Dzisiejszym wpisem udowodnię Wam, że mój pierworodny to naprawdę niezwykłe dziecko. WYJĄTKOWE.
Ej, w końcu każde dziecko jest wyjątkowe dla swoich rodziców! Każdy rodzic ma pełne prawo tak uważać – pod warunkiem, że nie zamęcza otoczenia swoimi zachwytami. A ja, jak przystało na matkę bez reszty zakochaną w swoim syneczku, potrafię być męcząca!
Jednak jeśli macie ochotę poznać nieco bliżej naszą rodzinę i dowiedzieć się jak postrzegam mojego R – czytajcie dalej na własną odpowiedzialność. Ból dupy niewskazany 🙂
Romek zwany Sampo
Wyczekany pierworodny. Urodzony w kwietniu 2012 roku, w chwili uruchomienia „starego” bloga miał więc całe 2,5 roku. Jakoś nie przyszło mi do głowy blogowanie w ciąży i całe szczęście, bo poziom lukru mógłby wtedy przekroczyć wszelkie dopuszczalne normy.
Dlaczego „Sampo”? Cóż, możecie zastanawiać się dlaczego nazywamy dziecko jak psa… 🙂 Już spieszę z odpowiedzią: Mężu ma fińsko-rosyjskie korzenie i (jak twierdzi) od zawsze planował, że jeśli kiedyś będzie miał synka, tak właśnie da mu na imię.
Ostatecznie w związku z faktem, że mieszkamy w Polsce, Syn otrzymał porządne, międzynarodowe imię: Roman. Sampo ma na drugie na wypadek, gdyby kiedyś w przyszłości poczuł zew fińskiej krwi, wyprowadził się na drugą stronę Bałtyku i chciał pozbyć się swego pierwszego imienia – wprawdzie tradycyjnego i swojskiego, lecz jakoś tak nieprzyjemnie kojarzącego się z Dmowskim 😉
Kalevala
Sampo to bardzo popularne fińskie imię męskie, a poza tym bardzo istotny element fińskiej kultury. W narodowej epopei „Kalevala” (takim fińskim odpowiedniku „Pana Tadeusza”) Sampo to symboliczny, magiczny artefakt – młynek wyczarowujący pieniądze, mąkę i wszystko o co poprosi jego posiadacz. Chociaż w fabule „Kalevali” losy młynka są różne (kiedyś jeszcze o tym napiszę), ogólnie rzecz biorąc Sampo jest symbolem szczęścia i dobrobytu, a nazwa kojarzy się Finom bardzo pozytywnie i jest wykorzystywana przez wiele mniejszych i większych firm reprezentujących przeróżne branże.
Magia w czystej postaci
Dla nas „Sampo” też ma wydźwięk magiczny, bo odkąd Synek pojawił się w naszym życiu, żadne bogactwa już nie są nam potrzebne! 😉 Doskonale zdaję sobie sprawę, że sadzę tu same frazesy, ale nasz Szkrab naprawdę jest dla nas promykiem, który rozjaśnia najbardziej mroczny i beznadziejny dzień.
Ma fantastyczne poczucie humoru, naturę rozrabiaki, brawurę kamikaze, zamiłowanie aktorskie i łobuzerskie chochliki w oczach. Każdego dnia brzuchy bolą nas od śmiechu. Dorobiliśmy się już niezłych sześciopaków! 🙂 Mam nadzieję, że Wam również będzie miło poczytać o jego wybrykach i nieraz wywoła szeroki uśmiech na Waszych twarzach.
Sampo The Brave
Sampo jest zaskakaujący… Jak każde dziecko! Tu możecie przewrócić oczami 😉 Jednak jednocześnie w pewien sposób wymarzony i zaprogramowany: od początku ciąży na pytanie „jaki on będzie?” pierwsza odpowiedź, jak mi się nasuwała to: ODWAŻNY. Wymarzyłam sobie, aby nasz Synek był dzielny, wręcz nieustraszony, aby nigdy nie blokowały go żadne lęki. I taki właśnie jest: odważny, niezależny, ciekawski, uparty, niezłomny. Po prostu twardziel. Eksplorując świat jako maluch, obierał konkretny kierunek i nigdy nie zawracał do mnie jak do bezpiecznej bazy, tylko beztrosko samodzielnie parł naprzód. Nigdy nie płakał ze strachu (okazywał raczej zdziwienie lub zaciekawienie), właściwie to zaczął płakać dopiero w wieku około 1,5 roku, i to nie ze strachu, ale z frustracji. Do dziś uśmiecha się przy zastrzykach. U pediatry pręży dumnie pierś podczas badania stetoskopem. U dentysty szeroko otwiera paszczę, wlepia wzrok w bajkę i ani piśnie.
Wychowanie takiego twardziela to czasem bułka z masłem, ale równie często – duże wyzwanie. Na każdym kroku Potomek podkreśla swoją niezależność, ma silną wolę i potrafi postawić na swoim. Nie raz i nie dwa wszedł nam na głowę, ale przyjmujemy to dzielnie, bo właśnie takim go sobie wymarzyliśmy. 😉
Na powitanie wrzucam kilka archiwalnych zdjęć Synka. Zwróćcie proszę uwagę na łobuzerskie chochliki w oczętach. Nie zaszkodzi również, jeśli pozachwycacie się trochę w komentarzach. Już Was lubię! 🙂
Chochliki w oczętach, w pewnych kręgach zwane kurwikami 😉
„Äidin kulta” to po fińsku „złotko mamusi” 🙂
.