Z dzisiejszym wpisem wiąże się pewna anegdotka:
W naszym mieszkaniu straszą gołe ściany. Nie ma na nich zdjęć, plakatów, dzieł sztuki współczesnej, starożytnej, ani żadnej innej.
Po pierwsze dlatego, że nie mamy ani serca, ani gustu do dekoracji wnętrz. Chyba jesteśmy na to zbyt leniwi.
Po drugie dlatego, że nie chcemy mieć tego, co wszyscy. Na to z kolei jesteśmy za mało leniwi.
Po trzecie dlatego, że kiedy już coś się spodoba mnie, to nie podoba się Mężowi i vice versa.
A po czwarte dlatego, że mamy małe mieszkanie i tak naprawdę niewiele tu elementów pełniących funkcje ozdobne. Wszystko musi być do bólu praktyczne i pojemne, a jak nie, to upycham biodrem lub kolanem. A gołe ściany stwarzają przynajmniej pozory przestrzeni.
Nie mamy pomysłu, gustu, serca, ani dużego mieszkania, za to mamy córkę.
Córkę, która wielkodusznie postanowiła rozwiązać za nas wszystkie powyższe problemy jednym machnięciem różdżki czerwonego markera. I myślcie sobie co chcecie, ale nam się podoba 🙂 To zdecydowanie najlepsza dekoracja pustej ściany w naszej sypialni. Najlepsza z możliwych.
Na blogu pojawiło się ostatnio mnóstwo wiosennych nowości wydawniczych. Zerknijcie koniecznie książki dla maluchów (polecam zwłaszcza te o plamach, bałaganie i wypadkach!) oraz przepięknie ilustrowane książki edukacyjne dla przedszkolaków o sztuce, architekturze, przyrodzie i domowych uprawach.
Dziś zapraszam na drugą część wpisu o książkach dla przedszkolaków. Pokażę Wam mądre i pożyteczne książki o emocjach, a także kilka grubszych książek, które starczą Wam na kilka wieczorów 🙂
„Uczucia”
Libby Walden, Richard Jones
Liczba stron: 32
Książka dostępna TUTAJ
Wiecie, co jest dla mnie jednym z największych wyzwań w wychowaniu dzieci? Rozmowa o uczuciach i pomoc w zrozumieniu własnych emocji. Nie jestem psychologiem, a gdy byłam dzieckiem też jakoś specjalnie nikt ze mną nie rozmawiał na ten temat, więc nie mam dobrych wzorców. To lekcja, którą muszę odrobić w dorosłym życiu.
Książki bardzo w tym pomagają. „Uczucia” to przepięknie ilustrowana, pastelowa książka z krótkimi rymowanymi tekstami. Rymy średnio do mnie przemawiają (zazwyczaj to kwestia tłumaczenia), ale można wykorzystać je jako początek rozmowy o rozmaitych życiowych sytuacjach, które przytrafiły się dziecku.
„Mój dziadek był drzewem czereśniowym”
Angela Nanetti
Liczba stron: 136
Książka dostępna TUTAJ
Opowieść o świecie dorosłych widzianych oczami małego chłopca, o dojrzewaniu, o międzypokoleniowej więzi, szacunku i empatii. Delikatna i wzruszająca historia, skierowana zarówno do dzieci, jak i do ich rodziców. Pokazuje życie takim, jakim jest, jego cienie i blaski, w tym trudną relację matki z synem, mężem i tytułowym dziadkiem. Wydarzenia toczą się wokół tytułowego drzewa czereśniowego o imieniu Felicjan – symbolu życia, dorastania, przemijania, troskliwości i miłości. Ważna, lecz dość trudna książka, przeznaczona raczej dla przedszkolaków, które są już jedną nogą w szkole.
To wydanie jest dopieszczone w każdym szczególe: od przepięknych, klimatycznych ilustracji, poprzez twardą okładkę, numerację stron, aż po wspaniały papier – czasem kremowy, a czasem w delikatną kratkę <3
„Kiedyś”
Alison McGhee, Peter H. Reynolds
Liczba stron: 48
Książka dostępna TUTAJ
„Kiedyś” chwyta za gardło i nie puszcza. Nie mogę czytać książek tego typu, po ciężkim dniu to ponad moje siły 😉 A już totalnie rozklejam się, kiedy słyszę jak Mąż czyta ją Irence.
Niemniej trzeba przyznać, że ta książka to hit i wyciskacz łez na miarę „Miłości” Astrid Desbordes, „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” Sama McBratney czy niektórych książek Ulfa Starka. Warto ją znać, choć nie mam pewności, czy roztaczać przed dzieckiem wizję takiej pięknej, wzruszającej, lecz jednocześnie smutnej i nieuniknionej przyszłości.
Pamiętam jak w 2011 roku, kiedy byłam w ciąży, po pewnym forum krążył plik PDF z angielską wersją tej książki (tytuł oryginału brzmi „Someday”), a my wszystkie, nakręcone ciążowymi hormonami, jak na zawołanie ryczałyśmy jak bobry w momencie, gdy nasza potencjalna nienarodzona córeczka czesze włosy własnemu dziecku 🙂 Chlip!
„Narysuję to, co czuję!
Moja pierwsza książka o uczuciach”
Yasmeen Ismail
Liczba stron: 56
Książka dostępna TUTAJ
O, w końcu praktyczna książka o uczuciach, która nie nadwyręża matczynej wrażliwości i jej skołatanego serca 😉 Prosta i wygodna kolorowanka, w której dziecko ma za zadanie narysować źródła emocji: bukiet kwiatów, lody, które upadły na chodnik, pierwszy lot samolotem, nierozpakowany prezent itd. Przykłady są dobrze dobrane, a zadania sformułowane w ten sposób poruszają wyobraźnię i pomagają zrozumieć dziecku uczucia pojawiające się w typowych sytuacjach. Książka liczy 56 stron, kosztuje niewiele (tutaj około 14 zł), lecz naprawdę robi robotę.
„Ja, Jonasz i cała reszta”
Anti Saar, Alvar Jaakson
Liczba stron: 152
Książka dostępna TUTAJ
Jest dopiero połowa roku, a ja już mam kandydata do najlepszej książki roku. Przynajmniej z punktu widzenia Romka, od którego co wieczór słyszę „Mamooo, możemy dziś poczytać Jonasza?”
„Nasz piec ma nawet imię – Janusz. Tak nazwali go mama i tato, jak się tu wprowadziliśmy. Gdy tato idzie po drewno do szopy, mówi czasem: „Idę po żarcie dla Janusza”. Inne rzeczy w naszym domu nie mają takich fajnych imion. Stół nazywa się stół, lampa – lampa i tak dalej.”
„Rysować Jonasz potrafi trochę lepiej. A już szczególnie dobrze udają mu się wąsy. Na serio! Kiedyś obaj rysowaliśmy przy stole w dużym pokoju, a pod kartką mieliśmy gazetę, aby nie pobrudzić blatu. Nagle Jonaszowi jedna kreska wyszła poza kartkę i trafiła na gazetę wprost pod nos jakiegoś pana. Mama spojrzała na to i powiedziała: „Oho – nasz Jonaś dorysowuje Putinowi wąsy!”.
A obok ilustracja Putina frunącego po niebie na bocianie 😆
Lekka i zabawna książka, która sprawia wrażenie, jakby naprawdę napisał ją przedszkolak. Główny bohater i narrator – Tobiasz, opowiada o codzienności swojej rodziny: mamy, taty i młodszego brata Jonaszka.
Książka została napisana w Estonii i została nagrodzona jako najlepsza książka dla dzieci. W tekście znajdują się kody QR, które można zeskanować, aby bliżej poznać rozmaite miejsca w Estonii, o których wspomina główny bohater.
Jednak przede wszystkim pojawia się tu mnóstwo przemyśleń kilkulatka „o życiu”, a między słowami dostrzegamy drobne wpadki i przywary dorosłych. A że życie rodzinne to nie sielanka, więc tu również zdarzają się MOMENTY 😉 Na przykład, gdy tata nazywa dwuletniego Jonasza „pacanem”, kiedy ten zachowuje się przy stole inaczej, niż wymagają tego dorośli. Można dyskutować, czy to celowy zabieg literacki, a jeśli tak – co właściwie miał na celu? 😉 Jednak nie uważam, że książka jakoś poważnie na tym traci. Jak wspomniałam w tym wpisie, można te fragmenty cenzurować lub wykorzystać jako anty-przykład, pozostawiam to Waszej decyzji.
„Ekspedycja Tappiego w Wielkie Nieznane”
Marcin Mortka, Marta Kurczewska
Liczba stron: 184
Książka dostępna TUTAJ
Znamy i lubimy przygody sympatycznego Wikinga Tappiego i jego przyjaciół z Szepczącego Lasu. Kiedy Romek był młodszy czytaliśmy:
„Tappi i poduszka dla Chichotka”
„Tappi i pierwszy śnieg”
„Tappi i urodzinowe ciasto”
„Tappi i niezwykłe miejsce”
W tym roku Wydawnictwo Zielona Sowa wydało kolejne, grubsze zbiory opowiadań:
„Ekspedycja Tappiego w Wielkie Nieznane” (którą Wam dziś polecam)
„Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu”
„Podróże Tappiego po Szumiących Morzach”
„Wędrówki Tappiego po Mruczących Górach”
„Tarapaty Tappiego w Magicznym Ogrodzie”
„Wyprawa Tappiego na Ognistą Wyspę”
Jednak czekam przede wszystkim na zamówienie z książkami z wyborem fabuły:
„Tappi. O tym, jak na Szepczący Las padł czar”
„Tappi. O tym, jak w Szepczącym Lesie zgubiły się trzy małe smoki”
Dziecko może w nich samo wybrać dalszy ciąg historii – to tzw. gamebooki, interaktywne książki lub gry paragrafowe. Bardzo fajny zabieg w konstruowaniu powieści, lecz nadal rzadko stosowany w książkach dla dzieci. Z mojego dzieciństwa pamiętam książkę o trzech zielonych groszkach, napisaną w ten sposób – uwielbiałam ją!
Seria „Jaś i Janeczka”
Annie M.G. Schmidt
Liczba stron: 184
Książki dostępne tutaj:
Tom 1
Tom 2
Tom 3
Tom 4
Tom 5 (w sprzedaży od 6 czerwca 2018)
Zbiór krótkich, pouczających historyjek o codzienności dwojga zaprzyjaźnionych dzieci. Być może znacie poprzednie wydanie tej serii – wówczas znane jako „Julek i Julka”. Urocze, zabawne, często doskonale spuentowane opowiadania czyta się jednym tchem i z ogromną przyjemnością. Wyszło ich już pięć tomów, my na razie mamy pierwszy. W skrócie to książka o skakaniu po kałużach, wspinaniu się na drzewa i skaleczonym palcu 😉 To takie zwyczajne-niezwyczajne codzienne „przygody” bliskie każdemu dziecku, bez literackiej fikcji.
„Jaś i Janeczka” to klasyka holenderskiej literatury dziecięcej z charakterystycznymi ilustracjami autorstwa Fiep Westendorp, której inną książkę polecałam Wam tutaj:
>> 20 najsmaczniejszych książek dla niemowląt
„Muminek i urodzinowy guzik”
„Muminek i Pieśń Oceanu”
na podstawie opowiadań Tove Jansson
Liczba stron: 32
Książki dostępne TU i TU
Szukałam książek o Muminkach podobnych do tych, które polecałam TUTAJ. Niestety nie znalazłam książek dla maluchów, za to trafiłam na książki dla młodszych przedszkolaków. Jeśli chcecie zarazić dzieci miłością do Muminków, ale Wasze pociechy są jeszcze za małe, aby czytać im długie opowiadania autorstwa Tove Jansson, sięgnijcie po te dwie książeczki – są idealne jako pierwsze spotkanie z Muminkami 🙂 To krótkie historyjki z kolorowymi ilustracjami (nawiązującymi do filmu animowanego o Muminkach, a nie do oryginalnych ilustracji Tove Jansson) oraz prostym morałem mówiącym o wartości odwagi i przyjaźni.
„Wiewiórki, które nie chciały się dzielić”
Rachel Bright, Jim Field
Liczba stron: 32
Książka dostępna TUTAJ
Na początku tego wpisu wspomniałam, że tłumaczenie rymowanych książek dla dzieci to prawdziwa sztuka. Barbara Supeł, która przetłumaczyła „Wiewiórki” stanęła na wysokości zadania!
Dwie wiewiórki, Beztroski Cyryl i Skrzętny Błażej, rywalizują o ostatnią jesienną szyszkę. Ruszają za nią w dziki pościg, który kończy się happy endem. Historii towarzyszą oryginalne, pomysłowe, jesienno-impresjonistyczne ilustracje.
Uważam, że dzielenie się zabawkami jest grubo przereklamowane wśród dzieci (a może raczej: wśród ich rodziców), ale w tej książce chodzi raczej o współpracę i pomaganie sobie, a nie pozbywanie się jakiejś ukochanej, bezcennej zabawki 😉
„Psierociniec”
„Psierociniec 2. W poszukiwaniu straconego węchu”
Agata Widzowska
Liczba stron: 64
Książki dostępne TU i TU
Temat adopcji psa jest u nas na czasie, w związku z pojawieniem się w naszym domu kochanej Szyszki. Już niedługo miną 3 miesiące, odkąd jest z nami! Sporo się w tym czasie wydarzyło, więc planuję wkrótce aktualizację wpisu o adopcji.
A tymczasem polecam Wam książki z serii Psierociniec – historie psów, które (niezależnie od swoich charakterków i rozmaitych problemów behawioralnych) czekają w schronisku na swojego człowieka, który je pokocha takimi, jakie są. Dzieci dowiadują się, że zwierzaki też mają uczucia, potrafią być wrażliwe i troskliwe.
Proza przeplata się tu z krótkimi wierszykami. Wprawdzie rymy tu trochę zgrzytają, ale domyślam się, że taki był zamiar – w końcu są to zabawne, nieco naiwne wierszyki napisane przez psa 😉
Znaleźliście coś dla siebie?
Zerknijcie również na resztę nowości z ostatnich wpisów:
>> Książki dla maluchów
>> Książki dla przedszkolaków – część I
[one_half] [postblog post=”11788″] [/one_half][one_half] [postblog post=”11855″] [/one_half]
Miłego dnia!
Polub fanpage, aby czytać nowe wpisy:
To również może Cię zainteresować: