Kolejne uwielbiane przez dzieciaki kotlety, dzieło matki-przemytniczki.
Podstawą dzisiejszego przepisu jest amarantus. Jest super wartościowym i zdrowym zbożem, jednak trzeba trochę pokombinować, żeby go oswoić. Ugotowany amarantus w formie kaszy wygląda jak nieapetyczna breja, poza tym w moim odczuciu trochę śmierdzi. Nie brzmi to zachęcająco, hm? Jednak warto cierpieć dla zdrowia i urody, zwłaszcza gdy jest się eko-świrem i wege-masochistą! Dlatego najczęściej wykorzystuję mąkę z amarantusa, której używam np. jako dodatku do ciasta naleśnikowego. Natomiast w dzisiejszym przepisie wykorzystałam amarantus ekspandowany – w kotletach jego smrodek jest niewyczuwalny.
Poniżej kolejny przepis na rewelacyjne kotlety. Czy już oficjalnie stałam królową kotletów?! ;) Jednak cóż mogę poradzić, skoro kotlety są najlepszym sposobem, żeby nakarmić Potomka czymś w miarę zdrowym? Poza tym dla mnie, zabieganej mamuśki, stanowią niezawodną podstawę obiadu – dorabiam do nich kaszę lub ryż, sałatkę, czasem jakiś sosik i już obiad z głowy. Ufff!
Składniki:
1,5 szklanki amarantusa ekspandowanego
150 g ugotowanych ziemniaków
3 łyżki zmielonych pestek: słonecznika, dyni, sezamu (wszystkich razem lub jednego z nich, łącznie 3 łyżki)
1 łyżeczka złocistego siemienia lnianego + 3 łyżki gorącej wody (zamiast jajka)
1 cebula w rozmiarze „standardowym” lub 2 małe
1-2 łyżki oleju rzepakowego
Natka pietruszki (garść listków)
Szczypiorek (ok. 5 łodyżek)
Ewentualnie 1 łyżka płatków nori
Sól
Pieprz czarny świeżo zmielony
(Uwaga! kotlecików wyjdzie mniej niż w moich pozostałych przepisach – ok. 14 mini-kotlecików, więc na większą imprezę należy podwoić proporcje)
Dzisiejsze kotlety są bardzo pikantne – Synek takie lubi, ale dostosujcie je do gustów Waszych dzieci, odpowiednio dozując pieprz i cebulę.
Wykonanie:
• Ugotować ziemniaki, ugnieść na puree, lekko ostudzić.
• Cebulę drobno posiekać i udusić na 2 łyżkach oleju rzepakowego, pod pokrywką.
• W młynku do kawy zemleć 1 łyżeczkę złocistego siemienia lnianego (złociste siemię nie daje gorzkiego posmaku, tak jak brązowe). Przesypać siemię do filiżanki i zalać 3 łyżkami gorącej wody, zamieszać i odstawić – odczekać chwilę, aż zgęstnieje, tworząc zdrowszą, roślinną alternatywę jajka
• W młynku do kawy zemleć po 1 łyżce ziaren słonecznika, dyni i sezamu.
• Posiekać natkę pietruszki i szczypiorek.
• Wszystkie ww. składniki wrzucić do puree ziemniaczanego i bardzo dokładnie wymieszać.
• Włączyć piekarnik na 180°C z termoobiegiem.
• Nabierać około ½ łyżki masy i wilgotnymi dłońmi formować okrągłe kotleciki. Będą malutkie – w sam raz do dziecięcej rączki Nasz Brzdąc się nimi zajada – je dopóki się nie skończą, serio!
• Piec łącznie przez 20 minut na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (po 15 minutach obrócić łopatką na drugą stronę i wstawić na kolejne 5 minut).
• Podawać solo lub z apetycznym sosikiem, w doborowym towarzystwie surówki i ziemniaków, kaszy lub ryżu.
Przepis pochodzi z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl
2 komentarzy
A jak się nie ma amarantusa ekspandowanego, tylko zwykły to można go użyć po gotowaniu?
Można, jak najbardziej! Aby masa nie wyszła zbyt wilgotna, dobrze odsącz amarantus, a jeśli kotlety nadal nie będą chciały się kleić dodaj do masy kilka łyżek mąki kukurydzianej lub płatków owsianych. Smacznego!