Oszukać niejadka,
czyli jak powstał przepis
Czy Wasze dzieci jadają surówki? Czy było tak od zawsze?
A jeśli nie, to w jakim wieku się do nich przekonały?
Nasz Syn nie tknie żadnego surowego warzywa. No dobra, od święta zje jeden (i to dosłownie: jeden) plasterek zielonego ogórka. No i kilka kiszonych ogórasów, ale to już wszystko. W drodze kompromisu przemycam mu warzywa w postaci pieczonej lub gotowanej, co po pierwsze również nie jest takie proste, a po drugie, wiąże się z utratą części składników odżywczych w wyniku obróbki termicznej. Całe szczęście Romek chętnie zajada wszystkie istniejące owoce, więc tragedii nie ma, ale surowe warzywa mogłyby dla niego nie istnieć. W dniu kiedy dobrowolnie zje surówkę, rozpłaczę się ze szczęścia!
Dlaczego tak się spinam? Dlaczego odpuszczam sobie we wszystkich pozostałych dziedzinach, a nie potrafię dziecku odpuścić (nie)jedzenia warzyw?
Nasz Syn jest niejadkiem. Według definicji, którą cytowałam TUTAJ, je tylko wybrane potrawy, opornie przyjmuje nowości kulinarne, a niektóre pokarmy dyskwalifikuje ze względu na ich wygląd, konsystencję, zapach itd. Co więcej, jesteśmy rodziną wegetariańską, więc podstawą naszej kuchni są właśnie warzywa, owoce, kasze, strączki, orzechy i pestki… no i słodycze Nie bawię się jakoś specjalnie w bilansowanie diety, bo wychodzę z założenia, że kluczem do sukcesu jest po prostu jak największe zróżnicowanie tego, co jemy. Dlatego kiedy Syn już na starcie odrzuca lwią część warzyw, jest mi jakoś nieswojo. Aby mieć spokojne sumienie, bawię się w Sezonową Szmuglerkę, czego efekty możecie co miesiąc podglądać na blogu: KLIK
Przyszedł marzec, a wraz z nim decyzja: przemycamy rzodkiewkę! W poszukiwaniu sposobu, jak dokonać tego karkołomnego wyczynu, trafiłam na tradycyjne chińskie ciastka ryżowe. Według oryginalnego przepisu (KLIK: Daikon cake) w skład ciastek wchodzi m.in. rzodkiew daikon, krewetki i grzyby shitake, jednak zastąpiłam je naszymi swojskimi, ogólnie dostępnymi składnikami i otrzymałam…
Bajecznie kolorowe ciastka ryżowo-rzodkiewkowe
w skrócie: Mejdin Czajna
Mój przepis jest sezonowy, bezglutenowy, wegański – taki fancy i trendy, że już bardziej się nie da… Nic tylko uderzać z nim do telewizji śniadaniowej!
Ni to ciastka, ni to placki, ni to kotleciki. W każdym razie to kolejny sprytny trik, aby przemycić dziecku warzywa.
Tylko co począć, jeśli niejadek jest wyjątkowo nieufny wobec nowości kulinarnych? Jak na razie JEDYNY znany mi skuteczny sposób, to gotować wspólnie i jak najmocniej zaangażować i nakręcić dziecko na efekt końcowy… co wcale nie jest takie proste, kiedy taki przedszkolak gada jak najęty i trudno wejść mu w słowo
Udawajcie, że nie widzicie prania w tle, okej?
Z duszą na ramieniu gotowałam z Synem, do ostatniej chwili nie mając pewności czy raczy skosztować… W końcu nadeszła chwila prawdy i wyczekiwany werdykt:
– Mmm, PYCHOTKA! ♥
Spróbujcie i Wy! Smacznego!
Składniki
1,5 filiżanki mąki ryżowej
Rzodkiewka (1 duży pęczek lub dwa małe)
1 marchew
1 dymka (można zastąpić pęczkiem szczypioru lub kawałkiem cebuli)
2 ząbki czosnku
1-2 łyżeczki kurkumy
Sól lub sos sojowy
Czarny pieprz (świeżo zmielony)
Około 1/2 filiżanki wody (jej ilość zależy od ilości i soczystości rzodkiewki)
3 łyżki oleju (do masy) + ewentualnie 3 łyżki oleju do odsmażenia ciastek
Do podania:
Sos sojowy (najsmaczniejszy to Kikkoman)
Ocet balsamiczny
Szczypiorek
Wykonanie
• Rzodkiewkę i marchew umyć, obrać i zetrzeć na tarce lub w robocie kuchennym na najmniejszych oczkach. Nie odsączać soku!
• Posiekać drobno dymkę, a czosnek przecisnąć przez praskę.
• Wymieszać wszystkie składniki podane powyżej.
Proste, hm? Zaraz kończymy
Ciastka będą dość łagodne, więc jeśli wolicie wersję ostrzejszą – to jest ten moment! Możecie przyprawić masę chilli, dodatkowymi ząbkami czosnku lub innymi ulubionymi przyprawami.
• Włączcie piekarnik – ustawcie 180ºC z termoobiegiem.
• Przełóżcie masę do foremek, ciastka powinny mieć około centymetra grubości. Kształt dowolny: dla Romka upiekłam okrągłe ciastka w silikonowej formie na muffinki, a wersję „dla dorosłych” w prostokątnych foremkach.
• Pieczcie ciastka przez około 20 minut w 180ºC z termoobiegiem. Wyciągnijcie jedno ciastko na próbę – powinny być chrupiące na zewnątrz i lekko wilgotne w środku.
• Wersja opisana powyżej to WERSJA FIT Jednak radzę Wam również pokusić się na smakowitą WERSJĘ #GUILTYPLEASURE i dodatkowo odsmażyć ciastka na patelni. Czysta rozpusta!
• Udekorować szczypiorkiem. Podawać z sosem sojowym, octem balsamicznym.
.
.
.
.
Każdy sygnał od Czytelników jest dla mnie bardzo ważny. Jeśli spodobał Ci się ten wpis, proszę daj mi o tym znać:
• Zostaw komentarz na blogu lub fanpage. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie ważna informacja zwrotna
• Polub fanpage bloga na Facebooku, aby być na bieżąco i oglądać głupie obrazki!
• Podziel się wpisem ze znajomymi, klikając niebieski guziczek ↓
Moje dziecko wprawdzie chętnie chrupie rzodkiewkę (jedno z dwóch) ale nie zaszkodzi jeśli zje jej więcej przepis genialny, jak zwykle Przy najbliższej okazji wypróbujemy.
Tego typu przepisy mają tę ogromną zaletę, że można w nich przemycić wszystko, czego dziecko nie chce jeść w innej postaci Wystarczy zmienić składniki i popracować nad konsystencją, aby nie było za gęste lub za rzadkie.
Och, coś dla nas! Ewa też jest niejadkiem – ale lubi wszelkiego rodzaju placki i ciastka, więc te mogłyby jej zasmakować. Spróbujemy:)
Trzymam kciuki!
Wow! Wygląda przepysznie! No i jakie to trendy :D!
Nie zapominaj o fancy!
Fajne to, spróbujemy na pewno :).
My znowu mamy przeciwieństwo niejadka :), Lila ma jedzenie ograniczane, bo tak jadłaby o wile za dużo niż powinna jednak w kwestii warzyw ma swoje wybrane i innych nie chce. Uwielbia groszek, oliwki, marchew, a np. ogórka surowego, czy pomidora nie tknie.
Przeciwieństwo niejadka – wow!
A ta surowizna to największa bolączka. Mamy jeszcze jeden dobry sposób: miksowanie surowych warzyw w koktajlach. Syn od czasu do czasu wypije, ale pod jednym warunkiem: w koktajlu muszą być też truskawki, więc poza sezonem kupuję mrożone i wrzucam kilka – tylko tyle, żeby nadać kolor
Ja nie wiem skąd Ty bierzesz takie pomysły? Mega! Sezonowa Szmuglerka
Zarąbisty wpis:) Mega!
Takie “oszukiwanie” dzieci to najlepsze, co ktoś mógł wymyślić! Moi rodzice przemycali mi tak różne rzeczy, których nie lubiłam, a później okazywało się, że są świetne! To samo robią teraz z moim bratem (choć rzadziej, bo to już wcale nie taki mały chłopiec). Fantastyczny wpis!
Wow! Zaraz sobie zabiorę ten przepis do notesu ja nie mam małego niejadka, bo mój najmniejszy ma 9 lat (dieta też wybiórcza, z warzyw marchewka ), ale przepis wspaniale wpasowuje się w moją wegańską kuchnię. Rewelacja !!!
Cieszę się i mam nadzieję, że posmakuje całej rodzinie
Masz świetnego bloga, idę tam trochę pobuszować!
Dziękuję
Przepis dodany do mojej ksiazki kucharskiej! Ciasta wygladaja smakowicie
Jakbyś nie wspomniała to nigdy bym tego prania nie zauważyła A ciastka super wyglądają!
He he, no dobra ciiiiiii Sumienie mnie gryzło z tym praniem!
Będę czekać cierpliwie, podniosłaś mnie na duchu
A Twojego bloga znam i zaglądam chętnie – świetne przepisy!
O, na rzodkiewkę nie miałam sposobu. My też wege i mamy stały zestaw dan, które pasują konsystencja, estetyka i smakiem naszym maluchom. Mnie warzywnie uspokajają wyciskane soki i zielone musy, które pijemy. Spróbujemy przepisu
Też jesteście wege? Piąteczka!
Soki i musy to też u nas numer jeden! To jedyny sposób na przemycenie zieleniny, która w innej formie jest niejadalna
Jako rodzic naprawdę solidnie zaprawiony w bojach z niemowlakiem, który cierpiał na kolkę niemowlęcą mogę polecić tylko 2 metody, które dawały dpozytywny efekt:
1) Dobrej jakości biały szum puszczany z przyzwoitych głośników, a nie ze smartfona (gdzieś jest nawet do nabycia takie fajne CD “Biały Szum”)
2) Metody popularyzowane przez Harveya Karpa
Jeśli chodzi o kropelki na bazie symetykonu to nie zadziałały u nas w ogóle i odnoszę wrażenie, że jest to kolejny sposób na nabijanie grubej kabzy producentom tych specyfików.