Skandynawski Czwartek #17
Dziś w cyklu „Skandynawski Czwartek” szczypta fikcji, mnóstwo prawdy i całe krocie czegoś dobrego 🙂
Wybierzemy się do Danii, aby poznać historię niezwykłego chłopca.
Był sobie chłopiec… Urodził się pewnego chłodnego, kwietniowego dnia 1948 roku w niewielkim miasteczku Vordingborg na południu Danii.
Miał fajne dzieciństwo. Hasał nad morzem i po okolicznych lasach – podglądał tam ptaki. Przez chwilę myślał nawet o studiach ornitologicznych. Rósł zdrowy i silny na pysznych sałatkach „Mayo” i serkach „Buko” z lokalnej fabryki. Był zwyczajnym chłopcem. Lubił sport, kumpli i harcerskie wyprawy. Acha, no i badmintona.
Fot. Haabet (CC)
Fot. tytułowa: Lars Plougmann (CC) – to ponownie
Ogrody Tivoli w Kopenhadze, które pojawiły się również TUTAJ
Rodzina chłopca przeprowadzała się dwukrotnie, do Herning i Ebeltoft. Kiedy dorastał pracował jako kelner, barman, kasjer, nocny stróż… Zaliczył też fuchę na zmywaku, kładł cement, a nawet pewnego dnia pożeglował na Daleki Wschód jako pomoc kuchenna na statku.
Gdzieś pośród tych wszystkich dorywczych prac zdarzyło się, że został wolontariuszem w ośrodku pomocy społecznej, a także recenzentem literatury dziecięcej – i te zajęcia były nieśmiałą zapowiedzią tego, czym będzie zajmował się w przyszłości.
Ciepło? 😉
Wróćmy na chwilę do dzieciństwa chłopca. W tamtych czasach większość rodzin reprezentowała tradycyjny model wychowania, oparty na hierarchii, posłuszeństwie, konformizmie, a często również na fizycznej i emocjonalnej przemocy. Pokolenie chłopca było pierwszym, które odeszło od tych destrukcyjnych wartości:
„ Moje pokolenie mężczyzn było pierwszym, które poczuło potrzebę zbliżenia się do dzieci i które doceniło wartość tej relacji. Byliśmy także pierwszymi, którzy zrozumieli, że nie możemy po prostu kopiować własnych ojców ani uczyć się ojcostwa od swoich żon (…)”
W dorosłym życiu chłopiec nie został ornitologiem. Ukończył studia i zgodnie z wykształceniem mógłby zostać nauczycielem historii i religii, ale to też nie było to… Zamiast tego postanowił dzielić się wiedzą i wnioskami, które wyciągnął i zdobył podczas wielu lat pracy w ośrodkach pomocy społecznej. Jednak to również był proces, nie od razu Rzym zbudowano 🙂 W kolejnych latach pracy zaczął dostrzegać, że jego wiedza oparta była na błędnych założeniach. I dziś, udzielając wywiadów, nie ma problemu, aby przyznać się do błędu (z typowo skandynawską skromnością):
„ Odkrycie, że dzieci są „małymi ludźmi”, że są osobami, nie było dla mnie łatwe. Zajęło mi to dużo czasu. Pracowałem z rodzinami od 40 lat i stopniowo odkrywałem w pracy klinicznej, że większość tego, czego nauczyłem się z psychologii rozwoju, była błędna. Na szczęście, od tamtej pory nauka doszła do tego samego wniosku. Dzieci naprawdę są takie same jak ja czy Ty, tylko, że nie mają naszego doświadczenia. Trenowanie dzieci zawsze było po coś. Nie chodziło o to, czym jest dziecko, kim są dzieci. Punktem wyjścia było to, czego chce społeczeństwo. To było łatwe, wytrenować dzieci na posłusznych robotników. Teraz tak nie jest, z wielu powodów. Dzieci, nawet z małym dostępem do radia, telewizji, Internetu, wiedzą, że jest mnóstwo sposobów na całym świecie, że to, co mówi mama albo nauczyciel, niekoniecznie jest jedyną drogą.”
(fragment wywiadu udzielonego Radiu Plus)
I tak chłopiec został pedagogiem i terapeutą rodzinnym, a z czasem – autorytetem w swojej dziedzinie. Wykształcił kolejne pokolenia pedagogów w Skandynawskim Instytucie Keplera. Wydał wiele książek, z których pomocą mnóstwo rodzin w Europie i na świecie stopniowo odchodzi od autorytarnego modelu rodzicielstwa.
Pewnie już domyślacie się, kto to taki? Tak, to Jesper Juul. Brawo! 🙂 Skoro piszę o Skandynawii i współczesnym rodzicielstwie, przedstawienie Wam tej znakomitej postaci było tylko kwestią czasu. Zresztą wielu z Was pewnie nawet nie muszę przedstawiać tego pana, hm? 🙂
W sieci krąży sporo cytatów z jego publikacji. Wybrałam dziś dla Was kilka, które dotyczą 5 najważniejszych dla mnie tematów. To słowa, które raz na zawsze zmieniają myślenie o dzieciach. Cudownie byłoby, gdyby każdy rodzic powtarzał je jak mantrę, wyrył w szarych komórkach, przepisał 1000 razy (oczywiście atramentem z krwi, potu i łez), ewentualnie wytatuował czymś tępym…
Chociaż w sumie, może wystarczy wydrukować i powiesić te cytaty na lodówce? 🙂 Albo w środku – bo nawet, jeśli Jesper Juul będzie wyskakiwał z każdej lodówki, nie widzę w tym nic złego. Zyskają na tym nie tylko dzieci, ale również ich rodzice, którzy będą mogli w końcu zejść z piedestału, zaufać dziecięcej kompetencji i odpuścić. Uff! 🙂
1) Czego możemy nauczyć się od dzieci?
„ Twierdząc, że dzieci są kompetentne, chcę powiedzieć, że mogą one nauczyć nas tego, co powinniśmy wiedzieć. Dzieci dają nam informację zwrotną, która umożliwia nam odzyskanie utraconych umiejętności i pomaga pozbyć się nieskutecznych, nieczułych i destrukcyjnych wzorców zachowania. Czerpanie wiedzy od własnych dzieci wymaga dużo więcej niż tylko prowadzenia z nimi rozmowy. Musimy zbudować z nimi prawdziwy dialog, którego wielu dorosłych nie potrafi nawiązać nawet z innymi dorosłymi: osobisty dialog oparty na poszanowaniu godności obu stron.”
Jesper Juul „Twoje kompetentne dziecko”
„ W komunikacji z dzieckiem nie chodzi o okrągłe słowa, lecz o to, by wyrazić się w sposób jak najbardziej osobisty (…) język miłości nie powinien być ani pozytywny, ani negatywny – tylko osobisty.”
Jesper Juul „NIE z miłości”
2) O potrzebach, zachciankach i rozpieszczaniu dzieci
„ Dziecka nie da się rozpieścić dawaniem mu za dużo tego, czego naprawdę potrzebuje. Rozpieszczone dzieci to te, które nie potrafią zaakceptować słowa NIE. Liczą, że ich życzenia będą natychmiast spełniane – i zachowują się roszczeniowo. Jednak tak rozwijają się tylko te dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne.”
Jesper Juul „NIE z miłości”
„ Dzieci nie wiedzą, czego potrzebują. Wiedzą tylko, na co mają ochotę. Kiedy zatem ich zachcianki stają się kryterium dla rodziców, ich właściwe potrzeby nie zostają zaspokojone.”
Jesper Juul „Życie w rodzinie”
„ Przeciwieństwem dyktatury rodziców jest dyktatura dziecka. Alternatywą dla niej natomiast jest jednakowy szacunek dla godności obu stron i odpowiedzialność osobista dorosłych.”
Jesper Juul „Życie w rodzinie”
3) O projekcie „dziecko” i chorych ambicjach rodziców
„ Niebezpiecznie jest robić z dziecka „projekt”. Jest to równoznaczne z negacją jego indywidualności i godności. Wielu rodziców tak czyni, ponieważ zależy im na zapewnieniu mu lepszego dzieciństwa niż to, które sami mieli. To piękny cel, ale niejednokrotnie powoduje, że tracimy z oczu potrzeby, granice i cele naszego dziecka.”
Jesper Juul „Życie w rodzinie”
4) O pochwałach
„ Pochwała nie buduje u dziecka poczucia własnej wartości. Jeśli rodzice i otoczenie zachowują się tak, jakbyś był mistrzem świata we wszystkim, to kiedy znajdziesz się w prawdziwym świecie możesz doznać szoku. Bo tam przecież znajduje się mnóstwo innych mistrzów świata. Nagle otacza cię tłum ludzi, którzy w swoich rodzinach byli numerem jeden. Rodzice, którzy w ten sposób hodują dzieci, oddają im niedźwiedzią przysługę, bo one później nie potrafią zaakceptować, że życie może sprawiać ból, że człowiek może być rozczarowany i zły. Są jak pianiści, którzy w fortepianie akceptują tylko białe klawisze. To straszna sytuacja, która czyni z dzieci uczuciowe kaleki. Wielu dorosłych, którzy wychowywali się w takich rodzinach, sądzi, że powinni się rozwieść, gdy tylko w małżeństwie pojawią się pierwsze konflikty.”
Jesper Juul „Przestrzeń dla rodziny”
5) Dziecko jako stuprocentowy człowiek, rozwijający się według własnego planu
„ Uważam, że popełniamy kardynalny błąd, zakładając, iż dziecko nie rodzi się jako stuprocentowy człowiek. Zarówno w literaturze naukowej, jak i popularnej ujawnia się nasza skłonność do postrzegania dzieci jako istot raczej potencjalnych niż rzeczywistych – jako aspołecznych „półistot”. Dlatego zakładamy, że po pierwsze, muszą zostać wpierw poddane wpływowi osób dorosłych, a po drugie, że dopiero po osiągnięciu pewnego wieku można je uważać za dojrzałych, pełnowartościowych ludzi.”
Jesper Juul „Twoje kompetentne dziecko”
Od Jespera Juula uczymy się szanować nasze dzieci jako „kompletne” indywidualne jednostki, a nie „półistoty”, które dopiero musimy ukształtować. Uczymy się ufać, że dzieci realizują swój wewnętrzny plan rozwoju, że są pełnowartościowymi, kompetentnymi członkami społeczeństwa już od samego początku życia.
Jednocześnie, to co proponuje Jesper Juul, to złoty środek pomiędzy wychowaniem autorytarnym a tzw. bezstresowym. Natomiast wiara w istnienie w każdym dziecku jego wyjątkowego wewnętrznego planu ma wiele wspólnego ze wspaniałym podejściem pedagogiki montessoriańskiej (o której pisałam już kilkakrotnie: KLIK) – wszystko pięknie się łączy 🙂
Uff! Ta ogromna ulga, kiedy możemy odpuścić! 🙂 Przestać udawać alfę i omegę, rodzica surowego, nieomylnego, wszystkowiedzącego – słowem: wyrzucić wychowanie autorytarne na śmietnik historii.
Na język polski przetłumaczono 10 publikacji Juula, znajdziecie je na stronie Wydawnictwa Mind > KLIK
Książki poruszają tematy gryzące współczesnych rodziców, takie jak dziecięca agresja, mówienie „nie” i mądre stawianie granic, komunikacja w rodzinie, partnerstwo w związku, problemy z jedzeniem, nastolatkami, szkołą… Jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkich, ale taki jest plan 🙂
Czytaliście publikacje Jespera Juula? Czy któraś z jego książek pozwoliła Wam lepiej zrozumieć dzieci? Co zapadło Wam w pamięć? Macie na lodówce ulubione cytaty? 😉 Dajcie znać!
.
.
.
.
PS. Wszystkie fakty we wpisie są prawdziwe, z wyjątkiem „zdjęć z dzieciństwa” oraz serków Buko i sałatek Mayo – nie wiem, czy mały Jesper zajadał te specjały, ale to produkty lokalne z Vordingborg w Danii 🙂
Każdy sygnał od Czytelników jest dla mnie bardzo ważny. Jeśli spodobał Ci się ten wpis, proszę daj mi o tym znać:
• Zostaw komentarz na blogu lub fanpage. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie ważna informacja zwrotna 🙂
• Polub fanpage bloga na Facebooku, aby być na bieżąco i oglądać głupie obrazki!
• Podziel się wpisem ze znajomymi, klikając niebieski guziczek ↓
26 komentarz
Nie słyszałam o tym panu i z tym większą ciekawością przeczytałam o nim 🙂
Nie mam dzieci i takie tematy są mi dość obce. Jednak z wielką ciekawością przeczytała Twój wpis i myślę, że jeśli kiedyś pojawi się u mnie potomstwo, będę chciała je wychować właśnie w taki sposób, w jaki pokazuje to Jesper Juul. I wtedy z pewnością sięgnę do jego publikacji 🙂
Piękne i mądre słowa pana Juul’a.
Przyznam Ci się szczerze, że nie słyszałam o nim nigdy i cieszę się, że dzięki temu postowi to się zmieniło 🙂
Cieszę się! Warto przeczytać jedną z jego książek (niekoniecznie wszystkie, bo podejście jest podobne ;)).
A tak przy okazji: przeczytałam na Twoim blogu, że jesteś z Poznania. Wybierasz się na tegoroczną Blog Conference Poznań? Super byłoby poznać się na żywo! Choć ja wciąż się waham – mam wątpliwości, czy nie będę tam zawadzać z 4-miesięcznym bobasem 😉
Zapisałam się chociaż do czerwca dużo czasu i wiele się może zmienić, ale na dzień dzisiejszy chce jechać :).
Oj nic się nie martw, jestem pewna, że wiele dziewczyn zabierze swoje maluszki :).
Ja wahałam się do ostatniej chwili, ale w końcu zgłosiłam się ostatniego dnia rejestracji. Czekam na odpowiedź i mam nadzieję do zobaczenia! 🙂
To trzymamy kciuki, a jak się uda dostać i przyjechać to będzie trzeba się jakoś zgadać i odnaleźć w tym tłumie :).
Szczerze mówiąc nie czytałam żadnej z jego książek, ale już żałuję.
Bardzo fajny sposób na przedstawienie ciekawej osobowości. Zainteresowałaś mnie. A porady – bezcenne.
To: ,,(…) język miłości nie powinien być ani pozytywny, ani negatywny – tylko osobisty.” – odnosi się doskonale do dorosłego życia także, choć trochę to wyrwałem z kontekstu.
A te wszelkie słowa dają niesamowicie do myślenia 🙂
Piękne mądre słowa!
Mam dopiero jedną przeczytaną na koncie: „Twoje kompetentne dziecko”, ale wiem, że sięgnę w najbliższym czasie po kolejne. Cytatów na lodówce jeszcze nie mam, ale egzemplarz, który posiadam jest cały obklejony kolorowymi karteczkami. To, co Juul przekazuje wydaje się takie oczywiste, ale bardzo trudno przełamać zasiedziałe w głowie schematy i przestać działać automatycznie, dlatego często wracam do jego słów 🙂
Moje książki też poobklejane karteczkami, a co gorsza – pokreślone! 😉 Wiem, że pisanie po książkach przyprawia niektórych o zawał, ale ja lubię to robić. Czuję się wtedy trochę jak w szkole 😉 A poza tym to moje osobiste, ulubione egzemplarze, które mają być w użyciu, a nie stać na półce i ładnie wyglądać.
Bardzo ciekawy wpis. Mimo ukończonej pedagogiki nie miałam okazji poznać sylwetki tej postaci, natomiast jak najbardziej zgadzam się z tym co głosi 🙂 Jestem pod wrażeniem wartości twoich wpisów 🙂
Dziękuję!
Dziwne, że na studiach pedagogicznych nie było mowy o J.Juulu. Choć może dlatego, że to mainstream – być może nauczyciele akademiccy wolą poważnych naukowców, niż praktyków, autorów poradników i „celebrytów” 😉
Reniu, dziękuję za ten wpis. Nie znam książek Jespera, ale widzę, że to dla mnie ważna lektura, w świetle tego co wyznaję na moim blogu i w co bardzo wierzę. Pozdrawiam wielkanocnie i wiosennie 🙂
Polecam, czyta się raz-dwa, bo to cienkie książeczki. Jedna na długo zapadające w pamięć. Również pozdrawiam, choć z małym poślizgiem, ale równie wiosennie! 🙂
Bardzo fajny wpis, czyta się Ciebie lekko i z zapartym tchem.
Zaczynam lubić Danię:)
O rany, dziękuję!
Po tym wpisie wywnioskowałam, że muszę kupić te książki – wielka moc z nich płynie, jestem ciekawa tych poglądów
Ciekawy, wciągający tekst i jak bardzo się zgadzam z Jesperem w wielu aspektach! Te cytaty no trafiają w punkt. Świetna historia, inspirujący człowiek…
Wielokrotnie gdzieś tam wpadam na jego cytaty, zawsze odnajdywałam w nich coś godnego uwagi i zapamiętania, jednak nie miałam okazji przeczytać żadnej z jego publikacji, będę musiała to nadrobić. 🙂
Lubię Juula. „Twoje kompetentne dziecko” otworzyło mi oczy, potem przeczytałam „Agresja – nowe tabu?” też świetna książka. Będę go czytać dalej. Fajnie zrobiony wpis 🙂
Dzięki 🙂 A Juul otworzył oczy wielu rodzicom, mnie również.
Nie czytałam jego książek 🙂
Cudowny wpis 🙂 Z przyjemnością się to czytało 🙂 A zdjęcie z kwiatami jest po prostu fantastyczne!