Czy rodzice, którzy wychowują w duchu rodzicielstwa bliskości w ogóle krzyczą na swoje dzieci? Czy też są jakimiś niezwykłymi aniołami cierpliwości i zawsze trzymają emocje na wodzy, przemawiając do dzieci łagodnie i słodko, okrągłymi zdankami w duchu „porozumienia bez przemocy”? 🙂 rodzicielstwo bliskości blog
Umówmy się, że na potrzeby tego tekstu rodzice, którzy starają się wychowywać dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości i porozumienia bez przemocy, to w skrócie „rodzice RB”. Wiem! Też nie lubię takich skrótów, ale to ułatwi mi pisanie, a Tobie zaoszczędzi cenny czas podczas czytania 😉
Mam wrażenie, że cała frustracja i niechęć wobec RB wynika z rozumienia go na opak: maksymalnym koncentrowaniu się na potrzebach dziecka i zapominaniu o własnych. A to prosta droga do wypalenia, poczucia winy i przekonania, że „nie umiesz w rodzicielstwo bliskości”.
Podobno RB to utopia, którą trudno wdrożyć w życie i ze świecą szukać ludzi, którym to naprawdę wychodzi. Sama idea jest piękna: wychować ludzi zdrowych psychicznie, budujących wyłącznie zdrowe relacje. Jednak „jesteśmy tylko ludźmi”, więc w praktyce mało komu udaje się być takim rodzicem 24/7.
Tylko czy poprzeczka naprawdę ustawiona jest aż tak wysoko? Czy mamy tłumić i wypierać nasze trudne emocje? Czy rodzice RB to mistrzynie zen i anioły cierpliwości, które jakimś cudem nigdy nie krzyczą na swoje dzieci? No nie. To wszystko mity.
Po pierwsze: RB wyklucza samobiczowanie się, poczucie winy i wyrzuty sumienia. Jest bardzo o łagodności – nie tylko wobec dzieci, ale przede wszystkim o łagodności rodziców wobec samych siebie, wobec własnych potknięć wynikających ze zmęczenia i braku zasobów. Wszystko w bliskim rodzicielstwie kręci się wokół dbania o siebie, o własne emocje, granice, potrzeby, zasoby i ich „kubek”, który warto stale uzupełniać. I nie jest to tylko mój punkt widzenia – każda książka w duchu RB podkreśla, że ten „kubek” zasobów rodzica to podstawa wszystkiego.
Aby to było możliwe, niezbędna jest dawka zdrowego egoizmu, uważność i pozostawanie w kontakcie z samym sobą. Takie rodzicielstwo bliskości to nie ciągła frustracja i wyrzuty sumienia, tylko wyjątkowa okazja do zadbania o siebie i samorozwoju.
Rodzicielstwo bliskości to nie tylko bliskość z dzieckiem, ale przede wszystkim bliskość z samym sobą.
Relacja z dzieckiem, relacja z partnerem, a także nasza relacja z sobą – wszystkie one są równie ważne!
RB to nie jest dzieciocentryzm.
Rodzice RB to nie anioły cierpliwości.
Mama RB nie musi być perfekcyjna, tylko wystarczająca. Tata też.
Nasze dzieci nie potrzebują wokół siebie robotów i rodziców na pozór idealnych, tylko ludzi z krwi i kości, którzy potrafią powiedzieć „przepraszam”, którzy – tak jak dziecko – popełniają błędy, uczą się i rozwijają.
Wszystkie zdjęcia, które widzicie w tym wpisie, zrobiła nam cudowna i przezdolna Kinga Hołub Observatorium Fotografia / IG / FB
Już wkrótce na stronie Ładne Bebe pojawi się cała sesja i artykuł, w którym pokażemy nasze ukochane książki dla dzieci i dorosłych. Stay tuned!
Już kiedyś zdementowałam mit mówiący, że aby być rodzicem RB, musisz urodzić naturalnie, karmić piersią, nosić w chuście i spać z dzieckiem. Więcej na ten temat mogłaś przeczytać w tym artykule z 2017 roku 🙂
RB jest znacznie szersze niż publikacje Searsów, które dotyczą bliskości z dzieckiem – noszenia, karmienia, wspólnego spania i tak dalej. Na każdym kroku podkreśla, jak ważne są potrzeby i „kubek” zasobów rodzica.
Mnie też często brakuje siły i cierpliwości, ale wiem, że aby mieć siłę zadbać o innych, trzeba najpierw zadbać o siebie. Napełnić swój „kubek”, aby móc uzupełniać kubeczki dzieci 🙂 Dlatego zgodnie z RB, rodzic ma prawo i obowiązek bez wyrzutów sumienia w pierwszej kolejności zatroszczyć się o siebie, wbrew temu, co podpowiada nam instynkt matki polki cierpiętnicy 😉
Gdy rodzic dba o siebie, ma więcej zasobów, energii i cierpliwości do wspierania dziecka w jego trudnych emocjach.
Gdy rodzic dba o siebie na bieżąco, a nie „od święta”, staje się coraz mniej sfrustrowany.
Gdy rodzic dba o siebie, jest blisko ze swoimi granicami, potrzebami i emocjami, zaczyna dostrzegać, że dzieci nie manipulują i nie robią na złość. Za ich zachowaniem również kryją się niezaspokojone potrzeby i trudne emocje, które jako rodzice możemy poznawać, odkrywać, rozumieć (i nauczyć dzieci tego samego).
- Emocje
- Potrzeby
- Granice
- Uważność
- Łagodność
- Wyrozumiałość
- Odpuszczanie
To wszystko w równym stopniu dotyczy dzieci i rodziców! Rodzicielstwo bliskości i porozumienie bez przemocy uczy właśnie takiego podejścia. Emocje, potrzeby i granice rodzica są równie ważne jak emocje, potrzeby i granice dziecka. A nasza relacja to ich obserwacja, odkrywanie, szacunek i szukanie kompromisów.
Rodzicielstwo bliskości i porozumienie bez przemocy (NVC = nonviolent communication) nierozerwalnie się ze sobą łączą i są uniwersalne w każdym wieku, relacji, związku – nie tylko z dzieckiem. O co w tym chodzi? O podmiotowe traktowanie, dostrzeganie potrzeb i akceptację, że mamy prawo być różni – widzieć, czuć, potrzebować czegoś innego. O zadawanie pytań i uważne słuchanie odpowiedzi, zamiast narzucania swojej interpretacji.
Rozumiem Twoje wątpliwości, wyczerpanie, niepewność. Poczucie winy i wyrzuty sumienia, że jesteś beznadziejną matką, zwłaszcza w porównaniu do tych wszystkich hiper cierpliwych rodziców.
A teraz coś Ci zdradzę 😉
Rodzice RB nie są aniołami cierpliwości.
rodzicielstwo bliskości blog
Rodzice RB też (czasem) krzyczą na dzieci
Tak sobie myślę, że jedyna różnica pomiędzy rodzicami RB, a „resztą świata” jest taka, że ci pierwsi być może są bardziej świadomi jak to działa.
Rodzice RB też mają wyrzuty sumienia, rozterki i myśli, że są beznadziejni. A jednocześnie starają się dbać o siebie i być dla samych siebie łagodni i wyrozumiali. Nie biczować się wyrzutami sumienia, że „znów nie dałam rady”, tylko zadawać sobie pytanie:
Wiem, że ta łagodność, wyrozumiałość i wybaczanie samej sobie są najtrudniejsze, bo większość z nas została wychowana w świecie ciągłego korygowania, ostrego krytykowania najdrobniejszych błędów, analizowania swoich porażek i szukania winnych. Naukę na błędach, gdzie błąd był porażką, a nie niezbędnym elementem procesu uczenia się.
Tymczasem RB jest bardzo o odpuszczaniu i wybaczaniu sobie. A także o samodoskonaleniu – ale nie takim ambitnym, pod ogromną presją, tylko w wersji łagodnej, wyrozumiałej i kroczek po kroczku.
Nie chodzi wcale o to, aby obniżyć standardy, porzucić swój system wartości, wszystko odpuścić, wkroczyć na drogę przemocy i hulaj dusza, piekła nie ma! Nadal jesteśmy przeciwko przemocy fizycznej i psychicznej, nadal jesteśmy wierni swoim wartościom, ale już nie biczujemy się za każdą wpadkę. Poprawiamy koronę, przepraszamy dziecko lub partnera za nasze zachowanie, rozmawiamy o naszych emocjach i potrzebach i idziemy dalej. rodzicielstwo bliskości blog
Fot. Kinga Hołub Observatorium Fotografia / IG / FB
Dbaj o siebie na bieżąco, a nie od święta
Przykład: zastanów się, w jaki sposób lepiej zadbasz o swoje zasoby?
A. Wyjazd bez dzieci raz na rok / kwartał / miesiąc
B. Codzienne, króciutkie „opiekuńcze przerwy”
Prawidłowa odpowiedź to B!
Oczywiście wyjazdy bez dzieci też są jest super. Jednak po pierwsze nie każda z nas ma taką możliwość, a po drugie nawet tak potężnie naładowane baterie… mogą bardzo szybko się wyczerpać 😉 Dlatego z perspektywy uzupełniania swojego „kubka”, lepiej dbać o siebie po troszku każdego dnia.
Nie zawsze się uda, czasem porwie nas życie, innym razem trzeba rozdzielać tłukące się dzieci, utulić, pocałować, przykleić plasterek… Jednak starajmy się małymi krokami zmierzać w kierunku uważności na nasze potrzeby i kontaktu ze sobą.
Jak robić sobie takie „opiekuńcze przerwy”? Utrzymywać kontakt z bazą 🙂 Każdy z nas ma inną wrażliwość: przeszkadzają nam dźwięki, zapachy, bałagan, rozmaite zmartwienia, świadomość jak długa jest lista spraw do załatwienia… Dlatego nie ma uniwersalnej recepty na „opiekuńcze przerwy”. Grunt to obserwować siebie, zwłaszcza w chwilach, kiedy napięcie narasta i zadawać sobie pytanie: co mi przeszkadza? Jak mogę sobie pomóc?
To naprawdę drobiazgi! Na przykład wyłączysz radio grające w tle albo ustawisz ciszej dźwięk bajki w TV, którą oglądają dzieci i od razu jakoś lżej 😉
Ważne, aby w miarę możliwości cały dzień być w kontakcie ze sobą. Obserwować swoje samopoczucie i wszystkie czerwone lampki. Starać się identyfikować co nas stresuje i na bieżąco reagować.
Wiem, że to niełatwe, ale można się tego nauczyć! Ja też odkąd pamiętam byłam takim typem, który swoje potrzeby stawiał na ostatnim miejscu, do tego stopnia, że nawet ich nie zauważałam. Na tym polegało „dobre wychowanie”, a szkoła i praca (koncentracja na wykonaniu zadania) wzmocniły to jeszcze bardziej. Przez wiele lat funkcjonowałam na najwyższych obrotach i się zajeżdżałam. Wieczorem miałam tak ściśnięte gardło, że nigdy nie jadłam kolacji z dziećmi – nie mogłam nic przełknąć. Jadłam dopiero po 22, kiedy dzieci już spały. A potem padałam na twarz.
Dopiero na terapii nauczyłam się tego, o czym Wam dzisiaj piszę. I cały czas nad tym pracuję, bo w okresach silnego stresu i zapracowania, błyskawicznie wpadam w dawne koleiny i wracam do starych schematów.
Czy warto czytać poradniki dla rodziców?
Zdecydowanie tak. Zwłaszcza jeśli są to książki w duchu RB, a ktoś zna tę ideę jedynie „z internetów” i słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele 😉 A to prosta droga do wypaczenia rodzicielstwa bliskości.
Autorzy, których polecam na początek: Małgorzata Musiał, Jesper Juul, Agnieszka Stein, Małgorzata Stańczyk, Stuart Shanker (bo wiedza o self-reg też bardzo pomaga!). Wszyscy oni podkreślają, że należy dbać o równowagę CAŁEJ rodziny.
Fot. Kinga Hołub Observatorium Fotografia / IG / FB
Twoje rodzicielstwo może być intuicyjne. Nie musisz w żaden sposób go nazywać i określać – etykiety i definicje są zbędne. Ale też nie ma sensu obrażać się na rodzicielstwo bliskości, bo ono zawsze jest po Twojej stronie i można czerpać z niego wiele dla siebie. Życzę Ci więcej luzu i dystansu do RB, które nie jest żadną surową, krwiożerczą doktryną 😉
A przede wszystkim życzę Ci więcej łagodności wobec siebie.
Fajnie, jeśli dotarłaś do tego momentu, ale w sumie najważniejsze napisałam już na początku: rodzicielstwo bliskości to przede wszystkim bliskość rodzica z samym sobą – tej bliskości Ci życzę! <3
Kliknij „Lubię to” lub podziel się tym wpisem
ze znajomymi na Facebooku
– zobaczysz, że będą Ci wdzięczni! 🙂
Miłego dnia!
rodzicielstwo bliskości blog
Chcesz być na bieżąco?
Polub blog na Facebooku:
rodzicielstwo bliskości blog
2 komentarzy
Relacje i bliskość to połowa sukcesu.Można się tego nauczyć a nawet polubić.
Uwielbiam Twój blog 😍 czytam od deski do deski, jak coś jest akurat w interesującym mnie temacie, a większość wpisów jest. Dziękuję, jesteś dla mnie takim plasterkiem dla rodzica 🤭