To artykuł skierowany do rodziców, których dziecko ma lub miewa ataki histerii, a oni chcą pomóc dziecku… i sobie też jak uspokoić dziecko w histerii
To nie jest tekst dla każdego: jeśli Twoje dziecko nie ma ataków histerii, po prostu nie czytaj dalej, bo ten wpis nie jest Ci potrzebny Nie jest to również artykuł dla osób, które uważają, że dziecko histeryzuje, manipuluje i wymusza albo, że to wszystko złe wychowanie i wina rodzica. Ty też nie czytaj i nie komentuj – dziękujemy za „dobre rady”.
To kolejny artykuł z serii #plasterekdlarodzica (pod tym linkiem znajdziecie wszystkie artykuły), w którym będę Was pocieszać i wspierać wiedzą <3 Trochę książkową, trochę praktyczną, z naciskiem na tę drugą. To taka wiedza, która nie moralizuje, za to bardzo mnie uspokaja, koi i pomaga w codziennych burzach z piorunami, porannych jękach i innych trudnych sytuacjach – z dziećmi i z sobą
Wymyśliłam sobie, że nie chcę Was zamęczyć wiedzą książkową i teoretyczną, więc co drugi odcinek tej serii będzie praktyczny i życiowy (czasem do bólu), oparty na doświadczeniach moich lub mojej „wioski”. Jeśli Wy również macie ochotę podzielić się Waszymi historiami, wysyłajcie je na kontakt@ronja.pl – mogę opublikować je na blogu anonimowo. jak uspokoić dziecko w histerii
WIEM, ŻE JEST WAM TRUDNO
Te świdrujące uszy wrzaski.
Czasem również płacz, gryzienie i bicie.
Nasza własna bezsilność, złość, smutek i zmęczenie.
My-rodzice jesteśmy takim bębnem, w który trudne emocje dziecka walą z rozpędu. Nie znikają, nie odbijają się, tylko wnikają w nas i jeszcze długo rezonują gdzieś w środku.
JAK TOWARZYSZYĆ DZIECKU W TRUDNYCH EMOCJACH?
Przerażają mnie „dobre rady” namawiające do odrzucania lub ignorowania dziecka. Pewna znana aktorka pochwaliła się kiedyś, że jej dziecko rzuciło się na podłogę w ataku histerii, a ona po prostu przeszła nad nim, totalnie je ignorując i to podobno taki świetny sposób…
Z całych sił staram się nie oceniać, ale po prostu źle się czuję z takimi metodami. Dla mnie są one totalnie bezduszne i pozbawione empatii. Zgadzam się, że można postąpić tak w złości i bezsilności, gdy nasze zasoby są na wyczerpaniu. Też miewam takie dni. Jednak nie zgadzam się, aby była to taka „zimna” konsekwencja, kalkulacja i wyrachowanie. Postępowanie na chłodno i z pełną świadomością.
Zgodnie ze współczesną wiedzą dziecko przeżywające trudne emocje, uczy się je regulować w zdrowy sposób poprzez bliskość rodzica, więc ZWŁASZCZA w tej chwili potrzebuje bezwarunkowej miłości, obecności i poczucia bezpieczeństwa. „Obecność” nie zawsze oznacza przytulenie (na siłę) – czasem dzieci tego nie lubią i to jest okej. Wystarczy, że wiedzą, że rodzic jest obok, jest dostępny, mogą przyjść się przytulić w każdej chwili i nie zostaną odrzucone (nawet jeśli np. jeszcze nie będą gotowe na przeprosiny).
HISTERIA TO NASZE DRUGIE IMIĘ
Jestem mamą Romka (8 lat) i Irenki (4 lata) i histeria to nasze drugie imię
Jako młoda mama dałam sobie wmówić, że kiedy dziecko rzuca się na podłogę w ataku dzikiej histerii – to oznacza, że jestem beznadziejną matką. Że „nie wychowałam” albo „wychowałam źle”, że nie ogarniam, ewentualnie daję sobie wejść na głowę, bo dziecko w ten sposób wymusza i manipuluje.
Nie.
Nie wierzcie w to.
Gdy dziecko rzuca się na podłogę, to oznacza tylko i aż tyle, że przeżywa trudne emocje i wyraża je w bardzo głośny i ekspresyjny sposób. Jedne dzieci przeżywają te same emocje spuszczając głowę i chlipiąc cichutko w kąciku lub ustępując dominującemu rodzicowi, a inne, dokładnie w tym samym wieku – rzucają się na podłogę, gryzą, biją, tupią, płaczą i krzyczą wniebogłosy. W dużej mierze to zależy od typu układu nerwowego, a na to nie macie wpływu.
Kiedy dziecko jest spokojne i ugodowe, to nie jest to „zasługa” rodzica Jednak nie można też powiedzieć, że taki rodzic „ma szczęście”. Ciche i posłuszne dzieci może i są łatwe i wygodne „w obsłudze”, ale przed ich rodzicami stoją inne wyzwania: ośmielanie, nauka asertywności itd. Ale dziś nie o tym (już wiem, że to będzie bardzo długi artykuł ). W każdym razie jedne i drugie dzieci trzeba wspierać, tylko w nieco inny sposób.
U nas też nie jest różowo, bo nasze dzieci mają bardzo silne charaktery, które w dodatku staramy się pielęgnować i wspierać, zamiast łamać i tłamsić. Są nieustępliwi, wybuchowi i nie biorą jeńców. Wszystkie emocje okazują bardzo głośno i ekspresyjnie: gdy się śmieją, to tubalnie i na cały głos, a gdy krzyczą i płaczą, też słyszy ich całe osiedle.
W konflikcie obydwoje są równie zażarci Żadne z nich nie ustąpi. Teoretycznie Romek mógłby to zrobić z racji wieku (jest 4 lata starszy), ale nie chcemy uczyć go, że z tego powodu musi ustępować. A jednocześnie nie chcemy przyzwyczajać jego młodszej siostry, że może na to liczyć.
jak uspokoić dziecko w histerii
jak uspokoić dziecko w histerii
EGZORCYSTA 2.0
PAMIĘTAM DO DZIŚ
Jedno i drugie wieku 2-4 lat potrafiło rzucić się na podłogę i wrzeszczeć tak, że wypadałoby wezwać egzorcystę Jestem przeciwna ośmieszaniu dzieci, ale ujęłam to w ten sposób, aby pokazać Wam skalę tego zjawiska. Poza tym to #plasterekdlarodzica, więc tu dajemy sobie prawo, aby rozładować napięcie i rzucić czerstwym żartem, gdy dzieci nie słyszą i nie przekłada się to na sposób, w jaki je traktujemy.
Kiedy Romek miał 2 lata, pracowałam na etacie, kończyłam pracę o 15:30 i na 16:00 pędziłam po niego do żłobka. Nie chciał wsiadać do wózka ani nosidła, tylko odkrywać świat. Dlatego drogę, która powinna zajmować maksymalnie 15-20 minut, pokonywaliśmy bite 2 godziny. Syn – radośnie eksplorujący każdą trawkę i kamień, ja – wyczerpana po intensywnym dniu w biurze, obładowana dokumentami, termosami, ciuchami, pieluchami i czym tam jeszcze. Średnio potrafiłam wtedy się z nim dogadać i stawiać granice. Powrót do domu o 18:00 i tak kończył się histerią, że za krótko i on jeszcze nie chce wracać.
Do dziś pamiętam, jak Romek przez bite pół godziny na przemian leżał w przedpokoju i walił w drzwi z dzikim wrzaskiem. Wściekły, czerwony, spocony, w zimowych ciuchach (bo oczywiście nie pozwolił się rozebrać). Krzyczał w kółko „nie do domu, nieee do dooomu!!!” na takich rejestrach, że całkiem serio obawialiśmy się, że sąsiedzi zaraz zadzwonią po opiekę społeczną. Trwało to około 30-45 minut, lecz dla nas – całą wieczność! Takie sytuacje nie zdarzały się codziennie, ale na pewno wiele razy i do dziś pamiętam ten ogromny stres i bezsilność. Mąż i ja staliśmy nad synem – bezsilni i zrezygnowani, bo serio nic, totalnie nic nie pomagało. Wtedy czuliśmy się najgorszymi rodzicami na świecie.
Jak poradziłam sobie z atakami histerii u dziecka?
Empatia działa
Jak uspokoić dziecko w histerii? Z drugim dzieckiem na tym samym etapie, w analogicznych sytuacjach, poszło nam o niebo lepiej. Dziś Irenka ma lat 4,5 i nadal potrafi urządzić blackmetalowy koncert – taki charakter. Nie zamierzam go łamać, bo wiem, że przyda jej się w przyszłości. I to jest największa sztuka: jednocześnie wspierać asertywność dziecka i jakoś to wszystko przetrwać Przecież „wygodniej” byłoby karać, krytykować i uczyć dziecko tłumienia emocji, ale w pełni świadome nie wybieramy tej krótszej i wygodniejszej drogi. Bo wiemy, co jest zdrowsze.
Mam genialny w swej prostocie sposób na ataki histerii. To połączenie wszystkiego, co wiem o rodzicielstwie bliskości, NVC i self-reg, ale w moim autorskim, wypracowanym przez lata wydaniu (bo nie potrafię „jeden do jednego” przenieść do życia tego, co przeczytam w książkach).
• przed atakiem histerii, gdy widzisz, że nastrój dziecka się pogarsza – dzięki temu często udaje się zapobiec histerii
• w czasie ataku histerii – na tym etapie też się udaje, ale to zależy od dziecka. Dzieci często nie słyszą i nie rozumieją, co do nich mówimy (tak jest np. u naszego syna, ale z mojego doświadczenia wynika, że do córki jednak docierają bardzo proste komunikaty – przykłady podaję poniżej). Każde dziecko jest inne i inaczej przeżywa trudne emocje. Niektóre dzieci po prostu nie chcą wtedy rozmawiać i być dotykane i to jest okej. Wówczas pozostaje nam empatyczne towarzyszenie i przeczekanie.
• po ataku histerii, w formie tzw. rozmowy naprawczej, kiedy już na spokojnie sobie wszystko wyjaśniacie
Irenka nie bierze jeńców. Gdy rozpacza lub wpadnie w złość, to słyszy ją całe osiedle… Ale już od paru lat wiem jak jej pomóc (czytaj: jak się porozumieć, jak ją uspokoić i wyregulować – to w języku „self-reg”) i idzie mi to coraz łatwiej i szybciej.
Jak to robię? Podczas każdej awantury szukam źródła, a potem nazywam potrzeby i emocje córki. To nie są jakieś skomplikowane elaboraty, tylko bardzo proste komunikaty – stwierdzenie faktu:
Przykład:
Córka płacze i krzyczy na całe gardło po wyłączeniu bajki. Wprawdzie 10 minut temu umawiałyśmy się, że zaraz koniec, zgodziła się wyłączyć, ale i tak jej smutno.
W takiej sytuacji mówię:
– Bardzo podobała Ci się ta bajka. Chciałbyś oglądać więcej i więcej? (czasami żartuję, że „do końca świata” )
Córka już w tym momencie czuje się zrozumiana i wysłuchana. Kiwa głową, stopniowo wycisza się i przytula. Taki prosty komunikat działa o niebo lepiej niż:
- „przecież się umawiałyśmy” = niby logiczne, ale to wyrzut, który nie sprawi, że smutek i złość dziecka znikną
- „nie przesadzaj” = umniejszanie i lekceważenie uczuć dziecka
Czasem rozmawiamy też chwilę o fabule:
– Co się przydarzyło misiowi? Jakie miał przygody?
Dziecko odtwarza bajkę w pamięci i być może w małej główce to daje mu złudzenie, że obejrzało jej fragment jeszcze raz?
Ten sposób sprawdza się w każdej sytuacji:
Kiedy nasza córka…
- …chce założyć coś konkretnego, ALE…
„Bardzo lubisz te spodnie. Chciałabyś dzisiaj iść w nich do przedszkola?” (dziecko kiwa głową przez łzy) „Ale wczoraj je wypraliśmy i jeszcze nie wyschły. Powieszę je na kaloryferze i możemy umówić się, że założysz je wieczorem/jutro do przedszkola.” - …chce pobawić się zabawką brata
„Widzę, że to dla Ciebie ważne. Bardzo chcesz pobawić się tą zabawką. Dlaczego Ci się podoba, co Cię w niej najbardziej interesuje?” + tu wstawiamy kompromis, który jest okej zarówno dla młodszego, jak i starszego dziecka, często dzieci same wymyślają rozwiązanie. - …chce zjeść coś konkretnego, ALE…
„Zależy Ci, aby zjeść to właśnie teraz. Bardzo to lubisz i chcesz poczuć ten smak?” (dziecko kiwa głową) Można tu pogadać o wrażeniach zmysłowych: chrupaniu, smarowaniu, piciu chłodnego mleka itp. Wbrew pozorom takie działanie na wyobraźnię i zmysły to wcale nie jest znęcanie się nad dzieckiem Może być tak, że dziecko coś sobie wyobrazi i już w jakimś stopniu czuje się zaspokojone. Można się też umówić: „Kupimy to jutro po przedszkolu / przy następnej wizycie w sklepie. Rozumiem, że to dla Ciebie ważne i będę pamiętać.”
W przypadku starszego syna też próbowaliśmy, ale nie wychodziło…
Mam wrażenie, że byliśmy wtedy zbyt przytłoczeni odpowiedzialnością, presją, własnymi emocjami i teorią, którą trudno było przekuć w praktykę. Nie bez znaczenia był też fakt, że ataki histerii miały miejsce wtedy, gdy obydwoje byliśmy zmęczeni po całym dniu w stresującej pracy – a jak już wiele razy pisałam: rodzic powinien najpierw zadbać o swoje zasoby, bo z pustego i Salomon nie naleje.
JAK STAWIAMY GRANICE?
Co istotne, ten sposób wcale nie oznacza, że nie stawiamy granic i „ulegamy dziecku”. Nie włączamy kolejnej bajki, nie zabieramy zabawki starszemu bratu, nie biegniemy natychmiast do sklepu, nie suszymy mokrych ciuchów suszarką do włosów…
Zamiast tego umawiamy się na przyszłość – czasem bliżej nieokreśloną Dziecko czasem pamięta i czeka, a czasem samo odpuszcza i zapomina. Najważniejsze, że czuje się wysłuchane i zrozumiane
EUREKA!
NAJPIĘKNIEJSZE ODKRYCIE W RODZICIELSTWIE
Córka nie dostaje tego „czegoś”, czego tak głośno się domagała. Gdy już z nią porozmawiam i jej wysłucham:
- Najczęściej – przestaje tego chcieć
- Rzadziej – godzi się na kompromis
- Najrzadziej – gdy coś jest dla niej naprawdę ważne, drążymy temat i szukamy rozwiązania (ale to jest maks 5% sytuacji)
Zazwyczaj córka po prostu przytula się, wycisza, zmienia temat i przełącza na inną czynność.
Bo tak naprawdę od początku chodziło o bliskość i zrozumienie: dziecko czuje się dostrzeżone, zrozumiane, szanowane, akceptowane i to mu wystarczy! To było dla mnie tak piękne i wzruszające odkrycie, że miałam ochotę wyskoczyć z wanny i jak goły Archimedes biegać po ulicach Syrakuz z okrzykiem „Eureka!”
Nawet dziś mam łzy w oczach na myśl o tym, jak relacja rodzic-dziecko w gruncie rzeczy jest piękna, uczciwa i prosta. A jednocześnie to doskonały dowód i argument potwierdzający, że dziecko nie „manipuluje”, nie „robi na złość”, nie „wymusza płaczem”, nie „wchodzi na głowę”.
Dobra relacja i potrzeba bycia wysłuchanym i zrozumianym jest dla dziecka ważniejsza, niż rzecz, o którą tak walczyło. Tak naprawdę, to nigdy nie chodziło o tę bajkę czy zabawkę…
CZY TO ZADZIAŁA U WAS?
Nie mogę tego obiecać, ale bardzo liczę, że ten sposób Wam pomoże i na jego bazie wypracujecie własną, pasującą do Waszej rodziny wersję.
To prawda, że w silnych, trudnych emocjach mózg dziecka się „wyłącza” i dziecko nawet nie słyszy, co do niego mówimy, więc nie ma sensu wygłaszać długich kazań.
Jednak mam wrażenie, że słyszy i rozumie proste komunikaty. Nie jestem psychologiem, tylko mamą – praktykiem i wysoko wrażliwym rozkminiaczem i mam tu dwie hipotezy:
- Być może dlatego, że dokładnie te same myśli wybrzmiewają w jego głowie: „Bardzo chcę (tu wstawcie odpowiednią rzecz/sytuację)”.
- A być może dzięki temu, że gdy macie za sobą już X takich ataków histerii (i wspieraliście dziecko stosując ten lub podobny sposób), to dziecko wie, że MOŻE NA WAS LICZYĆ, NAWET GDY NIE SŁYSZY I NIE ROZUMIE CO DO NIEGO MÓWICIE. Dlatego, że X razy doświadczyło, że w podobnej sytuacji szanujecie jego emocje i zawsze jesteście „po jego stronie”. Nawet, gdy zrobiło coś złego – stawiacie granice, ale nie odtrącacie dziecka. Wspieracie je i wspólnie szukacie przyczyn.
Czasem reaguję kilka sekund wcześniej (i zapobiegam atakowi histerii), czasem wkraczam w trakcie. Teraz, po kilku latach rozkmin i praktyki, robię to z automatu. U syna ta metoda też działa, choć to już inny wiek (8 lat), więc okazuje złość i smutek nieco mniej ekspresyjnie
Jeśli zareaguję odpowiednio szybko, wielu awanturom udaje mi się zapobiec.
Jeśli nie, czekam, aż mózg się znów „włączy”.
Nie zawsze przytulam – to córka decyduje, czy tego chce. Ale zawsze jestem obok, dostępna i otwarta na przytulnie i porozumienie W tym czasie reguluję własne emocje, bo przecież nie zawsze jestem hiper spokojna i cierpliwa – i to jest okej, akceptuję to.
Duży wpływ na to, czy atak histerii nastąpi, mają również tzw. stresory, które sumują się na nastrój dziecka w danej chwili – to stresory z 5 obszarów:
- biologiczne
- emocjonalne
- poznawcze
- społeczne
- prospołeczne
Więcej na ten temat pisałam w artykule o samoregulacji (SELF-REG) – to pierwsza część serii #plasterekdlarodzica. Lektura obowiązkowa
Dodam jeszcze coś, o czym pewnie doskonale wiecie, ale przypomnę gwoli formalności: jest większa szansa, że ten sposób zadziała, gdy stawiacie granice w „dużych” sprawach, a w tych mniejszych dajecie dziecku przestrzeń do podejmowania samodzielnych decyzji.
WAŻNE!
HISTERIA TO NIE PORAŻKA
Ponieważ to #plasterekdlarodzica, chcę przypomnieć o czymś bardzo ważnym: to prawda, że wiele reakcji jesteśmy w stanie przewidzieć i zapobiec awanturze. Warto to wykorzystać – o ile mamy zasoby do tak dużej uważności i cierpliwych mediacji. Jednak gdy ich nie mamy, nie biczujmy się i nie traktujmy awantury jako porażki. Mamy narzędzia, ale nie musimy z nich korzystać, gdy nie mamy na to siły. Nie musimy wiecznie „skakać wokół dziecka” i być wyczulonym na każdy grymas w panicznym strachu przed awanturą. Każda sytuacja, kiedy udało Ci się dogadać z dzieckiem i zapobiec awanturze – to już sukces!
Poza tym mam taką obserwację, że te awantury to też ważna i potrzebna lekcja dla nas i dla dzieci.
Skąd u mnie ta siła i cierpliwość do dzieci? – często dostaję od Was takie pytania. Jednak mi też brakuje siły i cierpliwości, też warczę albo krzyczę. To #plasterekdlarodzica, więc piszę o tym szczerze: po ciężkiej, nieprzespanej nocy mam zero cierpliwości i cały dzień powarkuję na dzieci. Nie mogę się zmusić do dobrego humoru. I wiem, że u Was jest podobnie – to co czujemy jest okej.
Mąż i ja mamy stresującą i wymagającą pracę, czasem 24h na dobę. Poza tym obydwoje jesteśmy wysoko wrażliwi, więc oprócz codziennych obowiązków (praca, dom) łatwo ulegamy „przebodźcowaniu” i potrzebujemy więcej czasu na regenerację zasobów.
Warto też sobie zadać pytanie z innego mojego artykułu: Jak mogę zadbać o siebie, aby kolejnym razem było mi łatwiej?
Kurka, czy tylko ja mam wrażenie, że w kółko piszę o tym samym?! No ale to są szalenie ważne podstawy, wokół których wszystko się kręci i trzeba o nich przypominać. Znów się rozpisałam, choć wierzcie mi, że przed publikacją skróciłam ten tekst jak tylko się dało.
Powtórzę po raz nie-wiem-który: aby mieć siłę zadbać o innych, trzeba najpierw zadbać o siebie. Napełnić swój „kubeczek”, aby móc uzupełniać kubeczki dzieci.
Jeśli ten tekst pomógł Ci choć trochę ogarnąć temat histerii,
kliknij „Lubię to” lub podziel się tym wpisem
ze znajomymi na Facebooku – będą Ci wdzięczni
jak uspokoić dziecko w histerii
CYKL #PLASTEREKDLARODZICA
Kolejny wpis z serii #plasterekdlarodzica znów będzie teoretyczny i naukowy – wyjaśnię w nim jak działa i rozwija się mózg dziecka, kiedy się „włącza” i „wyłącza” jego emocjonalna i racjonalna część i jak to się dzieje, że dziecko w trudnych emocjach naprawdę nas nie słyszy – i co możemy zrobić w tej sytuacji.
Cykl możecie śledzić na blogowym Instagramie i Facebooku – to krótkie, esencjonalne pigułki praktycznych wskazówek w formie graficznej. Możecie je zapisywać, udostępniać i wracać do nich w potrzebie
jak uspokoić dziecko w histerii
Miłego dnia!
jak uspokoić dziecko w histerii
Chcesz być na bieżąco?
Obserwuj nas na Instagramie:
Dlaczego warto obserwować blog na Instagramie?
Bo publikuję tam taki #plasterekdlarodzica w pigułce:
jak uspokoić dziecko w histerii
Podobały mi się pomysły na radzenie sobie z dziećmi w trudnych chwilach.
Od 15 lat pracuje w przedszkolu i pomimo tego że każde dziecko jest inne, zdarzają się dzieci agresywne (rzadko) to nigdy nie miałam doczynienia z atakiem histerii. Mam wrażenie, że histerię dzieci zostawiają tylko dla rodziców, bo to ich uwagi potrzebują najbardziej. Ps wiem, że dzieci potrafią być trudne. Jednak najważniejsze problemy w przedszkolu sprawiają te dzieci, które wychowują samotne matki lub te mają zbyt surowych i wymagających rodziców ( często stosujących kary cielesne). Jednak nawet u tych dzieci nie zdarzają się ataki histerii. Życzę dużo cierpliwości.
Hmmm, nie można wkładać wszystkich do jednego worka Pani Karino, znam wiele mam które wychowują samotnie dziecko i mają z nim super relacje. Sama swojego czasu byłam w takiej sytuacji i córka nigdy nie była agresywna wobec innych, nigdy nie sprawiała problemów w przedszkolu, wręcz przeciwnie była troskliwą, radosną dziewczynką… Tak samo surowi i wymagający rodzice wcale nie muszą karać dzieci, a w szczególności cieleśnie… Czasy się zmieniają i zapewne Pani to zauważyła z takim doświadczeniem przedszkolnym… Choć fakt, zdarzają się różni ludzie, różni rodzice i różne dzieci, ale to bardzo SKRAJNE i RZADKIE przypadki… Takie uogólnienie jest niesprawiedliwe i szczerze mnie to poirytowało… Co do artykułu super sprawa. Jestem na etapie czytania książki właśnie w której emocje dziecka i możliwość ich rozróżniania i opisywania pomagają dziecku właśnie w fazie “wyciszania”. Nie zawsze rozmowa pomoga,ale dodatkowo rozładowanie emocji poprzez np. bazgraniu po kartce i później jej podarciu… Nie wiem czy to dobry sposób, nie musiałam z takiego rozwiązania korzystać… Ja jako mama 2 dziewczynek różnica 4 lat, też nie jestem chodząca encyklopedią i potrzebny jest mi taki plasterek dla rodzica dzięki za artykuł
Ważny tekst, dziękuję. Bardzo istotne jest to, żeby samemu szczerze przeprosić dziecko, jeśli zachowaliśmy się niefajnie albo nawrzeszczymy – u nas przynosi to bardzo dobre efekty.
Histeria u dziecka to dla rodziców koszmar. Kilkulatki w bardziej ekspresyjny sposób niż dorośli demonstrują swoje emocje. W przeciwieństwie do nas, dzieci nie mają jeszcze ukształtowanych mechanizmów samokontroli i dopiero uczą się wyrażać swoje odczucia w społecznie akceptowalny sposób.
Bardzo przydatny artykuł! Z okresem histerii u dziecka zmaga się chyba każdy rodzic. Sama jeszcze niedawno miałam taki problem z moim Jasiem… Odkąd urodziłam drugie dziecko usilnie zabiegał o naszą uwagę. I w tym przypadku sprawdziła się empatia. Wiele z nim rozmawialiśmy, zarówno ja jak i mąż i staraliśmy się poświęcić mu więcej uwagi. W końcu poskutkowało
Jak było mi to potrzebne jestem mamą 3 dzieci (Kacper 7lat,Lila 5 i Lena 2 ) . Od jakiegoś czasu nasza starsza córka ma właśnie napady histerii . Czytałam o emocjach, o tym że dzieci sobie z nimi nie radzą, ale masakra w samej sytuacji sama staje się kłebkiem nerwów. Próbowałam różnych sposobów, mam nadzieję że ten zadziała. Dziękuję za wpis
Nasze dziecko od początku wymagało uwagi i zaangażowania, ale od niedawna dodatkowo wyczerpuje nas histeriami. Jestem wysoko wrażliwą osobą, bardzo męczy mnie hałas, ciągłe odgłosy gdzieś tam w tle, pukanie, stukanie, rzucanie, tupanie. A histeria wręcz wywołuje we mnie panikę. Dla 3latka jestem idealnym poligonem ćwiczebnym.
Gdy tylko mogę, w czasie największej awantury biorę Go na kolana, przytulam i próbuję rozmawiać. Nie działa z miejsca, ale działa. Nie ma sensu w takim momencie nawet najbardziej logiczne tłumaczenie, dlaczego tego czy tamtego nie może mieć, bo to tylko wywołuje kolejne fale szału. Pomaga jedynie zmiana tematu, a po wyciszeniu rozmawiamy co się stało, co czuł, dlaczego tak zareagował. Te rozmowy najlepiej pokazują jak bardzo dziecko nie kontroluje takich zachowań. Wpada w szał, traci kontakt, a po chwili całkiem rozsądnie o tym rozmawia.
Moja niespełna 3 letnia córka wpada w podobne ataki histerii. Ten artykuł bardzo mi pomógł, podbudował. W pewnym momencie zakręciła się łezka w oku 🙂 W ostatnim czasie te ataki są na prawdę silne i wykańczające. Wciąż pracuję nad sobą, aby odpowiednio reagować i przede wszystkim nie krzyczeć. Krzyk jest moją bolączką. Dziękuję 🙂
Tulę i trzymam mocno kciuki, będzie lepiej!
Jestem po studuach pedagogicznych, książka self-reg stoi na półce, potrafiłam pomóc dzieciom siostry w opanowaniu histerii. Dzisiaj dwóch ataków dostał mój syn 2 lata i 5 miesięcy, wczoraj jednego.
Byłam z nim caly czas, powtarzałam, że go kocham i jak będzie potrzebować zawsze mogę przytulić- killa razy podchodził, a później trwało to dalej. Udało się opanować sytuację. Po wszystkim, jak już zasnął, a wczesniej opowiadał, że krzyczał a mama przytulała, rozplakalam się. Czytałam ten artykuł i płakałam. Dziękuję za niego i to wsparcie dla rodziców, za pisanie o tym że jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do wlasnych emocji.
Witam, trafiłam na tę stronę nie przez przypadek. Już nie wiem co mam robić. Moja córka od tygodnia codziennie ma ataki histerii, które kończą się po godzinie krzyku i płaczu zazwyczaj zaśnięciem z wyczerpania. Zaczyna się od mojej zwykłej prośby “zdejmij ublocone buty i załóż kapciuszki” albo źle jej coś podam. Wtedy ucieka i zaczyna krzyczeć “nie chce mojej mamy, nic nie mów”. Żadne prośby, rozmowy, tłumaczenia, nawet próby zainteresowania czymś nie dają skutków. Córka nie daje do siebie podjeść, nie ma z nią kontaktu podczas takiej histerii. Nie wiem już co robić.
Dziękuję za ten artykuł. Naprawdę trudno jest dawać z siebie wszystko,
a potem słyszeć od innych (np. od teściowej) sugestie jak złą się jest matką,
bo dziecko wpada w histerię oraz co z nim i/lub moim sposobem wychowania jest nie tak, bo jej dzieci “nigdy nie płakały”.
Jak niewiarygodnie podkopuje to wiarę w siebie, zwłaszcza kiedy nie ma się już siły bronić, bo dopiero co waliły w nas złość i smutek dziecka, a całą energię pochłonęło zachowanie spokoju i próba znalezienia rozwiązania jego aktualnego problemu. Próba okazuje się sukcesem – dla nas (mamy i maluszka) to krok milowy w budowaniu naszej relacji, porozumienia, współpracy na wspólnej drodze do wzajemnego zaufania i poczucia bezpieczeństwa, kolejna cegiełka do budowania świadomości własnych emocji i mądrego sposobu ich wyrażania.
A chwilę później zwala nas z nóg tekst, że to nie jest “normalne” i może dziecko jest dysfunkcyjne, bo płakało i krzyczało. Mamy w bliskiej rodzinie dwoje dysfunkcyjnych dzieci i naprawdę nie ma to znaczenia, że mają zespół taki, czy inny, dys-to, czy dys-tamto, bo one też przeżywają trudne emocje z którymi nie dają sobie rady. Im również trzeba towarzyszyć w tej drodze. “Metkowanie” dzieci w taki sposób i nazywanie “normalnych”, czyli w domyśle mówiącego lepszych albo “nienormalnych”, czyli gorszych w niczym nie pomaga, a dodatkowo dołuje przeciążone już i tak matki. Czy nie wystarczy im jeden front z którym muszą się zmierzyć? Z własnymi emocjami i zmęczeniem? Nadszedł już czas na budowanie poczucia własnej wartości. Na uwierzeniu, że jesteśmy najlepszymi matkami, jakimi możemy w tym momencie być. I wciąż się zmieniamy, wciąż się uczymy, wciąż stajemy się lepsze. Musimy to wiedzieć, że NIC nie jest z nami NIE TAK. Kochamy nasze dzieci nie gorzej, niż nasze matki i teściowe. A one nie miały w swoim czasie więcej doświadczenia, niż my teraz. Uczymy nasze dzieci połączenia się ze swoimi emocjami i akceptowalnego sposobu ich wyrażania, bez krzywdy dla nich samych czy kogokolwiek innego. Chcemy by wyrastały na mądrych, wrażliwych i pewnych siebie ludzi. Wychodzimy ze schematu odcinania się od swoich uczuć i betonowania poglądów. A więc już samo poszukiwanie lepszych rozwiązań niż te, które znamy jest dowodem na to, jak bardzo kochamy nasze dzieci i jak bardzo się rozwijamy.
Bardzo dziękuję za ten artykuł! Jest wielkim plastrem na moje poranione serce. Bardzo chcę pomoc mojemu 2 latkowi, któremu ataki histerii zdarzają się coraz częściej, a my z mężem bezradnie na nie patrzymy i nie pomaga nasza reakcja. Teraz odkryłam, że nie jesteśmy z tym problemem sami i że są sposoby, które mogą te ataki zmniejszyć albo wyeliminować. Raz jeszcze dziękuję z serca i życzę cierpliwosci wszystkim rodzicom, którzy kochają swoje male histeryczki i histerykow i chcą im pomóc. Nie poddawajmy się! 🙂
Mnie osobiscie histerie mojej 3-letniej Jagi wykanczają, a, ze jestem w drugiej ciazy, nie mam juz na nie sily…
Zauwazylam, ze afera zawsze wisi w powietrzu, jak jest przemęczona i nie ma drzemki w ciągu dnia, więc awantura gotowa z niczego. Ostatnio strasznie ciężki czas… ale tez nauczylam sie i zauwazylam, ze kiedy juz jest etap krzyku, wrzasku, placzu i bicia i wtedy po prostu mowie: „Jaga… uspokoj się, jak się uspokoisz przyjdz,
czekam na Ciebie…” zawsze przychodzi dosc szybko, bo zawsze potrzebuje przytulenia.
Ale ciezko mi sluchac, od moich rodzicow,
ze pozwalam jej na wszystko, bo tak nie jest… 😞
Ja także zauważyłam ,że dziecko wpada w histerię kiedy jest przestymulowane, właśnie niedopilnowana drzemka lub choroba. My rodzice nie zawsze jesteśmy świadomi, że dziecko już nie daje rady, a wtedy wystarczy taki maleńki szczegół i lawina rusza, Moim zdaniem nie ma tu znaczenia ani charakter dziecka , ani rodzica. Właśnie pilnować i obserwować swoje dziecko ile się da, opiniami innych się nie przejmować. Zabezpieczyć potrzebę snu i relaksu i głodu te najważniejsze, bo wiadomo, że nie zawsze się to udaje. Ja się nauczyłam akceptować histerię: dziecko ma do niej prawo. Akceptuję też swoją reakcję i wychodzi wszystkim na dobre.
Hmmm… Trochę jestem zdziwiony. Bo od dawna próbowałem tych sztuczek self-regowych. I tego dopytywania dziecka, i rozmawiania o fabule bajki. I to wszystko bzdury z perspektywy mojej córki. Jak jest histeria, to histeria. I żadna gadka tego nie zatrzyma. Jedyne co troche działa, to sprowokowanie faktycznego problemu. Np przestawienie ulubionej zabawki na górna półkę, zeby zaczęła rozkminiac jak ja sobie stamtąd zabrać. Ale właściwie to to też nie działa…
Tak to są świetne sprawy, dla dzieci neurotypowych. A jak radzić sobie z takimi furiami u dzieci z autyzmem i uposledzonymi w lekkim stopniu? Syn ma 9 lat ale rozwojowo kuleje. Dosłownie roznosi dom tak że policja puka do drzwi. Dodatkowo mój niespełna roczny maluch neurotypowy, zdrowy, też dostaje histerii (raczej rozwojowa sprawa) jednakże starszego nie raz nie jestem w stanie ogarnąć. Naprawcze rozmowy nie działają bo syn nie rozumuje normalnie. Nie zna znaczenia, nie pojmuje czasu, nie bierze jeńców i niczego nie można odwlec w czasie na np jutro. Umowy, rozmowy jak najprościej się da, nie dają rezultatu. System kar i nagród to strzał w kolano. Nie działa od wielu lat. Nigdy nie działał. A bycie w tym wszystkim samotnym rodzicem bez pomocy sprawia że mój kubeczek jest pusty i nie ma jak do niego nalać. Psychologowie bredzą wiecznie to samo co nie działa mimo różnych modeli i zmian. Walenie głową w mur.
Młodszy syn wpada w histerie głównie wedy kiedy jest zbyt zmęczony. Mimo stałego rytmu dnia. Plus ząbkowanie.
Jednak autysta z napadami furii (histeria to mało powiedziane) to kosmos. Nie do opanowania. Co robić? Staram się zrozumieć. Popełniam błędy. Jak każdy. To wyższa Szkoła jazdy.
Moje dziecko wpadło w pierwszą histerię jakiś tydzień temu. W kąpieli zaczęła się drzeć, mąż nie potrafi wyjaśnić dlaczego. Nie dała się dotknąć, ubrać, z pampersem męczył się 15 min, żeby jej go założyć. To jest nic, później przez kolejne 3 dni było to samo ale o różnych porach. Największe awantury robi o to, że trzeba się ubrać/przebrać. W szczególności po kupie. Od małego nie lubi być ubierana. Śmieję się, że skarpetki uciskają jej duszę. Teraz jest to nagminnie, non stop jest problem z ubieraniem się. Jak nie poprzez rozbawienie, to właśnie przez histerię. Na siłę wchodzi na kanapę i z niej “spada” specjalnie na głowę – tego kompletnie nie rozumiem… I tak, boję się, że złowrogich spojrzeń innych rodziców 🙈
Synek 2.5 roku zaczął chodzic do przedszkola, 3 tydzień, miał już 4 razy po powrocie a dzisiaj w przedszkolu napad histerii i płaczu, że chce jeszcze zostać, że chce jednak iść do domu, chce iść na nogach, ale za chwilę że chce jechać autem, że chce iść na polko, a znowu że nie chce. Prawie nic nie je w przedszkolu i myślę dodatkowo, ze znaczenie i hałas się do tego dołącza…. Uspokaja się po 20-30 minutach płaczu, zazwyczaj skuszony jakąś małą przekąska… Dzisiaj ja też płakałam z bezsilności ☹️
Niby wszystko jasne, jednak na mojego synka to działa. Synek ma rok i 4 miesiące. Jest mocno rozwinięty ruchowo i psychicznie jak na swój wiek. Ostatnio zaczęły się wieczorne histerie, spowodowane tak na prawde nie wiadomo czym. Histerie trwają 30-50minut. Syn wtedy uderza głową o ściany, podłoge, płacze zdzierając całe gardło, rzuca wszystkim. Jestem obok niego, mówie że może się przytulić, że rozumiem, że się zdenerwował, staram się odwrócić jego uwage, ale nic nie działa. Kiedy staram się go przytulić, czy pogłaskać to wpada w jeszcze większy szał. W żłobku i przy dziadkach jest bardzo pogodny, radosny, nie płacze i nie denerwuje się wcale. Ciężko jest siebie nie obwiniać. A najgorsze jest to że nie wiem co robić. Jestem w ciąży z drugim dzieckiem i jestem przerażona. Help!