A gdyby tak rzucić wszystko i zamieszkać w Laponii?
„Laponia. Wszystkie imiona śniegu” to nowa książka autorstwa Marty Biernat, ze zdjęciami Adama Biernata. Jeśli od jakiegoś czasu siedzicie w nordyckich klimatach, na pewno znacie Marta i Adama z przepięknego bloga Bite of Iceland oraz ich poprzedniej książki: „Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów”.
Premiera “Laponii” miała miejsca 31 października, a ja jestem szczęściarą, bo jako Ronja.pl mam przyjemność objąć patronat medialny nad tym tytułem
Ten artykuł to nie będzie typowa recenzja książki, bo jestem dopiero w połowie lektury. Powieści z trzymającą w napięciu akcją czytam w ciągu dwóch-trzech dni, nie mogąc się oderwać i zarywając noce. „Laponią” wolę się delektować. Czytać ją bez pośpiechu, z przerwami – to wtedy próbuję jak najwierniej odtworzyć w wyobraźni lapońską rzeczywistość.
Laponia to osiem pór roku, to bezkresne krajobrazy spowite gęstą mgłą, żarłoczne chmary komarów zwane räkkä, legendy o wielkoludzie Stallo, wierzenia Saamów, ich szokujące metody leczenia i znacznie więcej.
Laponia to również jedyna w swoim rodzaju nauka uważności:
Najdziwniejsze jednak jest to, że im bardziej wypowiedzi są oszczędne, tym bardziej wyrazisty staje się smak Północy.
Z wielką uwagą zaczynasz wtedy podchodzić do detali. Laponia cię trenuje. Patrzysz na świat coraz uważniej, chcesz być przecież pojętnym uczniem. Myśli tymczasem zwalniają. Czujesz, że idzie nowe. Uświadamiasz sobie, że posiadłeś nieznaną dotąd czujność i skupienie.
Marta Biernat „Laponia. Wszystkie imiona śniegu”
To przede wszystkim opowieść o przepięknej i nieposkromionej północnej naturze oraz ludziach, którzy nauczyli się żyć w tym surowym środowisku. Saamowie to najbardziej tajemnicza kultura odległej Północy. Wielu z nich nie lubi być nazywana „Lapończykami” (prawdopodobnie ze względu na obraźliwy źródłosłów tej nazwy z języku szwedzkim), dlatego poprawna nazwa to właśnie Saamowie. W książce znajdziecie masę ciekawostek na temat ich kultury, wierzeń i zwyczajów. Pomimo ogromnej ilości informacji zebranych w „Laponii”, autorzy podkreślają, że to zaledwie ułamek. Saamska kultura jest bowiem niezwykle bogata i niejednorodna. W końcu Laponia to ogromna kraina, ciągnąca się od północy Norwegii, poprzez Szwecję i Finlandię, aż do Rosji.
Zaskoczyło mnie, że podstawową wartością, którą cenili Saamowie w swoich baśniach i legendach nie było dobro, lecz spryt – cecha niezbędna do przetrwania w tak surowych, nieprzyjaznych warunkach. Spryt wygrywał w każdej sytuacji i nikomu nie było żal jednostek niezaradnych i innych „przegrywów” – wręcz naigrywano się z ich małego rozumku. To smutne, ale z drugiej strony zrozumiałe.
Natomiast urzekł mnie szacunek do przyrody Saamów, przekazywany w opowieściach o mitycznej krainie Barbmoriika. Polowania były niezbędne do przeżycia, ale wszystkie zwierzęta uśmiercano jak najszybciej, w jak najbardziej humanitarny sposób, a podczas posiłku nie dopuszczano złamania jakiejkolwiek kości zwierzęcia. Wszystko po to, aby „uhonorować” zwierzę po śmierci i podkreślić, że jego śmierć nie poszła na marne. Totalne przeciwieństwo współczesnego marnowania żywności i przemysłowej hodowli zwierząt na mięso, o której więcej pisałam tutaj:
>> Czy dziecko powinno znać prawdę o pochodzeniu mięsa? O edukacji przedszkolaków w Norwegii
Bardzo podobała mi się opowieść o wyprawie Linneusza – to ten gość, który stworzył podstawy współczesnego systemu taksonomicznego, czyli nazw gatunków organizmów żywych. Uczyliśmy się o Linneuszu w szkole i na studiach, ale wtedy nawet nie wiedziałam, że był Szwedem
Ciekawostki, które Wam tu przytoczyłam, to niewinna namiastka masy wiedzy, którą znajdziecie w książce. Narobiłam Wam czytelniczego smaka, a teraz zapraszam na konkurs:
KONKURS
Mam dziś do rozdania 5 egzemplarzy „Laponii” od Wydawnictwa Poznańskiego. Książki polecą do 5 osób, które jako pierwsze wkleją w komentarzu poniżej pełny tytuł książki:
„Laponia. Wszystkie imiona śniegu”
Uwaga: komentarze zostawiajcie tylko w komentarzach na blogu, a nie na Facebooku (aby nie zrobił się bałagan).
A kiedy już weźmiecie udział w konkursie, dajcie znać: wolicie czytać o Laponii, czy wybrałybyście się tam na wakacje, gdybyście miały taką możliwość? :) Ja chętnie bym się wybrała… ale bez dzieci! Z dziećmi mogę odwiedzić co najwyżej wioskę Świętego Mikołaja w Rovaniemi, o której pisałam tutaj: >> Joulupukki – kto to taki?
Pomimo, że geograficznie wszystko się zgadza, ma wrażenie, że ta wioska nie ma nic wspólnego z „prawdziwą” Laponią.
Na jakiś czas daję sobie spokój z wpisami książkowymi Kolejny tekst będzie o karmieniu piersią. Pamiętajcie, że jeśli potrzebny Wam wpis na konkretny temat, możecie śmiało poprosić o to w komentarzu poniżej, albo w mailu (mój adres kontakt@ronja.pl). Uwzględnię wszystkie prośby, skargi i zażalenia, a zwłaszcza dowody wdzięczności zostawione na parapecie!
Miłego weekendu!
2 komentarzy
„LAPONIA. WSZYSTKIE IMIONA ŚNIEGU”
Cześć Aneta, dziękuję za komentarz, ale to post sprzed ponad 2 lat
https://ronja.pl/2018/11/
Konkurs został wtedy rozstrzygnięty, ale wszystkie stare komentarze zniknęły, bo od tamtej pory dwa razy zmieniłam szablon bloga.