Gdybym miała wskazać jedną rzecz, na której zależy mi najbardziej w wychowaniu dzieci, byłoby to ich poczucie własnej wartości. To nie jest tekst o postanowieniach noworocznych tylko o celu, który realizuję nieprzerwanie od 2012 roku, kiedy zostałam mamą 😉
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że niektóre dzieci lubią i akceptują siebie, a inne mają z tym problem? Niektóre wierzą, że mogą się rozwijać i spełniać marzenia, podczas gdy inne nie wierzą w siebie? Jedne potrafią wykorzystać swoje mocne strony i zaakceptować słabe (lub pracować nad nimi), a inne tego nie potrafią? Skąd biorą się te różnice? Jak dbać o poczucie własnej wartości dziecka? I czym różni się poczucie własnej wartości od samooceny?
Czym się różni samoocena od poczucia własnej wartości?
A co z pewnością siebie i wiarą we własne możliwości?
Potraficie wyjaśnić, czym różnią się te cztery pojęcia? Jeszcze kilka lat temu byłam przekonana, że to synonimy, ale oświeciło mnie, gdy zaczęłam więcej czytać o rozwoju dziecka.
Warto nauczyć się odróżniać te pojęcia. A po co? 🙂 Aby lepiej zrozumieć, jak rozwijają się nasze dzieci i na co warto zwrócić uwagę, kiedy chcemy je w tym rozwoju wspierać.
POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – dziecko wierzy, że jest wartościową osobą NIEZALEŻNIE od swoich umiejętności czy sukcesów. Zna swoje mocne i słabe strony i wie, że to dzięki nim jest niepowtarzalne. Może nad nimi pracować, ale jednocześnie nie czuje presji, że musi zmienić coś w sobie, aby „zasłużyć” czy też „zapracować” na miłość rodziców. Dziecko wierzy, że jest wartością samą w sobie. Akceptuje siebie, lubi siebie takim, jakie jest.
Wbrew pozorom ta świadomość nie rozleniwia go, tylko daje mu siłę, aby rozwijać się „po swojemu”, spełniać marzenia i nie szukać na siłę akceptacji otoczenia (np. odmawiać rówieśnikom).
Co więcej, dziecko wierzy wówczas, że każdy człowiek jest wartością samą w sobie. A przecież to właśnie na takim postrzeganiu ludzi i świata zależy nam – rodzicom w naszych najbardziej wzniosłych i idealistycznych marzeniach 😉
SAMOOCENA – dziecko ocenia samo siebie, porównując się z innymi lub słuchając opinii rodziców, krewnych, nauczycieli lub kolegów. Samoocena uzależnia nas więc od osiągnięć lub opinii otoczenia, a wysokie poczucie własnej wartości daje dziecku niezależność – choć oczywiście na początku to rodzice dziecka je budują. Małe dziecko buduje sposób postrzegania siebie i swojego miejsca w świecie na podstawie tego, jak jest traktowane przez rodziców. Dopiero potem pojawia się wpływ rówieśników i nauczycieli.
Dwa inne ważne pojęcia – WIARA WE WŁASNE MOŻLIWOŚCI i PEWNOŚĆ SIEBIE – wynikają ze stabilnego poczucia własnej wartości, niekoniecznie z wysokiej samooceny.
I teraz paradoks: czy można mieć wysoką samoocenę i niskie poczucie własnej wartości? Tak! Zdarza się, że wysoka samoocena jest jedynie rekompensatą niskiego poczucia wartości. Jak to działa? Kiedy stale podnosimy sobie poprzeczkę. Kiedy porównujemy się do innych. Wciąż trawi nas strach, bo może pojawić się ktoś „lepszy”. Przecież prędzej czy później ktoś taki się znajdzie. To jak mozolna wspinaczka po niekończącej się drabinie. Dlatego wspieranie samooceny dziecka bez zadbania o jego poczucie własnej wartości, nie skutkuje zdrowym rozwojem, tylko emocjonalną huśtawką.
Zła wiadomość jest taka, że nie zwiększymy dziecięcego poczucia własnej wartości, zwiększając jego samoocenę.
Natomiast dobra wiadomość jest taka, że można mieć wysokie poczucie własnej wartości, przy średniej samoocenie – dzieje się tak wtedy, gdy akceptujemy swoje niedoskonałości, przestajemy dążyć do perfekcji, gdy „godzimy się” ze sobą (co oczywiście nie jest równoznaczne z „poddaniem się”).
Czy poczucie własnej wartości może być „za wysokie”?
Wysokie poczucie własnej wartości jest okej. Problem pojawia się natomiast w następujących kombinacjach:
1) niskie poczucie własnej wartości + wysoka samoocena
2) niskie poczucie własnej wartości + niska samoocena
Każdy z Was na pewno spotkał osoby reprezentujące obydwie te skrajności, hm? Jedni i drudzy borykają się z poważnymi problemami w dzieciństwie, a potem w życiu dorosłym.
Ad 1) Przypadek pierwszy, czyli przerośnięte ego może skutkować chorymi ambicjami, arogancją, poczuciem niespełnienia lub wiarą w teorie spiskowe 😉 To także osoby chore na władzę – tych unikam jak ognia! A kysz!
Ad 2) Znam mnóstwo kobiet reprezentujących przypadek drugi, czyli niskie poczucie własnej wartości + niską samoocenę. Z przykrością obserwuję, jak truchleją na myśl o wyzwaniach. Zbywają żartem albo uciekają spojrzeniem. Kulą ramiona, zamykają się w sobie, odpalają jednego papierosa od drugiego. Nazywają to realizmem, podczas gdy to głęboki pesymizm. To stan, z którego potwornie trudno się wyrwać. Kobiety tkwią w nim całymi latami. Każdego dnia działają na zaciągniętym hamulcu. To jedna z rzeczy, która łamie mi serce.
Ta świadomość, że tyle mądrych, dobrych, zdolnych kobiet nie wierzy w siebie. Nie chodzi już nawet o „marnowanie potencjału”, ale o całe cierpienie wynikające z niedowartościowania, samobiczowania się i koncentracji na własnych rzekomych niedoskonałościach i analizowaniu ich w kółko.
Nie twierdzę, że mężczyźni nie mają takich problemów, ale z moich obserwacji wynika, że to domena kobiet. Kiedy widzę taką dziewczynę, mam ochotę najpierw mocno ją przytulić. A potem porządnie potrząsnąć i krzyknąć do ucha: „Obudź się, dziewczyno, jesteś wspaniała dokładnie taka, jak jesteś!”
Bardzo chciałabym, aby to wystarczyło. Chciałabym obudzić te wszystkie dziewczyny i odmienić ich postrzeganie siebie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Niestety praca nad sobą trwa latami i nie zawsze kończy się pełnym sukcesem.
Niskie poczucie własnej wartości ma swoje korzenie w dzieciństwie i okresie nastoletnim. Gdy stawiamy na samoocenę, zamiast na poczucie własnej wartości, gdy dziecku zależy aby być jak najwyżej ocenione przez otoczenie, jego ośrodek poczucia wartości leży wówczas poza nim.
Dlaczego nagrody, oceny i pochwały szkodzą dzieciom?
Ponieważ działają na samoocenę, a nie poczucie własnej wartości. Powtarzam się, ale to ważne: poczucie własnej wartości jest wolne od ocen – tak jak bezwarunkowa miłość rodziców do dzieci.
Jak dziecko rozumie pochwałę? Mniej więcej tak: „skoro jeden sukces wystarczy, aby rodzic/nauczyciel/kolega nazwał mnie mądrym, zdolnym i fajnym, to jedna porażka wystarczy, aby stwierdził, że jestem głupi i beznadziejny” 🙁
Systemy kar i nagród, ocen, pochwał itd. są motywujące i w pewnym sensie skuteczne, ale jednocześnie niosą wiele szkodliwych konsekwencji:
• Dzieci boją się porażki, więc podejmują tylko wybrane wyzwania. Nie podejmują ryzyka, aby nie „cofnąć się”, nie stracić swojej wypracowanej pozycji.
• Pracują dużo i ciężko, ale nie dla siebie, nie napędza ich tzw. motywacja wewnętrzna. Robią napędzane zewnętrzną motywacją, aby sprostać oczekiwaniom i „zapracować” na akceptację rodziców/ nauczycieli/ kolegów i koleżanek.
• Nieustannie porównują się z innymi i rywalizują zamiast współpracować, co karmi ich egocentryzm.
To dlatego w przedszkolach i szkołach Montessori nie stosuje się systemu kar i nagród.
To dlatego w krajach skandynawskich rywalizację zastąpiono współpracą, a dzieci do VI klasy nie dostają ocen (w kolejnych latach edukacji oceny pojawiają się, ale nie są tak istotne jak w Polsce).
To dlatego w wielu domach rodzice unikają nadmiernych pochwał, jednocześnie doceniając próby podejmowane dzieci (niezależnie od ich efektów).
Więcej o tym podejściu przeczytacie między innymi w książce „Wychowanie bez kar i nagród. Wychowanie bezwarunkowe” Alfiego Kohna. Jego skuteczność potwierdza również wiele badań i opracowań naukowych, w tym najnowsze – opublikowane we wrześniu 2017 roku, autorstwa badaczy z Uniwersytetu w Amsterdamie (listę wszystkich źródeł znajdziecie na końcu artykułu).
Naukowe fakty o dziecięcej samoocenie i poczuciu własnej wartości
• Badania wykazały, że dzieci, które otrzymują przesadne, ekstremalnie pozytywne pochwały mają niższą samoocenę w porównaniu do dzieci, które po prostu są ciepło traktowane przez rodziców. Aby dzieci czuły się dowartościowane, wystarczy, gdy rodzice interesują się ich światem i potrafią razem z nimi przeżywać radość z jego poznawania (źródła: 1, 2).
• Już niemowlaki mają wystarczające zdolności poznawcze, aby kształtować poczucie własnej wartości. Potrafią stwierdzić, czy czują się dobrze same ze sobą, cokolwiek to znaczy 😉 (źródło).
• Naukowcy podkreślają, jak istotną rolę u dzieci pełni tzw. growth mindset, czyli sposób myślenia nastawiony na rozwój. Dziecko jest wówczas przekonane, że jego umiejętności nie są czymś stałym, że może się rozwijać poprzez edukację i podejmowanie kolejnych prób. Dzieci posiadające takie pozytywne nastawienie do pracy i wysiłku, chętnie podejmują wyzwania, są wytrwałe i nie zrażają się porażkami. Dzieci, które nie mają tej cechy łatwo się poddają i nie wierzą w siebie.
(źródła: 4, 5).
Matematyczny model samooceny
Jako ciekawostkę wspomnę jeszcze, że zespół badaczy University College London ułożył równanie matematyczne obrazujące, jak ocena innych ludzi wpływa na naszą samoocenę i sprawdził co dzieje się w ludzkim mózgu, gdy samoocena człowieka „skacze” w górę i w dół (źródło).
Badanie zaplanowano w taki sposób, aby uczestnicy spodziewali się jak zostaną ocenieni: pozytywnie czy negatywnie. Gdy badani oczekiwali pozytywnej informacji zwrotnej, a otrzymywali negatywną, ich samoocena spadała. Badanie wykazało, że decydujący wpływ na samoocenę miała właśnie ta różnica pomiędzy oczekiwaną a otrzymaną informacją zwrotną. Człowiek ma więc swojego rodzaju mechanizm obronny: gdy spodziewa się negatywnej oceny czy reakcji otoczenia, a następnie faktycznie ją otrzyma, nie ma to istotnego wpływu na jego samoocenę. Coś na zasadzie „a niech gadają!” 😉
Jak możemy się domyślać, większe wahania samooceny stwierdzono u badanych, którzy mieli niższą samoocenę. Te osoby zgłaszały również więcej symptomów depresji i niepokoju.
W czym mogą pomóc wyniki badań tego typu? Naukowcy mają nadzieję, że będzie można wykorzystać je we wczesnym rozpoznaniu zaburzeń psychicznych, a następnie w ich terapii, w związku z faktem, że zaniżona samoocena jest bezpośrednio związana z wieloma chorobami, między innymi zaburzeniami odżywiania, stanami lękowymi oraz depresją.
W tym badaniu zabrakło mi informacji na temat pewności siebie uczestników i jego korelacji ze zmianami samooceny. Być może pewność siebie trudno jest zbadać? Może to ryzyko niedokładnych lub przekłamanych danych? A może to nadmierne „wchodzenie z butami” w ich życie?
Jak „inwestować” w poczucie własnej wartości dziecka?
Podsumowując: „inwestycja” w samoocenę jest ściśle zależna od efektów osiągniętych przez dziecko. „Inwestycja” w poczucie własnej wartości jest bezwarunkowa. To dlatego po każdej awanturze rozpętanej przez naszego Romka powtarzam mu, że kochamy go równie mocno niezależnie od tego, jak się zachowuje. Irce powtarzam to samo, w nieco uproszczonej wersji 🙂 Oczywiście chciałbym, aby znali granice i wybierali dobre zachowania zamiast złych, ale to nie jest waluta, za którą dziecko musi „kupić” sobie miłość rodziców.
No dobrze, skoro tyle rzeczy robimy źle, to jak postępować, aby było dobrze?! 🙂
Zapomnieć o ocenianiu, wartościowaniu i efektach, czyli postępować dokładnie odwrotnie, niż w przypadku samooceny:
• Doceniać intencje, wysiłek i nakład pracy, a nie tylko efekt
• Spędzać razem czas i włączać dziecko w prace domowe – w ten sposób pokazujemy, że jego towarzystwo sprawia nam radość. Nawet gdy gotowanie trwa dwa razy dłużej 😉 Nawet gdy ponosi porażkę za porażką.
• Nie krytykować porażek, lecz traktować je jako okazję do nauki i rozwoju
• Akceptować wszystkie emocje dziecka i wspierać w radzeniu sobie z emocjami ocenianymi jako negatywne
• Obdarzać dziecko uwagą bez wartościowania i przyklejania etykietek
• Uczyć wyrażać swoje zdanie i uczucia
• Umożliwiać podejmowanie własnych decyzji i szanować je
Uff! To spore wyzwanie. Zwłaszcza, że wymaga od nas wyjścia poza schematy i głębokie koleiny, w które wskoczyliśmy na podstawie własnych doświadczeń z dzieciństwa. Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo! Zawsze powtarzam, że rodzicielstwo to przede wszystkim wyzwanie intelektualne 😉
Dajcie znać w komentarzu jakie macie podejście do pochwał, kar i nagród, samooceny i poczucia własnej wartości dziecka. Nawet jeśli Wasze zdanie różni się od mojego! Chętnie poznam inny punkt widzenia 🙂
Trzymajcie się!
Źródła:
1) E. Brummelman, S. Thomaes (2017) „How Children Construct Views of Themselves: A Social-Developmental Perspective.” Child Development >> LINK DO PUBLIKACJI
2) E. Brummelman, S.A. Nelemans, S. Thomaes & B. Orobio de Castro (2017) „When parents’ praise inflates, children’s self-esteem deflates.” Child Development >> LINK DO PUBLIKACJI
3) A. Cimpian, M.D. Hammond, G. Mazza & G. Corry (2017) „Young children’s self-concepts include representations of abstract traits and the global self.” Child Development >> LINK DO PUBLIKACJI
4) K. Haimovitz, C.S. Dweck (2017) „The origins of children’s growth and fixed mindsets: New research and a new proposal.” Child Development >> LINK DO PUBLIKACJI
5) K. Haimovitz, C. S. Dweck (2016) „What Predicts Childrens Fixed and Growth Intelligence Mind-Sets? Not Their Parents Views of Intelligence but Their Parents Views of Failure.” Psychological Science >> LINK DO PUBLIKACJI
6) G. Will, R.B. Rutledge, M. Moutoussis, R.J. Dolan (2017) „Neural and computational processes underlying dynamic changes in self-esteem.” ELife >> LINK DO PUBLIKACJI
7) A. Kohn „Wychowanie bez kar i nagród. Wychowanie bezwarunkowe” (2013) Wydawnictwo MiND >> książka dostępna TUTAJ
Polub lub udostępnij ten artykuł:
…albo zostaw komentarz poniżej ↓
Dziękuję! 🙂
Bohaterami dzisiejszego wpisu była ta piękna rodzina.
To zdjęcia stockowe z burst.shopify.com, ale chętnie poznałabym ich na żywo 🙂
4 komentarzy
Mega merytoryczny artykuł, z przyjemnością czyta się takie rzeczy. Z mojej perspektywy trudniejsze niż nie stosowanie kar jest nie stosowanie pochwał (mam 2,5 letnią córkę). Myślę że w codziennym życiu pochwały mogą sprowadzać się do okazywania radości z sukcesu dziecka tak po prostu… Myślę także, że warto zastanowić się co to właściwie jest pochwała nagroda, jakiego typu nasze zachowania mogą być interpretowane właśnie jako nagroda.
A co z dziecmi, które mają różne zaburzenia? Mój syn ma autyzm i niestety ale bez systemów motywacyjnych (kontrakty i nagrody, teoretycznie bez kar- chyba, że brak nagrody nazwać kara) się nie dało funkcjonować. Oczywiście w miarę upływu czasu z nagród się wycofuje. Ale pojawiają się inne zachowania nad którymi trzeba pracować. Do tego młodsze dzieci, które ciężko „inaczej wychowywać” gdy one widzą nagradzanie starszego…
Madrze piszesz, Reniu, musialam Twoj tekst sobie na dwa razy rozlozyc, zeby sie wglebic. Tak, tez znam wiele kobiet na zaciagnietym hamulcu i czasem oczywiscie tez tak jade, chociaz z wiekiem jestem coraz odwazniejsza i mam swiadomosc, ze nic dwa razy sie nie zdarzy. Moje poczucie wartosci rosnie z wiekiem, kilogramami (niestety) i z doswiadczeniami, rowniez z tymi przykrymi. Ale wiem juz, ze wiele moge i potrafie, wiele moge sie jeszcze ciagle nauczyc i wiele zniesc. Nie jestem sprinterem, nie odniose pewnie nigdy spektakularnego sukcesu, ale jestem dlugodystansowsem i staram sie o tym pamietac.
Bardzo wartościowy tekst! Ja jako dziecko słyszałam wyłącznie złe rzeczy na swój temat i do dziś mam mega problem z samooceną i poczuciem własnej wartości. Swojego syna staram się więc wychowywać inaczej i mam nadzieję, że mi się to uda.