba o ich jakość), ziemniaczane naleśniki lomper, niektóre wypieki, no i gofry
W Norwegii są też różne popkulturowe tradycje np. Pizza Grandiosa (mrożona, więc ble ) albo piątkowe taco – wersji wege całkiem spoko, mam nawet przepis na blogu na Taco Fredag.
Jest jakiś zaskakujący lub zabawny norweski zwyczaj? Co Cię zaskoczyło?
Na ten moment najbardziej zaskoczyło mnie, że „tradycyjne” ciasta (na przykład urodzinowe ciasto czekoladowe) Norwegowie robią… z proszku! To jest bardzo powszechne i jest zdziwko, jeśli na urodzinach jest coś innego niż hot dogi + ciasto czekoladowe z gotowców.
Norwegowie lubią ułatwiać sobie życie w ten sposób. Z jednej strony to dziwne, bo jednak domowy wypiek to domowy wypiek A z drugiej strony dzięki temu nie ma aż takiej presji na perfekcyjne panie domu i to jest super!
Czy będzie Ci czegoś brakowało z Polski po przeprowadzce?
Jasne! Z takich codziennych wygód i rytuałów: ulubionej kawy i jedzonka na wynos, nowych książek i naturalnych kosmetyków w zasięgu ręki. Jednak żaden z tych punktów nie jest nie do przeskoczenia.
A poza tym oczywiście rodziny i znajomych. Choć też nie jakoś bardzo – dzięki diagnozie ZA zrozumiałam, że potrzeba realizacji moich zainteresowań jest u mnie silniejsza, niż potrzeba kontaktów społecznych. Może z tego wynika moje nastawienie do emigracji i tęsknoty za moją ludzką wioską?
Fløyen, Bergen
Skomakerdiket, Fløyen, Bergen
Bryggesporden, Bergen
Dowiadywałaś się jak wygląda tam wsparcie osób z Zespołem Aspergera?
Tak.
Tak jak w Polsce dziecko z Zespołem Aspergera może chodzić do tradycyjnej szkoły i klasy i organizuje się dla niego wszechstronną pomóc (dodatkowy nauczyciel, przerwy uwzględniające wrażliwość na dźwięki i inne bodźce, edukacja innych dzieci i rodziców jak się zachować, zero dyskryminacji).
Pewnie w jakimś stopniu ilość tej pomocy zależy od możliwości szkoły i gminy, ale mam informacje z pierwszej ręki, że nawet w małych wiejskich szkołach jest kilkoro dzieci z ZA i różnymi niepełnosprawnościami i każde dostaje inną, odpowiednią pomoc – zgodnie z potrzebami. Nie wiem jak jest w przypadku dorosłych osób z ZA, ale to jeszcze przed nami.
Ogólnie wsparcie OzN w Norwegii jest bardzo duże, a co najważniejsze – finansowane przez państwo (leki, rehabilitacja, asystent osoby z niepełnosprawnością). Dzięki temu rodzice nie są zostawieni sami sobie, nie są jedynym opiekunem chorego dziecka, więc mogą normalnie pracować i mieć własne życie. Poza tym osoby z niepełnosprawnościami nie są zamknięte w domu, spędzają czas na świeżym powietrzu tak jak cała reszta norweskiego społeczeństwa – widać to bardzo dobrze w przestrzeni publicznej.
Jak z depresją, stanami lękowymi i emigracją? Przygotowujesz się jakoś z psychiatrą?
Dziękuję za troskę Tak, od roku leczę depresję i pomału zmierzam do końca leczenia. A jaki mam plan? Stała uważność i troska o zdrowie. Z moją psychiatrką i terapeutką doszłyśmy do wniosku, że po prostu mam bardzo silne predyspozycje do depresji. Jestem wysoko wrażliwa, niedawno okazało się, że mam zespół Aspergera, a to są bardzo silne czynniki ryzyka.
Miałam kilka epizodów depresyjnych, właściwie w następstwie każdej trudnej sytuacji życiowej: kolejno jako nastolatka, studentka w toksycznym związku, po poronieniu, a nawet w drugiej ciąży (kiedy w ciągu kilku miesięcy zwaliło się na nas kilka bardzo trudnych przeżyć), po śmierci taty, w czasie epidemii…
Poza tym istnieje coś takiego jak autistic burnout, którego objawy bardzo przypominają depresję. Dlatego już do końca życia muszę być czujna, trzymać rękę na pulsie i bardzo o siebie dbać. Na szczęście dzięki terapii mam już do tego narzędzia.
Marzy mi się Norwegia, ale boję się zimna. Czy nie obawiasz się braku słońca? (pod kątem depresji)
Na depresję składa się wiele czynników i nie można jej zwalać na pogodę! Każdy, kto przechodził terapię, miał okazję się o tym przekonać.
Poza tym to mit, że w Norwegii nie ma słońca – jest go mało tylko za kołem podbiegunowym, czyli na tej najdalszej północy. Na zachodnim wybrzeżu jest deszczowo, a w środkowej i południowej Norwegii pogoda jest podobna jak w Polsce. Poza tym latem są białe noce, więc słońca jest nawet więcej
Wierzcie lub nie, ale planując emigrację nigdy nie martwiłam się norweską pogodą, ani przez sekundę! Nie lubię słońca, a upałów wręcz nienawidzę (powyżej 25 stopni umieram!). Dlatego nigdy nie jeździmy na wakacje do „ciepłych krajów” – w ogóle nas tam nie ciągnie.
Jednak jeśli kochasz ciepło, a bardzo boisz się zimna i norweskiej pogody – zrezygnuj z emigracji.
To tylko jeden z przykładów, że Norwegia nie jest dobrym krajem dla wszystkich. Jednym nie odpowiada pogoda, drugim norweska mentalność i introwertyzm, trzecim Barnevernet… Lepiej, żeby takie osoby zrezygnowały z emigracji, bo będą się męczyć i narzekać. Żadne pieniądze świata nie są tego warte. Ja tak samo męczyłabym się we Włoszech albo na Bali! Dlatego tak jak wspominałam powyżej, to bardzo ważne, aby świadomie podejmować decyzję o emigracji i wybrać kraj, który do nas pasuje.
Lille Øvregaten, Bergen
Gamle Bergen Museum – Bymuseet i Bergen
Alnagata, Gamle Oslo
Czujesz się z tą decyzją dobrze, pewnie, spokojnie?
Teraz już tak. Dojrzewaliśmy do tej decyzji kilka lat, więc mamy wszystko dokładnie przemyślane, a wszystkie skrajne emocje (zarówno mega entuzjazm, jak i mega obawy) zdążyły już zblednąć. Teraz już jestem spokojna i bardzo pewna tej decyzji, choć wiadomo, że na miejscu mogą pojawić się jeszcze różne trudne emocje – to naturalny etap i nie boję się tego.
Zakładacie, że to będzie Wasze ostateczne miejsce na Ziemi, czy podchodzicie do tego jak do etapu przejściowego – wrócicie lub przeniesiecie się gdzie indziej? Bierzecie pod uwagę powrót do Polski? Na przykład po zmianie rządu, za X lat, „na starość”?
Może się gdzieś przeniesiemy w granicach Norwegii lub Skandynawii, ale na ten moment nie mam pomysłu, co mogłoby nas skłonić do powrotu.
Myślę o tym tak: okej, zmieni się rząd i co dalej? Jak szybko uda się naprawić wszystko to, co zepsuł? Kiedy kobiety odzyskają pełnię praw? Kiedy zmieni się stosunek polskiego społeczeństwa (nie tylko rządu) do osób LGBT+, innych wyznań, ras i uchodźców? Co ze smogiem, jakością powietrza, kryzysem klimatycznym? Kto i kiedy naprawi system edukacji i ochrony zdrowia? Albo kiedy w końcu polscy kierowcy przestaną jeździć jak mordercy?
Myślę, że jak już ułożymy sobie życie w Norwegii, to po prostu nie będzie nam się chciało wracać. Na ten moment tego nie planujemy, ale wiadomo: „nigdy nie mów nigdy” Może dzieci przyjadą do Polski na studia (jeśli w ogóle będą chciały studiować) i to tyle.
Będziesz o nas pamiętać i pisać?
Jasne! Przynajmniej mam taki plan i nadzieję. Choć treść na pewno trochę się zmieni, ale może to i dobrze?
norwegia emigracja
Polub go lub udostępnij:
.
Napisz komentarz poniżej ↓
Dziękuję!
PS. Jeszcze więcej moich zdjęć z wyjazdów do Norwegii możecie zobaczyć tutaj: Dovre, Hjerkinn, Dombås, Bergen i Sandefjord. A tu fotorelacja z naszej zimowej wyprawy do Finlandii, na wyspę Muminków
norwegia emigracja
Trzymajcie się!
norwegia emigracja
SPRAWDŹ CZY POTRZEBNY CI #PLASTEREKDLARODZICA
norwegia emigracja
Genialny tekst! Baaaardzo dziękuję! Powodzenia w nowym miejscu na ziemi, mocno kibicuję i czekam na relacje!
Uwielbiam Cię czytać! Norwegia jest mi bliska, mąż od prawie 9 lat tam pracuje, nie zdecydowałam się na emigracje, ale nie mówię NIE, zwłaszcza w kontekście ostatniej sytuacji w Pl😞 Bardzo Wam kibicuję i będę nadal śledzić 😉♥️
Życzę Wam powodzenia:) To piękne – spełniacie swoje marzenia.
Świetny tekst. I bardzo pomocny. Myślę o emigracji do Norwegii bardzo intensywnie. Czytając o tym, co dla Was ważne i jak patrzysz na świat, jakbym czytała siebie. To bardzo pomaga, dlatego dziękuję przebardzo za ten wpis. Mam jeszcze sporo obaw, czy się uda, czy dam radę. Ale się nie poddam. Na razie planuję, rozpisuję, kombinuję. Trzymam kciuki, żeby Wam się udało!
Powodzenia Ronja! Jako corka zbojnika, na pewno dasz rade! Bede czekac na zdjecia Aurory Borealis!
Świetny artykul. Uniwersalne rady, ktore mozna podpiac pod zycie na emigracji w różnych krajach. Sama mieszkam poza Polską od 14 lat i mimo “ciaglego deszczu” nie mam ani planow, ani ochoty wracac do ojczyzny. Kazdy kraj ma swoje plusy i minusy, a odpowiednie przygotowanie przed wyjazdem to polowa sukcesu. Zycze Wam powodzenia i spelniania sie w nowym domu.