W jakim wieku dzieci mogą zacząć chrupać orzechy? Nasz syn zaczął wcześnie – już w wieku 1,5 roku. Dziś na blogu kilka zasad BHP i lista jego ulubionych przekąsek.
To PEWNIAKI, na które R zawsze ma ochotę – nawet jeśli odmawia konsumpcji innych posiłków w pocie czoła przygotowanych przez przejętych rodziców. Przekąski, które dziś proponuję, świetnie sprawdzają się nie tylko w domu, ale również podczas wszelkich wycieczek rowerowych czy wyjść na plac zabaw. Wystarczy wsypać garść smakołyków do pudełka i nie ma mowy, żeby biedne, wygłodniałe dziecko poprosiło po drodze o batona lub ciastko 🙂
• Tofu – naturalne lub marynowane
• Oliwki – zielone lub czarne
• Daktyle – Potomek twierdzi, że to czekolada… biedaczysko 😉
• Jagody goji
• Żurawiny i rodzynki (nie zmieściły się na zdjęciu)
• Pestki dyni i słonecznika
• Orzechy – głównie pistacjowe i nerkowce
No dobra, to zatrzymajmy się na chwilę przy tych ostatnich – złowrogich orzechach 😉
Karmienie dzieci orzechami, migdałami itp.
jest sprawą dość kontrowersyjną
Wielu rodziców obawia się zakrztuszenia lub zadławienia i doskonale ich rozumiem! Znam chłopca, który zaczął dławić się podczas jedzenia słodyczy zawierających migdały w całości. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Jestem jednak zdania, że…
…ryzyko zakrztuszenia jest znacznie większe, jeśli dziecko nigdy nie próbowało orzechów i nie miało okazji nauczyć się, JAK powinno się je jeść.
Nam dorosłym wydaje się oczywiste, że orzechy należy bardzo dokładnie pogryźć. Dzieci tego nie wiedzą. Tak właśnie było ze znajomym chłopczykiem: nigdy wcześniej nie pozwolono mu spróbować niczego podobnego i nie wiedział jak to się je, a jego wiek (4 lata) uśpił czujność rodziców.
Jak było u nas?
R mając 1,5 roku podpatrzył jak zajadamy się pistacjami i oczywiście od razu chciał orzeszki z łupinami. Początkowo miałam obawy, jednak zaryzykowałam.
Zaczęłam od małego wykładu z zakresu BHP: wytłumaczyłam, że należy jeść po jednym orzeszku, dokładnie go pogryźć i nie brykać w trakcie jedzenia. Załapał błyskawicznie, szybko też nauczył się sam obierać orzechy pistacjowe i od tamtej pory zajada je bardzo często, na zmianę z nerkowcami. Synek zawsze jest pod nadzorem, uważnie go obserwujemy i nigdy nie wydarzyło się nic złego… i nie wydarzy! Trening czyni mistrza! 😉
Wpis pochodzi z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl
1 komentarz
Też mi się tak wydaje, że ta histeria orzechowa i mielenie ich kilkulatkom to niezbyt dobre podejście. Dokładnie taką samą zasadę stosuję, zasady BHP orzechowe, siedzenie na pupie i obowiązkowe „zrób aaa” przed odejściem do dalszej zabawy. Jak mają wiedzieć, jak je jeść, skoro zawsze dostają zmielone…