Zima w pełni, więc pora na kolejny, pyszny, rozgrzewający comfort food. O innej potrawie, do której żywię podobne uczucia, mogliście przeczytać tutaj: Mój comfort food z kuchni indyjskiej rodem.
Być może pamiętacie, że tej zimy postanowiłam jeść sezonowo (klik: 3 czarne magiczne książeczki), a cukinia i mrożony groszek średnio wpisują się w to postanowienie… Ale co tam, tęsknię za wiosną i latem, jakoś muszę się pocieszyć 😉 Luty to stanowczo mój najbardziej nieulubiony miesiąc w roku, brrr!
Składniki:
4 duże ziemniaki
2 duże marchewki lub 3 mniejsze
1/2 główki kalafiora
1 cukinia
3/4 szklanki mrożonego zielonego groszku
2 łyżki oleju kokosowego
3/4 łyżeczki kuminu rzymskiego w ziarnach
1 czubata łyżeczka garam masali
1/2 łyżeczki kurkumy
Sól
Świeżo zmielony czarny pieprz
Ok. 1,5 szklanki wody
Wykonanie:
• Obieramy i kroimy warzywa (marchew kroję w faliste talarki przy użyciu specjalnej płytki rodem z ZSRR, kalafior dzielę na różyczki, ziemniaki i cukinię kroję w dość dużą kostkę).
• Na oleju kokosowym chwilę prażymy kumin i garam masalę.
• Na pierwszy ogień wrzucam ziemniaki i marchew, mieszam, dodaję kapkę wody i duszę pod pokrywką, od czasu do czasu mieszając.
• Kiedy warzywa zaczynają robić się miękkie, dorzucam kalafior, dodaję wody i dalej duszę pod przykryciem.
• Kiedy w łodygę kalafiora mogę bez problemu wbić widelec, dodaję cukinię i mrożony groszek, wlewam resztę wody, jeszcze ok. 5 minut duszę pod pokrywką, a potem bez niej, aby nadmiar wody odparował.
• Na koniec doprawiam do smaku solą i pieprzem, dodaję kurkumę i dokładnie mieszam.
• Najlepiej podawać z ryżem (u mnie ryż kolorowy: czerwony, czarny i brązowy jaśminowy) i indyjskimi kotlecikami, np. koftą z pomidorowym sosem curry.
Wiecie co? Tak sobie teraz pomyślałam, że do tego dania byłoby warto szczodrze chlusnąć mlekiem kokosowym. Będzie jeszcze pyszniej! W naszym domu niestety rzadko używam mleka koko, ponieważ Mężu go nie cierpi, Synek też nie jada. Jednak jeśli Wy nie macie nic przeciwko – chluśnijcie śmiało z pół puszki mleka pod koniec duszenia, zamiast ostatniej porcji wody. Aha, tylko warto wtedy dodać trochę więcej przypraw, ponieważ mleko nieco je zneutralizuje. Już Wam zazdroszczę 😉 Mniam! ♥
A tu jeszcze jeden z wariantów tej potrawy: zamiast cukinii dodałam fasolkę szparagową i dodatkowo przyprawiłam danie czarnuszką. Obok brązowy ryż, kofta i sosik pomidorowy.
Tego typu mieszanka, nieco rozgotowana i/lub zgnieciona, stosowana jest często jako nadzienie do indyjskich pierogów – samosów.
Przepis pochodzi z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl