Nie ma L4 ani urlopu od rodzicielstwa. Niestety 😉 Na tegorocznym urlopie przytrafiły nam się tak wyczerpujące i potencjalnie niebezpieczne sytuacje z dziećmi, że cała moja cierpliwość, porozumienie bez przemocy (NVC) i regulacja emocji poszły w kąt! Darłam ryja na dzieci jak nie ja, a potem chciałam wystrzelić kogoś w kosmos – wahałam się tylko czy całą rodzinę czy siebie. prawdziwe rodzicielstwo
Zaraz Wam o wszystkim opowiem i niech to będzie dla Was kolejny #plasterekdlarodzica – to seria artykułów na blogu, w której pocieszam Was i dzielę się wiedzą, jednak… to taka wiedza, która nie dołuje i nie moralizuje, za to bardzo Was wspiera, koi i wyzwala z poczucia winy! <3
prawdziwe rodzicielstwo
HISTORIA #1
W tym roku spędziliśmy urlop na Podlasiu w piątkę (z moją Mamą). Przez bite 2 tygodnie mieliśmy upały ponad 30 stopni. Przez kilka dni Romek i Irenka marzyli o rowerach wodnych, więc wybraliśmy się nad jezioro i je wypożyczyliśmy. Jednak po 15 minutach dzieciaki miały dość 😀 Żyćko! Oni są wiecznie w biegu. Nie potrafią siedzieć bezczynnie w miejscu i podziwiać krajobrazów.
Wysiadłam z dziećmi na plaży, a mój Mąż i Mama mieli odstawić rower do przystani. Nawet nie zdążyłam rozłożyć koca, nie wspominając o przebraniu się w kostium kąpielowy… a nasze na wskroś dzikie dzieciaki wbiegły do wody tak jak stały! Dziewięcioletni Romek już świetnie pływa, więc ruszył na głęboką wodę, a pięcioletnia Irenka bez namysłu pognała za nim. W 3 sekundy woda sięgała jej do brody!
Nie przesadzam ani trochę, gdy piszę, że nasze dzieci są dzikie 😉 Pewnie już znacie trochę naszą córkę – Irka jest totalnie nieustraszona, głośna i nieobliczalna. W wodzie i na lądzie. Rozpiera ją energia i gdy tylko jest okazja, żeby poszaleć i „dla żartu” uciec mamie, to na pewno z niej skorzysta. Nie potrafi pływać! A wbiegła za bratem do jeziora po samą szyję i radośnie chichotała stojąc na palcach, plując wodą i uciekając przed przerażoną matką.
A ja wiadomo – prawie dostałam zawału. Na co dzień jestem wyluzowaną matką, która ma duże zaufanie do dzieci. Daję im mnóstwo wolności, a granice wyznaczam zdroworozsądkowo. Ale nawet moja cierpliwość i luz kiedyś się kończą… na przykład wtedy, gdy córka jest o krok od utonięcia na moich oczach.
Chyba nigdy w życiu nie darłam się na dzieci tak jak tego dnia! Do Romka krzyczałam, żeby wracał i nie wciągał siostry na głęboką wodę, a do Irki, żeby go nie goniła. Jedno i drugie – zero reakcji! Próbowałam gonić ich w wodzie w mojej długiej lnianej sukience, ze średnim skutkiem. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu.
Na plaży i w wodzie było pełno ludzi, ale nikt nie pomógł, za to wszyscy gapili się na nas jak na jakieś widowisko (którym niewątpliwie byliśmy! 😀 ). Na szczęście to ostatnia rzecz, o jakiej myślę w takich sytuacjach. Już dawno przestałam się wstydzić za te wszystkie awantury, które nasze dzieci odstawiają w miejscach publicznych. Taka ze mnie „bezwstydna matka” 😉 O wiele ważniejsza od wstydu i strachu przed opiniami otoczenia, jest dla mnie nasza relacja, zdrowie i bezpieczeństwo.
W końcu mój Mąż, widząc z oddali co się dzieje, zeskoczył z roweru wodnego i pomógł mi przypilnować dzieciaki. Szybko przebrałam się pod ręcznikiem w kostium i wskoczyłam do wody – nie tylko po to, żeby pilnować Irki, ale też po to, żeby ochłonąć.
Oczywiście potem odbyłam z Romkiem i Irenką długą rozmowę… ale nie wiem czy dotarło. Oni już tak mają: kiedy są mega rozbawieni i podekscytowani, wyłącza im się słuch, mózg i zdrowy rozsądek i zupełnie nie reagują na jakiekolwiek polecenia, prośby ani groźby 😉
Cztery lata różnicy pomiędzy dziećmi też mają swoje wady i zalety: z jednej strony Irka świetnie się rozwija „goniąc” starszego brata, a z drugiej strony w tej zwariowanej gonitwie zdarzają nam się rozmaite niebezpieczne sytuacje, których żadne z nich nie jest w stanie przewidzieć.
Prawdziwe rodzicielstwo
HISTORIA #2
…o której wspominałam Wam na Instagramie.
Zabraliśmy na Podlasie nasze rowery, codziennie jeździliśmy na jakąś wyprawę i przetestowaliśmy wiele rodzinnych tras (tutaj poleciałam Wam najlepsze). Jedną z nich był przepiękny leśny szlak z siedziby Nadleśnictwa Hajnówka do Bud. Bogactwo zieleni dająca schronienie przed słońcem, mnóstwo leśnych zwierząt i motyli, komarów tyle co nic i odurzający zapach poziomek <3 Istna sielanka!
Byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że zanim ruszyliśmy na tę uroczą przejażdżkę przez godzinę (serio! GODZINĘ) pacyfikowaliśmy Irenkę a na parkingu. Córka zrobiła taką awanturę, jakiej już dawno nie było!
O co poszło? Jak zwykle, o drobiazg: o to, że tata wyprzedził ją na rowerze. Przypadkiem, bo nawet nie miał pojęcia, że córka ma ochotę jechać pierwsza. Zero reakcji na nasze wysiłki, pocieszanie i negocjacje. A potem było już tylko gorzej: przenikliwy wrzask na całe Nadleśnictwo Hajnówka, uciekanie (biegiem albo na rowerze) i najgorsze… córka krzyczała „mama, boli!” kiedy próbowałam ją zatrzymać i pocieszyć. Oczywiście bez żadnego szarpania czy przemocy – po prostu, gdy dziecko jest w takiej histerii, to „boli” je każdy dotyk.
Oczywiście wszystko pod czujnym okiem innych turystów czekających na przyjazd kolejki wąskotorowej 😀 Tak jak pisałam, zwykle nie wstydzę się, gdy nasze dzieci w miejscach publicznych wyjątkowo głośno i dobitnie wyrażają swoje trudne emocje. Jednak gdy córka krzyczy „mama, boli!”, nawet ja wymiękam i czekam na MOPS.
Rodzicielstwo bez instagramowego filtra na całego!
Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że cała awantura miała miejsce na parkingu – prawdziwej patelni, w 34 stopniowym upale i pełnym słońcu, bez skrawka cienia. Wszyscy czworo jesteśmy w głębi duszy ludźmi północy i bardzo źle znosimy upały, więc takie warunki dodatkowo nas męczą, przebodźcowują i nakręcają. prawdziwe rodzicielstwo
SELF-REG
SAMOREGULACJA EMOCJI NA WAKACJACH 😉
Patrzę na to z punktu widzenia samoregulacji (o self-reg pisałam więcej w tym artykule). W skrócie chodzi o to, że rozmaite bodźce to stresory, które sumują się, aż w końcu mogą przeciążyć układ nerwowy dziecka lub dorosłego, a następnie utrudniają mu powrót do równowagi, stanu spokojnego czuwania. Wyróżniamy stresory biologiczne, emocjonalne, poznawcze, społeczne i prospołeczne. Warto dodać, że osoby wysoko wrażliwe łatwiej ulegają przebodźcowaniu i potrzebują więcej czasu na regenerację.
Na wakacyjnych wyjazdach dzieci codziennie mają jakieś nowe intensywne przeżycia i atrakcje, więc czasem jest to zbyt dużo bodźców (stresory poznawcze). Jeśli dodamy do tego pragnienie, głód, upał (stresory biologiczne), intensywny rozwój mózgu i skoki rozwojowe (stresory emocjonalne i poznawcze), konflikt z rodzeństwem i/lub rodzicami (stresory społeczne i prospołeczne), to mamy gotowy przepis na wakacje pod znakiem awantur na czternaście fajerek! 😀
Dlatego kolejnego dnia po tej histerii na parkingu postanowiliśmy nic nie zwiedzać. Zostaliśmy w wynajętym domku, aby nieco ograniczyć córce bodźce – abyśmy zarówno ona, jak i my, mieli czas na regenerację i dojście do siebie. Trochę pomogło 😉 prawdziwe rodzicielstwo
ZŁOŚĆ W MACIERZYŃSTWIE
Tuż po tych awanturach czułam ogromną złość i zmęczenie. Kiedyś nie umiałam okazywać złości, tłumiłam ją w sobie i kosztowało mnie to mnóstwo energii. Teraz jestem już na takim etapie, kiedy oswoiłam wszystkie buzujące trudne emocje i zaczynam je okazywać (przede wszystkim dzięki terapii i pracy nad sobą).
Złość na dzieci już mnie nie przeraża i nie przytłacza tak jak dawniej. Nie powoduje, że postrzegam i podsumowuję całe moje macierzyństwo w negatywny sposób. Oczywiście wolałabym nie krzyczeć na dzieci, ale już się za to nie biczuję. Nie obwiniam się, że jestem beznadziejną matką i nie postrzegam wybuchu złości jako porażki. Mam do niej prawo. Złość przychodzi i odchodzi. Wiem, że jest naturalna, pozwalam jej wybrzmieć i dobrze się z tym czuję. Romka i Irkę również uczę, jak okazywać i rozładować trudne emocje tak, żeby nikogo nie krzywdzić – ani innych, ani siebie! <3
EMOCJE I GRANICE
Na co dzień stawiamy granice… w granicach rozsądku 🙂 Dajemy dzieciom dużo wolności, możliwości wyboru oraz szacunku i zaufania do ich autonomii i kompetencji. Nazywamy emocje i uczymy, jak wsłuchiwać się w swoje potrzeby, wyrażać je i osiągać kompromis. Dzięki temu w wielu sytuacjach udaje się zapobiec histerii.
Jednak zarówno Romek, jak i Irenka, to mega silne impulsywne charaktery i wysoko wrażliwe dzieci (tutaj znajdziecie test jak sprawdzić czy dziecko jest wysoko wrażliwe). Poza tym Irka od urodzenia jest książkowym przypadkiem dziecka wymagającego, czyli high need baby. Więcej informacji jak rozpoznać hnb znajdziecie tutaj, na blogu Magdaleny Komsty, który bardzo polecam!
Mąż i ja czujemy się już pewnie w tej materii, doskonale wiemy jak sobie poradzić z trudnymi emocjami i uniknąć awantury – ćwiczyliśmy to tyle razy, że w końcu się nauczyliśmy! 😀 Jednak córka posiada tak „krótki lont”, że nawet pomimo to często po prostu nie zdążymy zareagować…
A jak się już zacznie, to koniec!
Córka bardzo szybko się rozkręca, a bardzo długo się wycisza i dochodzi do siebie, dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć 😉
#RODZICIELSTWOBEZFILTRA
Partnerem tego artykułu jest marka WaterWipes, która również wspiera rodziców w rodzicielstwie bez filtra, takim do bólu autentycznym <3 Zajrzyjcie, bo takie historie pomagają odetchnąć od idealnego świata 🙂
Firma dba również o przyszłość naszych dzieci i środowiska: chusteczki nawilżane WaterWipes mają najczystszy skład na rynku (99,9% wody i kropla ekstraktu owocowego), a poza tym są biodegradowalne – po zużyciu wyrzucamy je do odpadów zmieszanych i w ciągu 12 tygodni ulegają pełnej biodegradacji. Od lipca te chusteczki są dostępne w drogeriach Rossman.
Te chusteczki nie zawierają zbędnych aromatów, ani drażniących i alergizujących substancji, a jednocześnie czuję, że naprawdę myją – są mocno wilgotne, nie kleją się, nie mają zapachu i używa się ich bardzo przyjemnie – jest to mój prywatny wybór, dlatego właśnie ta współpraca wyszła ode mnie. Od dawna kupujemy chusteczki WaterWipes i używamy ich w awaryjnych sytuacjach poza domem, na wycieczkach rowerowych itp. (gdy nie mamy innej możliwości, aby się umyć).
Dlatego to nie jest typowy wpis sponsorowany. To ja odezwałam się do marki WaterWipes, aby wziąć udział w akcji #rodzicielstwobezfiltra i pokazać Wam produkt, który jest pod każdym względem godny polecenia! Zawsze oznaczam wszystkie współprace i uczciwie o nich informuję, a współpraca w żaden sposób nie pogarsza wartości merytorycznej artykułu – mam nadzieję, że to doceniacie 🙂
Buzia umazana czekoladą, a jakże! 😀
Matka przyłapana z kanapką 😉
NIE MA URLOPU OD RODZICIELSTWA
Nie ma urlopu od rodzicielstwa 😉 Słyszałam wielokrotnie, że na urlopie z dziećmi nie da się odpocząć. Zgadzacie się?
Jadąc na wakacje z dziećmi, zabieramy ze sobą wszystkie trudności, które towarzyszą nam na co dzień. Po prostu funkcjonujemy z nimi w innym środowisku. Część dzieci funkcjonuje na wakacjach lepiej (bo mają dużo ciekawych zajęć i nie mają czasu na kłótnie), a część gorzej – bo są zbyt przebodźcowane tymi wszystkimi nowościami. To, w której grupie jest Twoje dziecko, zależy od wielu czynników. Niektóre z nich leżą całkowicie poza granicami naszego wpływu. Dlatego jeśli nasze wakacje ani trochę nie przypominają instagramowej sielanki, ostatnie co powinniśmy robić, to się obwiniać! <3
Pocieszam się, że praca z emocjami oraz dojrzewający mózg dzieci naprawdę z czasem dają efekty. Z Romkiem kilka lat temu przeżywaliśmy podobne akcje: syn nie był high need baby, ale ma równie silny charakter jak Irka, a do tego zaburzenia SI, które wszystko potęgują. Jednak obecnie Romek ma 9 lat i w analogicznych sytuacjach dogadujemy się o niebo lepiej, bez dram i awantur.
Kilka lat pracy, nazywania emocji i naszego (rodziców) samorozwoju i dokształcania się w końcu przyniosły rewelacyjne efekty: syn rozumie o wiele więcej, lepiej reguluje swoje emocje i jest ponad wiek dojrzały pod względem emocjonalnym – tak stwierdziła pani psycholog podczas badania w szkolnej poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Tyle o rodzicielstwie bez filtra… 🙂
Z jednej strony rozumiem tę potrzebę pokazania się w mediach społecznościowych z najlepszej strony (chęć utrwalenia tych najfajniejszych momentów jest całkowicie naturalna!), a z drugiej strony martwię się, jak bardzo to przekłamuje rzeczywistość i wywiera presję na innych rodziców.
Nie unikniemy wszystkich tych trudnych emocji naturalnie związanych z rodzicielstwem. Ani na co dzień, ani tym bardziej podczas rodzinnych wakacji. Stąpam twardo po ziemi i nawet na to nie liczę. Zamiast obwiniać się i załamywać, że nasze wakacje nie są idealną sielanką, staram się cieszyć tym, co nam się udało.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie da się w 100% wyeliminować trudnych sytuacji – to nie jest naszym celem w wychowaniu.
Ani trudnych emocji – one są nam bardzo potrzebne! Smutek, złość i inne trudne emocje to „ostrzegawcze lampki”, które informują nasz organizm o wielu ważnych sprawach… Ale o tym innym razem.
prawdziwe rodzicielstwo
Dajcie znać w komentarzu czy Wasze wakacje też są „bez instagramowego filtra”? Czy ten artykuł Was pociesza i wspiera? 🙂
Polub go lub udostępnij:
.
Napisz komentarz poniżej ↓
Dziękuję!
prawdziwe rodzicielstwo
Trzymajcie się!
prawdziwe rodzicielstwo
Wpis we współpracy z WaterWipes.
Partner nie miał wpływu na wyrażane przez nas opinie.
prawdziwe rodzicielstwo
9 komentarz
Dziękuje Ci za ten wpis !! Często zastanawiam się czy tylko ja się tak wydzieram na dzieci w miejscach publicznych bo brakuje mi już pomysłu jak z nimi rozmawiać żeby dotarło. Tez mam dwójkę tyle ze różnica wieku to dwa lata ale jak zaczną razem szaleć to nie ma sposobu żeby je uspokoić .
Mam dokładnie tak samo. Po przeczytaniu artykułu i komentarzy od razu mi lepiej że nie tylko ja i moje dzieci tak mamy 🙂 właśnie jesteśmy na wakacjach i mój 7 latek urzadzil mi taką scenę na plaży (zresztą ja wkurzona też:)) że masakra. A z bratem 2 lata młodszym jak się rozszaleja to nic nie pomaga czasami prócz… rozdzielenia. Jedno z mama drugie z tatą z awantura dzieci że oni chcą razem.
Bardzo dziękuję za ten wpis, przeczytałam w porę bo wspólne wakacje za niespełna 2 tygodnie. Dużo cennych wskazówek z których zamierza skorzystać i cieszyć się wspólnymi wakacjami. Jeszcze raz bardzo dziękuję!
Suuuper wpis! Dzięki, że o tym piszesz. Prawdziwy plasterek 💚
Jestem Ci mega wdzięczna za ten wpis! Bardzo mnie wspiera! Zarówno w stosunku do samej siebie jak też w podejściu do dzieci! Bardzo cieszę się, że odnalazłam w tych czeluściach Internetu Ciebie i Twoje bardzo podobne podejście do wielu spraw. Czuje, że nie jestem sama!
Wspanialy wpis. Dziękuję za wsparcie i rady. Wszystkiego dobrego!!!
Ja również bardzo dziękuję za ten wpis. Mam pięcioletnie bliźniaki i po prostu emocjonalnie wymiekam. Bardzo mi trudno ostatnio bo wciąż muszę wszystkim bliskim przypominać, że to są dzieci i nikt nie może zrozumieć jak wiele się dzieje w takim małym człowieku. Pracuje nad sobą bliska mi pozytywna dyscyplina, NVC i rodzicielstwo bliskości jednak od początku jeden osamotniona w moim podejściu a raczej filozofii tworzenia relacji z dziećmi no nikt tego nie chce chyba zrozumieć! Tym bardziej dzięki, że przypominasz tak to jest właśnie najważniejsze. Niech gadają, patrzą, oceniają liczę się ją i moje dzieciaki 😘
Renia dzięki za ten wpis, to ukojenie dla mojej duszy. Moi chlopcy jak już zaczną sie kłócić lub wygłupiać, to końca nie widać i przeważnie kończy się krzykiem, płaczem i złością. G to taki policjant a R robi wszystko żeby go sprowokować. No jest wesoło.
Super wpis! Dziękuję Ci za niego! Jak dobrze, że nie tylko ja się przebodźcowuję i chcę wystrzelić kogoś w kosmos 😀 U nas różnica 2l8m między bąblami i też jak wpadną w amok wspólnej zabawy, to nie ma na nich mocnych. Dopóki jest bezpiecznie, to dobrze. Ale wiadomo, jak to bywa…