Jak nauczyć dziecko samodzielności? Nie przeszkadzać! 😉 Na blogu jest już wiele wpisów na ten temat. Dlaczego tak nam zależy na samodzielności dzieci? Na pewno się domyślacie: dziecko nie jest samodzielne
- Z lenistwa! Nie ma co ukrywać 😀
- A poza tym mamy pewność, że w ten sposób wspieramy rozwój dzieci. Mamy zaufanie do ich wyborów. Wierzymy, że dziecko ma swój wewnętrzny „plan rozwoju” i zazwyczaj najlepsze co możemy zrobić, aby ten rozwój wspierać… to nie przeszkadzać.
- I po trzecie: w wielu sytuacjach wolimy odpuścić. Granice stawiamy tam, gdzie zagrożone jest ich bezpieczeństwo lub gdzie przebiegają granice innych ludzi. To oczywiste, że nie pozwalamy im grzebać w gniazdkach elektrycznych, otwierać okien, biegać po parkingu, krzywdzić innych ludzi itd. W pozostałych sytuacjach dajemy im dużo swobody.
Oczywiście każde dziecko zdobywa te umiejętności w nieco innym wieku – to zależy nie tylko od wsparcia rodzica, ale przede wszystkim od indywidualnej ścieżki rozwoju i tzw. faz wrażliwych, o których więcej pisałam w tych artykułach:
Dlatego nie warto wpadać w kompleksy i porównywać swojego dziecka z innymi. Lepiej wypisać się z tego rodzicielskiego wyścigu szczurów 😉
Przykłady, które podaję w tym artykule nie mają na celu wpędzić Was w kompleksy, tylko pokazać, że dzięki wspieraniu samodzielności dziecka faktycznie można osiągnąć fantastyczne efekty – to naturalne, że u jednych to nastąpi wcześniej, a u innych później. Wiek dziecka nie ma tu większego znaczenia. Ważne, żeby zaufać dziecku i się nie poddawać.
Takie podejście (plus naśladowanie starszego brata) sprawia, że nasza Irka potrafi:
- Założyć kurtkę tym sposobem – w wieku 20 miesięcy.
- Wycinać nożyczkami – w wieku 2,5 roku. Wiem, że zapytacie, więc od razu odpowiem: istnieją różne fikuśne bezpieczne nożyczki dla dzieci, a Irka używa zwykłych małych nożyczek z IKEA.
- W wieku niecałych 3 lat – ubrać się od stóp do głów, łącznie z trudnymi elementami typu zapinanie guzików, zakładanie rajstop itd.
Na moim Instagramie znajdziecie film na temat samodzielności (w zapisanych relacjach). Romek siedzi cichutko obok, podziwia siostrę i szepcze z uznaniem: „co za inteligentne dziecko!”. Nie wiem czy inteligentne 😉 Jestem dumna z córki i doceniam jej samodzielność, ale jednocześnie jestem pewna, że…
KAŻDE DZIECKO TO POTRAFI!
Każde dziecko do tego dojdzie – w swoim tempie – pod warunkiem, że nie będziemy mu przeszkadzać! Po co się niecierpliwić, podcinać skrzydła i wyręczać na każdym kroku? Po co mówić: „daj, mamusia zrobi to lepiej, szybciej”? Może kilka razy spóźnimy się do przedszkola i do pracy, ale ta cierpliwość zaprocentuje w przyszłości.
Montessori jest super, ale tak naprawdę do nauki codziennej „samoobsługi” żadne wyszukane pomoce nie są niezbędne. Większą rolę odgrywa tu przestrzeń (na przykład dostępność ubrań w zasięgu dziecka). A największą rolę: cierpliwość rodzica! 😆
JAK TO ZROBIŁAM?
Irka chodzi do publicznego żłobka. Nie jest to placówka Montessori (jak u Romka), więc sporo montessoriańskich elementów przemycamy w domu. Przede wszystkim naukę samodzielności. Kiedyś „ciocia” ze żłobka zapytała nas: „Jak to Państwo robicie, że Irenka jest taka samodzielna?”
Dokładnie jak na tym memie autorstwa Niewiadomska.com:
My też pozwalamy 🙂 Nie podcinamy małych skrzydeł. Nie poprawiamy. Nie poganiamy. Nie wyręczamy. Cierpliwie pozwalamy na podejmowanie kolejnych prób i doskonalenie umiejętności.
Jednak co zrobić, kiedy dziecko, które już „wszystko umie” nagle przestaje być samodzielne? Kiedy udaje, że zapomniało i nie potrafi? Po tym przydługim (lecz niezbędnym) wstępie dotarliśmy do problemu, który jest w tytule.
DZIECKO NIE JEST SAMODZIELNE
LUB UDAJE NIEMOWLĘ
Bywa, że czterolatek nagle staje się mniej samodzielny, niż kiedy miał dwa lata!
Przyzwyczajamy się, że dziecko robi wszystko samo, a tu nagle… BANG! Zapomniał! Nie umie! Regres i krok w rozwoju kilka lat wstecz. I co zrobisz, człowieku? 😉
Stoimy bezradne nad stertą ubrań i markotnym dzieckiem i czujemy, że coś nas zaraz trafi! Bo oczywiście najgorzej jest wtedy, gdy spieszymy się do przedszkola, pracy albo lekarza.
Co robić, gdy dziecko udaje dzidziusia albo oznajmia, że nie może się ubrać, bo zapomniał, nie potrafi, albo nie ma siły. Znacie to?
Ja znam aż za dobrze. Często takie zachowanie pojawia się po narodzinach młodszego rodzeństwa, ale UWAGA: u kilkuletnich jedynaków też się zdarza! Romek krótko po narodzinach Irki przez jakiś czas udawał niemowlę, a z ubieraniem ociąga się do dziś! 😀 Z kolei Irka od wielu miesięcy chce, żeby wnosić ją po schodach: 18 kg, na trzecie piętro, bez windy.
Co wtedy zrobić? Słyszałam wiele rad, że przede wszystkim trzeba być konsekwentnym, trzymać się zasad i wymagać, wymagać, wymagać…
…a guzik! Ja w to nie wierzę. Intuicyjnie i empatycznie czuję, że te zasady nijak się mają do rzeczywistości. Za tym nagłym brakiem samodzielności stoi jakaś potrzeba: bliskości, zaopiekowania się. Tak jakby dziecko chciało upewnić, że jest bezpieczne.
Bo kiedy dziecko prosi „na lączki” to może po prostu chce się przytulić? Kiedy cztero-, pięcio- czy sześciolatek „udaje”, że nie potrafi się ubrać, może też potrzebuje tej bliskości, dotyku, przytulenia, zadbania? Może sam jeszcze tego nie rozumie lub nie potrafi wyartykułować?
CO ROBIĘ? MAM GDZIEŚ KONSEKWENCJĘ 😉 I PO PROSTU POMAGAM
Zdradzę Wam, że ja w takich momentach po prostu ubieram Romka i przy okazji mocno go przytulam. Pomagałam mu kiedy miał cztery, pięć, sześć lat i będę robić to nadal, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mój mąż ma podobne podejście.
Tak! Ubieramy dziecko, które odkąd pamiętam jest mega samodzielne i wszystko potrafi. Ubierałam dziecko, które już czwarty rok chodzi do przedszkola Montessori, gdzie samodzielność jest priorytetem. Bo nie chodzi o to, żeby mieć klapki na oczach i ślepo i kurczowo trzymać się tej samodzielności. Tylko o to, żeby myśleć samodzielnie, ufać dziecku i własnej intuicji.
I wiecie jak nasz syn reaguje, kiedy pomagamy mu się ubrać w takiej sytuacji? Wycisza się, reguluje swoje emocje, a ten spokojny stan jeszcze długo się utrzymuje. To utwierdza mnie w przekonaniu, że postępujemy dobrze. Nie wspominając o tym, że zawsze po takim incydencie syn przychodzi, zarzuca mi ręce na szyję i wyznaje: „kochana Mamusia” <3
Wbrew ostrzeżeniom ta pomoc nie zrobi z dziecka ślamazary. Nie rozpieści. Nie wejdzie mu w nawyk.
Nasz syn nadal wszystko potrafi zrobić samodzielnie i robi to w 95% sytuacji. A w tych 5% przypadków, kiedy ma gorszy dzień, pomagamy mu bez wyrzutów sumienia i obaw, że syn przywyknie do wyręczania. Zresztą nawet nie nazwałabym tego „wyręczaniem”. Wyręczanie jest wtedy, kiedy ktoś od początku daje dziecku do zrozumienia, że mama/tata/babcia „zrobi to lepiej”.
CZY TO ŹLE, ŻE DZIECKO
„CHCE ZWRÓCIĆ NA SIEBIE UWAGĘ”?
Ja w ogóle nie uznaję takiego zarzutu, że dziecko „chce na siebie zwrócić uwagę”. Może i tak, ale czy to coś złego? Jesteśmy rodziną. Nie jesteśmy samodzielnymi jednostkami, tylko zwierzętami stadnymi 😉
Skoro dziecko chce zwrócić uwagę – to znaczy, że tego potrzebuje. Że gdzieś dostaje tej uwagi za mało. Że nie jest „rozpieszczone”, tylko w jakimś obszarze niedopieszczone lub wręcz zaniedbane – nie ma się co obrażać! Ani obrażać, ani dręczyć wyrzutami sumienia. Tylko cieszyć, że dziecko sygnalizuje swoje potrzeby. I pilnować, żeby nie zaczęło ich ukrywać i tłumić.
Po tym filmie instastory dostałam od Was masę wiadomości, za które bardzo dziękuję! Potwierdziłyście, że Wasze dzieci też czasem „udają, że nie potrafią” i wtedy też odpuszczacie z tą samodzielnością, bo interpretujecie to tak jak ja: że dzieci chcą poczuć się zaopiekowane. Przecież nawet my-dorośli potrzebujemy, żeby czasem ktoś się nami zaopiekował!
Jedna z Was napisała: „gdy zaspokoimy tę potrzebę, to dziecko wkrótce znowu wróci do samostanowienia o sobie i zarządzania własną przestrzenią 😉 Natomiast gdy nie odpowiemy bliskością i akceptacją, to to wołanie o pomoc w postaci „niezaradności” będzie się tylko pogłębiało.”
Brawo! Dokładnie tak to widzę.
Pomyślcie o tym kolejnym razem. Wprawdzie Wasz syn (lub córka) jest „duży”, samodzielny, wszystko umie, ale akurat zapomniał 😉 To nie znaczy, że dziecko nie potrafi, albo coś „wymusza”. Po prostu dzieci tak sygnalizują potrzebę bliskości.
Nikt tu nic nie „wymusza”. Nikt tu nikogo nie zdominował, nie zmanipulował, nie wygrał. Bo rodzina to nie jest pole walki o władzę, tylko przestrzeń do budowania relacji <3
Zgadzacie się? Dajcie znać w komentarzu ↓
Polub go lub udostępnij:
.
Napisz komentarz poniżej ↓
Dziękuję!
dziecko nie jest samodzielne
Trzymajcie się!
dziecko nie jest samodzielne
SPRAWDŹ CZY POTRZEBNY CI #PLASTEREKDLARODZICA
dziecko nie jest samodzielne
10 komentarz
Dokładnie tak 🙂 – po narodzinach córeczki nasz 3,5 letni synek powrócił do moczenia majteczek, bo przecież „jest malutki”. Dzięki wsparciu moczenie minęło A relacje jeszcze bardziej się poglebily i upewnily malucha, że dalej go bardzo kochamy :).
Czytalam niedawno fajny tekst m.in. na temat takiego pomagania dzieciom. Bylo tam napisane, ze przeciez my dorosli tez prosimy np. naszego meza zeby zrobil nam herbate czy przyniosl sweter. Robimy to nie dlatego, ze tego nie potrafimy sami zrobic, tylko zwyczajnie czasem milo jak ktos zrobi cos za nas 🙂
A co zrobić w sytuacji, gdy dziecko mówi, że nie zje samodzielnie lub nie ubierze się, bo mu się nudzi lub mu się nie chce? Córka ma 5 lat i o ile rozumiem, że wieczorem może być zmęczona i prosi o pomoc w założeniu piżamy, ale takie teksty w ciągu dnia, że to nuda albo po prostu nie chce tego robić?
Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na ten temat, ale z przykrością stwierdzam, że tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Chcę podziękować za Twoje działania . Koniecznie będę rekomendował to miejsce i regularnie wpadał by poczytać nowe posty.
Zgadzam się z Tobą, tylko my mamy ten problem, że nasz 6 letni syn mógłby 95% czasu być obsługiwany, a pozostałe 5% chce sam. Jest rozpacz, jest błaganie, ciągłe zmęczenie, tragedia się robi, mimo spokojnego tłumaczenia, że samodzielność jest fajna. Wiele razy po prostu pomagam, ale ten etap jakby od wielu lat nie mija. Mam wrażenie, że moje dziecko, mimo ogromnej bliskości jest po prostu leniwe, jakkolwiek to brzmi. Jest też bardzo wrażliwy, ufny, źle znosi porażki. Zaczęliśmy chodzić do psychologa, mam nadzieję, że to coś da…
U nas to samo. Wszystkie samoobsługowe kwestie należy zrobić za niego, kiedyś kilka dni prawie nic nie jadł, bo nie raczył samodzielnie pakować jedzenia do buzi. Niestety niczego się z tego nie nauczył. 🙄
Jestem dokładnie tego samego zdania. U nas taka sytuacja jest z jedzeniem, odkąd córka dowiedziała się, że będzie miała rodzeństwo. Na początku, w połowie lub pod koniec posiłku prosi, żeby jej pomóc i ją nakarmić. Już nie raz mówiła, że lubi jak ją karmimy lub po przychodzi dać buziaka i podziękować. Myślę, że tak po prostu właśnie robi, żeby się poczuć ważna. Tym bardziej, że to się też trochę zbiegło w czasie, gdy ona zaczęła znacznie więcej bawić się samodzielnie. Przestała nas ciągnąć do zabawy, robi coś po swojemu, w swoim świecie. Dlatego nie przeszkadza mi to, że muszę jej pomagać. Mamy chociaż taką naszą małą chwilę dla siebie.
Gdzieś przeczytałam i bardzo to do mnie trafiło, że dziecko prosi, żeby je ubrać (chociaż samo to potrafi zrobić) podobnie jak dorośli proszą, żeby ktoś (np. partner) zrobił im herbatę (chociaż sami potrafią) i ktoś im robi herbatę – miło jest wtedy, prawda? Poczuć, że ktoś o nas zadbał i odpowiedział na naszą potrzebę.
Zrozumiałe, ale przy większej ilości dzieci po prostu się nie da wszystkiego robić za każde z nich…
Mój 4 latek głównie tak się zachowuje w mojej obecności ,przy innych osobach jest samodzielny ,a mi ostatnio powiedział że chcę do brzuszka wracać i być dzidziusiem , rodzeństwa nie ma