O tym, dlaczego dzieciństwo Twojego potomstwa będzie niepełne bez wypraw na łono przyrody.
Jakie macie wspomnienia z dzieciństwa? Z przykrością stwierdzam, że ja mam ich niewiele – mój mózg uległ przeciążeniu, prawdopodobnie pod wpływem nieprzespanych nocy, stresu związanego z pracą i wyczerpujących emocjonalnie newsów z Pudelka 😉 Encyklopedyczny przypadek zjawiska zwanego information overload. Pamięć długotrwała została uszkodzona bezpowrotnie.
Jednak kiedy wysilę mózgownicę i w końcu coś tam nieśmiało zamigoce w zakamarkach mojej pamięci, okazuje się, że wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa są związane z przyrodą. Otóż pamiętam:
Pisklę kawki,
które wpadło do naszego garażu przez komin wentylacyjny. Tata znalazł oszołomionego pisklaka na dachu wartburga i przyniósł go do domu. Ptaszek spędził noc w naszej kuchni, zwiał z koszyka, narobił rabanu, wleciał za lodówkę, którą rano trzeba było odsuwać… krótko mówiąc było z nim mnóstwo frajdy! Kolejnego dnia wypuściliśmy go w ogrodzie botanicznym. Podfrunął, usiadł na oparciu ławki, ćwierknął , zrobił kupę na pożegnanie i odleciał.
Czerwone i żółte mrówki,
które wędrowały po ścieżkach PRL-owskiego ośrodka wczasowego i budowały spektakularne mrowiska. Spędzałam tam letnie wczasy z rodzicami i bratem. To było pierwsze lato, kiedy dowiedziałam się jak fascynująca jest przyroda.
Gniazdo maleńkich, piszczących polnych myszek,
które znaleźliśmy podczas spaceru w lesie (chociaż teraz myślę sobie, że to mogły być też nornice).
Wędzenie węgorzy
w specjalnej drewnianej budce i wieczorne spacery nad jeziorem po trzeszczącym, drewnianym pomoście. Pamiętam, że zgubiłam wtedy guzik od spodni i dość naiwnie szukałam go w ciemności, słuchając plusku wody i skrzypienia drewna.
Spasioną mysz,
którą tego lata znaleźliśmy obok kosza na śmieci w naszym domku letniskowym. Mama wyniosła ją na szufelce na zewnątrz i zwróciła jej wolność. Jednak sądząc po tym, jaki gryzoń był strasznie gruby, nastroszony i nieskory do ucieczki, prawdopodobnie nie pożył już długo – pewnie zatruł się tymi węgorzami, biedaczek.
Raka złapanego do słoika wprost z rzeki
Tak, tak, w tych zamierzchłych czasach polskie rzeki były na tyle czyste, że żyły w nich raki – naturalne bioindykatory czystości wody. Dowód poniżej. Jak widać było to baaaardzo dawno temu – rok 1992. I nie chodzi wcale o jakiś krystaliczny górski potok, ale o skromną Liswartę. To było podczas moich pierwszych kolonii we wsi Kule, a rodzice przyjechali w sobotę odwiedzić dzielne, acz stęsknione potomstwo.
Gdybym poprzeglądała stare zdjęcia z wakacji, na pewno przypomniałoby mi się jeszcze więcej zwierzaków. Do czego zmierzam?
Wszystkie moje najfajniejsze wspomnienia z dzieciństwa
są związane z przyrodą.
I to kontakt z przyrodą w znacznym stopniu zbudował moją wrażliwość, empatię i poczucie estetyki. Dlatego warto wywieźć dziecko do lasu!
Nasz Synek jest obecnie zagorzałym fanem motoryzacji i być może tym, co zapamięta ze swojego wczesnego dzieciństwa, będą wyłącznie marki samochodów i budowa silnika.
Jednak chcę mu zaoferować wszystko to, co sama miałam – jak najwięcej wycieczek na łono natury. Poza tym będę robić wszystko, aby co najmniej raz w roku wyjeżdżać z całą rodziną na porządne wakacje. To właśnie z tych wyjazdów pochodzą prawie wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa. Reszta roku jakoś zlała się w mojej pamięci się w bezkształtną szkolną mamałygę.
Na pewno też macie jakieś fajne wspomnienia związane z przyrodą, hm? Piszcie w komentarzach!
Jeden z naszych jesiennych spacerów.
Nawet nie wiecie, jak cieszę się, że już mamy WIOSNĘ i kolejny wycieczkowy sezon!
Potomek położył się na mchu i powiedział, że będzie tam spał…
Kolejny wpis z leśnego cyklu będzie o kleszczach 🙂
P.S. Aaa, przypomniało mi się coś jeszcze: koniecznie obejrzyjcie (i posłuchajcie!) wideo Kasi Nosowskiej „O lesie” – to klip, który powstał w 2011 roku w ramach kampanii „Natura 2000. Poczuj to!” realizowanej przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Przepiękny!
Wpis pochodzi z 06.04.2015 r. z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl