Nieoczywisty poradnik prezentowy: książki dla niemowląt, które bawią i uczą. A przy okazji mogą zastąpić drugie śniadanie, ponieważ całkiem nieźle smakują!
Młodsze rodzeństwo ma ten przywilej, że wiele rzeczy dziedziczy po starszakach. Dzięki temu znacznie wcześniej wkracza w świat książek i zabawek (również tych „zakazanych”, czyli powyżej 3 roku życia).
Irka „czyta” od 6 miesiąca życia. Gdyby Irka nie odziedziczyła po Romku stosu kartonowych książeczek, nigdy nie pomyślałabym, że 6-miesięczne niemowlę, które ledwo siedzi, może czerpać taką frajdę z czytania.
Dlatego jeśli ktoś będzie próbował Wam wmówić, że kupowanie książek niemowlętom nie ma sensu i jedyne, co dzieci w tym wieku potrafią, to obgryzać rogi kartonowych książeczek, ewentualnie przeżuwać plan spłaty kredytu hipotecznego, to… przyznajcie im rację, ale tylko częściowo!
To prawda, dzieci zjadają książki. Irka to zapalona smakoszka papieru. Ona całkiem serio uważa, że to jest jedzenie. Gdybyście tylko widzieli jak przeżuwa i mlaszcze ze smakiem, kiedy dorwie jakiś kawałek kartki i jaka jest święcie oburzona, kiedy jej go zabieram. Jednak jednocześnie czerpie też ogromną radość z czytania i oglądania książek dla maluchów – samodzielnie lub z nami.
Kiedy Romek był maluchem miał oczywiście kilka książek, jednak nie był nimi zasypany tak jak jego młodsza siostra W tamtych czasach hitem były czarno-białe „Obrazki dla maluchów”, które wtedy – w 2012 roku – były względną nowością na polskim rynku. Romek lubił też dwustronną książeczkę Taf Toys, którą mamy do dziś (link do Ceneo):
Poniżej lista ulubionych książek niemowląt – trochę Irenkowych nowości i kilka klasyków odziedziczonych jeszcze po Romku. Wciąż są dostępne na rynku, więc jeśli ich nie znacie, uzupełnijcie swoją biblioteczkę.
Pod tytułami umieściłam linki do Ceneo, które wskażą Wam najtańszą opcję w księgarniach internetowych. Są to linki afiliacyjne, co oznacza, że jeśli wejdziecie do sklepu korzystając z mojego linku, otrzymam kilka groszy z transakcji.
„Jest tam kto?”
Anna-Clara Tidholm
Wydawnictwo Zakamarki
Przypuszczam, że wszystkie niemowlaki – podobnie jak Irka – lubią, gdy z książką można zrobić coś jeszcze oprócz czytania. Włożyć pulchny paluszek w dziurę, naśladować dźwięki albo, tak jak w przypadku „Jest tam kto?”, zapukać do drzwi. Strony książki to naprzemiennie drzwi w różnych kolorach i pokoje, które się za nimi kryją. Zarówno Romek, jak i Irenka uwielbiają tę książeczkę. To już nasz drugi egzemplarz.
„Kto zjadł biedronkę?”
Hector Dexet
Wydawnictwo Mamania
Na kolejnych stronach zaglądamy do brzuchów i paszcz zwierząt, aby na końcu przekonać się, że biedronka wcale nie została zjedzona. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten spoiler, ale przecież dla dzieci liczy się happy end
Fajna książka, nie tylko do czytania – Irka śmieje się do rozpuku, kiedy z dziury nagle wyskakują moje palce.
„Bardzo głodna gąsienica”
Eric Carle
Wydawnictwo Tatarak
Klasyka gatunku, którą na pewno znacie. W swoim czasie Romek był tak zafascynowany przemianą tłustej gąsienicy w motyla, że chciał czytać tylko i wyłącznie tę jedną książkę. Nie kupujcie jej, jeśli Was to nie kręci!
Treść książki jest przy okazji pomocna w przemyceniu dziecku wiedzy na temat zdrowych i niezdrowych potraw.
„Księga dźwięków”
Soledad Bravi
Wydawnictwo Dwie Siostry
Mnóstwo dźwięków wydawanych przez zwierzęta, przedmioty i ludzi – onomatopeje zebrane w grubaśnej kartonowej książce. Gwarantuję, że dość szybko urwie Wam się okładka, ale coś za coś ;) Ta książka jest naprawdę rewelacyjna! Dodatkowo, na wewnętrznej stronie okładki, są pomniejszonej ilustracje z dźwiękami, które wykorzystywaliśmy do zabawy w zagadki.
Kiedy Romek był mały, pełne emocji dyskusje wśród oburzonych rodziców wywołały strony z mamą, która robi buzi-buzi i tatą, który robi ćśśś. Ale przecież można przeczytać to dziecku w inny sposób
„OnoMaTo”
Wydawnictwo Olesiejuk
Założenie podobne jak w „Księdze dźwięków”, z tym, że to seria 8 cienkich książeczek, które świetnie sprawdzą się na spacerze, w podróży lub w poczekalni u lekarza.
„Księga dźwięków” świetnie sprawdziła nam się u Romka podczas nauki mówienia. Z myślą o nauce pierwszych słów powstały również kolejne pozycje:
„Jeden dzień”
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Wydawnictwo Dwie Siostry
Ta książka to jeden z najświeższych nabytków. Z pewnością też wkrótce zostanie zjedzona. To zdecydowanie jeden z ulubionych punktów Irenkowego menu.
Irka wpatruje się jak urzeczona w czyste kolory i proste obrazki, które ilustrują rutynowy dzień niemowlaka godzina po godzinie.
Spośród wszystkich prezentowanych dziś książek, ta będzie według mnie najbardziej użyteczna podczas nauki mówienia, ponieważ na ilustracjach, w osobnych okienkach, znajdują się podstawowe przedmioty z otoczenia bobasa. W tej chwili Irka oczywiście jeszcze nic nie mówi, natomiast próbuje „wyciągnąć” ze strony książki zabawki, owoce i warzywa, które poznała podczas rozszerzania diety metodą BLW.
Pierwsze Słowa „Mój dom”
Zosia Dzierżawska, Zuzanna Szelińska
Wydawnictwo Zuzu Toys
Ilustracje po lewej przedstawiają scenkę z życia rodzinnego, ilustracje po prawej kilka wyciętych z niej przedmiotów lub osób – słów, których bobas uczy się w pierwszej kolejności.
W tej serii wydano również Pierwsze słowa „Moje wakacje” > LINK DO CENEO
„Muminki. Mała księga słowa”
Wydawnictwo Wilga
Tej książeczki nie mogło zabraknąć w zestawieniu To nadgryziona zębem czasu (i nie tylko) ulubiona czytelnicza pozycja Romka i Irki. Słowa może nie są jakoś super dobrane (w przeciwieństwie do powyższej serii), ale dzieci i tak się zachwycają. Bo kto by nie lubił Muminków?
Niestety nie znalazłam tej pozycji w Ceneo, ale może uda Wam się gdzieś ją upolować.
„W domu, w dziczy, na ulicy”
Fiep Westendorp
Wydawnictwo Dwie Siostry
Kartonowy słownik obrazkowy dla trochę starszych maluchów, poznających coraz trudniejsze słowa. Książka zilustrowana przez holenderską graficzkę, Fiep Westendorp, w fajnym oldschoolowym klimacie. Grubaśna, z mnóstwem scenek z życia: w mieście, w lesie, na wakacjach itd.
„Już jadę!”
Hervé Tullet
Wydawnictwo Babaryba
Jedna z ulubionych książeczek Irenki. Historyjka o mamie, która podróżuje przez lasy, śniegi i morza do swojego dziecka. Nieco abstrakcyjna – jak to u Tulleta.
„Zaśnij ze mną”
Ramadier & Bourgeau
Wydawnictwo Babaryba
Kolejna wyjątkowa książka, która przyda Wam się nie tylko dla niemowlaków, ale także pomoże młodszym przedszkolakom w wyciszeniu się przed snem i utrwaleniu rytuałów związanych z zasypianiem. Mały Czytelnik ma za zadanie położyć książkę spać: zapytać czy umyła zęby, zrobiła siusiu, opowiedzieć bajkę itd.
Nie jest jednak tak, że powinniśmy kupować niemowlakom tylko książki wyjątkowe, interaktywne, z onomatopejami i wyskakującą orkiestrą. Świetnie sprawdzają się również książki obrazkowe, z ilustracjami pełnymi szczegółów. Zwłaszcza, gdy chcecie trochę dłużej pospać
Seria o ulicy Czereśniowej
Rotraut Susanne Berner
Wydawnictwo Dwie Siostry
„Wiosna na ulicy Czereśniowej” LINK DO CENEO
„Lato na ulicy Czereśniowej” LINK DO CENEO
„Jesień na ulicy Czereśniowej” LINK DO CENEO
„Zima na ulicy Czereśniowej” LINK DO CENEO
Pamiętam jak dziś, że kiedy Romek miał 1,5 roku i dzień w dzień budził się o 6, co rano dawałam mu „Wiosnę na ulicy Czereśniowej”, którą na ten wypadek trzymałam pod łóżkiem. Dawało nam to dodatkową godzinkę snu, kiedy Romek siedział obok nas i zafascynowany studiował kolejne strony.
Według informacji na stronie wydawnictwa tego typu książki obrazkowe przeznaczone są dla grupy wiekowej powyżej 3 roku życia, lecz jak się okazuje, dzieci interesują się nimi znacznie wcześniej.
„Rok w lesie”
Emilia Dziubak
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
A także dwie pozostałe książki z tej serii:
„Rok w mieście” LINK DO CENEO
„Rok w przedszkolu” LINK DO CENEO
Według informacji na stronie wydawnictwa te książki nadają się dla dzieci od 0 do 6 lat.
I faktycznie: niemowlaki nie nauczą się z nich nazwy miesięcy i pór roku, ale z przyjemnością będą analizować pełne szczegółów ilustracje.
Zresztą nie ma bardziej wzruszającego widoku niż starszy brat Romek, który własnymi słowami opowiada Irce treść książki, a Bobasina patrzy i słucha jak urzeczona
Seria o Miasteczku Mamoko
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Wydawnictwo Dwie Siostry
„Miasteczko Mamoko” LINK DO CENEO
„Mamoko 3000″ LINK DO CENEO
Na zapas dla przedszkolaków możecie kupić również:
„Mam oko na litery” LINK DO CENEO
„Mam oko na liczby” LINK DO CENEO
Ilustracje pełne szczegółów, nieco bardziej abstrakcyjne niż w lesie i na ulicy Czereśniowej. Zaletą wszystkich trzech serii książek jest fakt, że dzieci mogą na kolejnych stronach śledzić losy tych samych bohaterów.
Uff, dajcie lajka za cierpliwość, bo kochane, niesforne dzieciaki ciągle wchodziły mi w kadr!
Chciałabym jeszcze, żeby ktoś zbadał skład papieru, kleju i farby drukarskiej użytych w powyższych książkach. A potem na tej podstawie ułożył ranking pod kątem toksyczności i składników odżywczych (dla rodziców żarłocznych niemowląt). Niestety nigdzie nie znalazłam takich danych, jak również informacji, które z powyższych książek zawierają najwięcej witamin, białka i błonnika Choć wierzcie mi, że szukałam bardzo dokładnie!
A jak u Was wygląda czytanie z niemowlakami? Więcej czytania, więcej zjadania, czy tak jak u nas – pół na pół?
Znaleźliście na liście coś dla Waszych szkrabów? Dajcie znać w komentarzach.
Miłego dnia!
.
.
Gizmol w tym wieku też był wykwintnym smakoszem papieru, a najsmaczniejsze były gazety z kubła do kominka A teraz rządzą autka, koparki i oczywiście MimmuMimmu
Ściskam!
P.S. Renia, a mówiłam Ci już, że uwielbiam Twoje poczucie humoru
Dziękuję! Czasem mam poważne i uzasadnione wątpliwości, czy komuś smakują te moje suchary
Ja jestem ich zajadłą fanką
Ja tez ?
No widzisz, a ja właśnie nie przypominam sobie, żeby Romek jadł papier. Na pewno nie na taką skalę jak Irka! Może to “efekt uboczny” BLW?
Dzięki, właśnie szukałam pomysłów na książeczki dla rocznego siostrzeńca. Ulica Czereśniowa już zamówiona
Do usług
Jej, jaka ona już duża! A mnie się wydaje, jakbyś dopiero co rodziła!
Fakt, Irka rośnie jak na drożdżach Choć moim zdaniem powinno się zaktualizować to powiedzenie na “rośnie jak na cycu”, ewentualnie bardziej poprawnie politycznie “rośnie jak na mleku matki”
Zaraz będzie chodzić, a ja zaczynam tęsknić za maluszkiem, którym jeszcze niedawno była – te kilka miesięcy mija tak szybko, że znów nie zdążyłam się nacieszyć!
Ja pamiętam, że czekałam z niecierpliwością, jak moje dziecko zacznie chodzić i mówic, a teraz nieraz z sentymentem wspominam czas, gdy był takim małym bobo, ale tak chyba jest zawsze
Rynek ksiegarski sie niesamowicie rozwinal w ciagu ostatniej dekady. Kiedy duza byla mala trudno bylo znalezc cos ciekawego i estetycznego ze sztywnymi kartkami w Polsce. Maly juz sie na kilka ksiazek z Twojej listy “zalapal”. A mnie sie strasznie podoba “Kto zjadl biedronke” jako pomysl na prezent.
Polecam! Wydawnictwo Mamania (jedno z moich ulubionych) wypuściło w tym roku kilka podobnych do “Kto zjadł biedronkę?” ciekawych kartonowych książek.
Kochamy “Rok w lesie”, książki Dexeta i Erica Carle! Super sprawdza się "Onomato" i "Księga dźwięków". Do zestawu dodaję serię "Raz, dwa, trzy.." https://sasanki.wordpress.com/2016/12/22/seryjni-ksiazkozercy-raz-dwa-trzy/
Jeśli chodzi o gryzienie, to moja prawie półroczna Helena przepada za smakowaniem książki harmonijki "Nad morzem". Też często zastanawiam się nad składem użytych farb… szczególnie, że część książek kartonówek drukowanych jest w Chinach:(( Na pewno na rynku dostępne są też książki, do produkcji których użyto nieszkodliwych farb sojowych. Niestety póki co są to pojedyncze przypadki. Pozdrawiam! Magda
Do czytania i smakowania, ale tak, żeby zostało trochę młodszemu bratu:) Książki Babaryby uwielbiamy!