Pora na cykl książeczkowy! Polecę Wam dziś trzy pozycje wspierające u dziecka rozwój spostrzegawczości, zwanej profesjonalnie percepcją wzrokową.
Wszystkie trzy cieszyły się największym zainteresowaniem Potomka, kiedy miał około 1,5 roku. Oczywiście możecie oglądać je wcześniej, ale w wieku około 1,5 roku dziecko będzie potrafiło w pełni wykorzystać je do ćwiczeń spostrzegawczości, czyli wskazywać przeróżne znaleziska i odpowiadać na Wasze pytania.
„Zima na ulicy Czereśniowej”
Rotraut Susanne Berner, Wydawnictwo Dwie Siostry
Cykl o ulicy Czereśniowej to klasyk, który zna chyba każdy. Wprawdzie według informacji na stronie wydawnictwa (klik) jest to pozycja przeznaczona dla dzieci powyżej 3 lat, jednak z powodzeniem można oglądać te książeczki z dziećmi połowę młodszymi. Nie ma znaczenia, czy kupicie „Zimę”, inną porę roku, czy „Noc” – wszystkie są równie fajne. My zdecydowaliśmy się akurat na „Zimę”, ponieważ gdy Synek miał 1,5 roku, zima właśnie nadchodziła i chcieliśmy przygotować go na śnieg 🙂
Pełen zachwyt! Potomek wpatrywał się w ilustracje godzinami, poznając bogate życie miasteczka. No dobra, może „godzinami” to za dużo powiedziane, ale pamiętam, że w weekendy zawsze mieliśmy tą książeczkę na podorędziu – Synek budził się, otwierał ją i totalnie zafascynowany, w wielkim skupieniu analizował wielkoformatowe ilustracje, a my mogliśmy spokojnie pospać dodatkową godzinkę.
.
„Pierwsze słowa. Poszukaj i znajdź!”
Wydawnictwo Olesiejuk, autor nieznany 😉
Książeczka jest niepozorna, jej oprawa graficzna mogłaby być ciut lepsza, niemniej świetnie nadaje się do odnajdywania i wskazywania paluszkiem wszystkich kotków, marchewek, zegarów i pociągów. Elementy wchodzące w skład zbiorów mają różne rozmiary i są umieszczone pod różnymi kątami, co również ma wpływ na rozwój spostrzegawczości dziecka. Potomek ją uwielbiał, ja czasem miałam dosyć 🙂
.
„Kto się schował?”
Satoru Onishi, Wydawnictwo Alfabet
Na deser najlepsza książka, małe dzieło sztuki ♥ Jeśli zdecydujecie się tylko na jedną książkę z dzisiejszego wpisu, niech to będzie ta. Jest warta swojej ceny. Pomysł genialny w swej prostocie – 32 strony, na każdej rozkładówce 18 zwierząt, różniących się kilkoma szczegółami: raz kilka zwierząt zlewa się z kolorowym tłem, innym razem któreś zwierzę zezłości się, uroni łzę lub zaprezentuje kuperek.
Książka doskonale ćwiczy nie tylko percepcję wzrokową, ale i pamięć – zwłaszcza ostatnie dwie strony, ze zgaszonym światłem. Pomaga również w nauce rozpoznawania emocji, tak jak drewniany miś (klik). Oprawa graficzna jest rewelacyjna. Gdyby tradycyjne, papierowe strony zastąpić sztywnymi, tekturowymi, byłaby to książka idealna. Jednak nie ma co marudzić – to bezdyskusyjny must have.
Czy powinnam pisać do czego przydaje się percepcja wzrokowa i dlaczego jej rozwój jest tak ważny? Jako świadomi rodzice pewnie już doskonale wiecie 🙂 Tego typu zabawy rozwijają narząd wzroku, współpracę oka z mózgiem. Mają duży wpływ na przyszłą koordynację wzrokowo-ruchową, która z kolei jest niezbędna do umiejętności wymagających precyzyjnych ruchów, takich jak: prace plastyczne, pisanie, czytanie, ćwiczenia gimnastyczne i codzienne czynności, jak samodzielne ubieranie się itd.
Oczywiście u dzieci w wieku 1,5 roku można stosować też inne proste zabawy wspierające rozwój percepcji wzrokowej:
- wszelkiego rodzaju sortery kształtów i kolorów (uwielbiam! zwłaszcza te drewniane)
- obserwacja i omawianie otoczenia podczas spaceru
- analizowanie wszelkiego rodzaju skomplikowanych obrazków, takich jak te z ulicy Czereśniowej – omawianie zaobserwowanych zdarzeń, czynności, poszukiwanie detali, np. znajdowanie wszystkich parasoli, kotków itd.
W przypadku starszych dzieci wachlarz możliwości jest o wiele szerszy, jednak dziś skupiłam się na półtoraroczniakach.
Wkrótce pojawi się kolejny wpis, tym razem na temat ćwiczeń percepcji słuchowej, w wykonaniu Męża. Będzie ciekawie 🙂 Mężu zajmuje się muzyką eksperymentalną i marzy mu się, aby Potomek zdobył klasyczne wykształcenie muzyczne. Muzyka pełni niezwykle ważną rolę w naszym życiu: dla Męża jest ogromną pasją, a dla mnie najlepszym sposobem na walkę ze stresem i poukładanie myśli, a także najsilniejszym motorem kreatywności. Jak będzie u Potomka? Zobaczymy jak się to ułoży: szkoła muzyczna to dla dziecka przede wszystkim ciężka praca, więc nie będziemy naciskać, jeśli Synek nie będzie podzielał naszego entuzjazmu.
Wróćmy jednak do książeczek wspomagających rozwój spostrzegawczości. Trafiliście na jakieś perełki? Dla 1,5-roczniaków, a może dla starszych dzieci? Jeśli tak, podzielcie się tytułami w komentarzach. Dziękuję 🙂
Wpis pochodzi z 27.02.2015 r. z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl