Ten sposób jest banalnie prosty i nie jest to repelent 🙂
Nasz rodak, kleszcz
W Polsce kleszczy jest mnóstwo, i to nie tylko w lasach. W miastach kleszcze są aktywne przez większość roku: od marca do listopada, a w przypadku braku przymrozków nawet zimą. Na szczęście w Polsce sytuacja epidemiologiczna chorób odkleszczowych nie jest tak poważna jak w Karelii. Znam jednak 3 osoby, które wskutek ugryzienia zaraziły się boreliozą. To okropna paskuda – trudno ją zdiagnozować, a nieleczona może skutkować bardzo przykrymi powikłaniami.
Oczywiście nie ma co panikować, nie każdy kleszcz Was zarazi, jednak najlepiej po prostu unikać ukąszenia. Sposób, który chcę Wam dziś polecić wynika bezpośrednio z zachowania się kleszcza na potencjalnym żywicielu. Kleszcz to nie komar – nie wypija Waszej krwi w tej samej sekundzie, kiedy na Was usiądzie. Potrafi wędrować po ubraniu nawet do 3 godzin, zanim znajdzie na Waszej skórze cieplutkie, delikatne miejsce, tętniące smakowitą krwią.
Czas od złapania pasażera na gapę do momentu ugryzienia może więc być naprawdę długi. Wyobraźcie sobie, że znajomy wrócił do domu z wypadu do lasu, usiadł na kanapie i przyniósł na ubraniu wygłodzonego kleszcza. Po jakimś czasie na kanapie zdrzemnęła się jego mama i niczego nieświadoma została ugryziona przez paskudę. Historia mrożąca krew w żyłach, prawda? 😉
Prosta sztuczka
Dlatego bardzo ważne jest, aby będąc na spacerze w lesie albo na zarośniętej łące, co jakiś czas bardzo dokładnie oglądać ubranie swoje i dzieci. Zdziwicie się tym, co zobaczycie. Jeśli staniecie oko w oko z kleszczem, należy go unicestwić poprzez zmiażdżenie lub po prostu strząsnąć – w zależności od Waszych morderczych skłonności.
Proste, prawda? Należy robić to kilkakrotnie podczas wycieczki, w regularnych odstępach czasu, na przykład co 30-45 minut. Nie odkryłam Ameryki, ale wierzcie mi na słowo – w ten sposób udało nam się znaleźć zaskakująco dużo kleszczy i uniknąć wielu starć z ich ociekającymi krwią szczękoczułkami. 🙂
Oczywiście warto poza tym nosić długie spodnie i rękawy. Nawet latem – przykro mi, nie ma taryfy ulgowej, w czasie upałów wskakujcie w ciuchy uszyte z przewiewnych tkanin.
Sierściuchy
Oczywiście w przypadku psa, zwłaszcza długowłosego jak nasz sierściuch, jest to o wiele trudniejsze, dlatego warto co miesiąc aplikować psu preparat odstraszający wszelkie krwiożercze paskudy (tego typu preparaty działają przez 3 miesiące na pchły, a na kleszcze tylko miesiąc). O najlepszych preparatach dla psów możecie przeczytać u Zosi i Kuby z bloga pieswwarszawie.pl
Oczywiście ludzie również mogą używać repelentów, jednak czy robicie to za każdym razem, kiedy idziecie na spacer? Większość ludzi używa repelentu wybierając się do lasu, tymczasem w miastach również jest mnóstwo kleszczy. Poza tym łazimy na łąkę lub do podmiejskiego lasu prawie codziennie, a nie ma sensu dzień w dzień wdychać śmierdzącego repelentu.
Tymczasem w lasach dalekiej północy
Tej sztuczki nauczyłam się od Męża, który wychował się w Karelii i znaczną część roku spędzał w lasach. Studiował geografię i biologię, pisał pracę magisterską z dendrologii, więc regularnie uczęszczał w dzikie knieje nie tylko dla przyjemności, ale również aby uczestniczyć w praktykach zawodowych i zbierać dane do badań naukowych. Okazji do złapania kleszcza było więc w bród.
Co ciekawe, wszyscy studenci na tym kierunku są co rok obowiązkowo szczepieni na kleszczowe zapalenie mózgu i opon mózgowych. Ponadto kiedy w Karelii ktoś zostanie ugryziony przez kleszcza, ma obowiązek dostarczyć go do przychodni, gdzie wykonywane jest badanie pod kątem nosicielstwa chorób takich jak zapalenie mózgu i borelioza. Co 3 kleszcz jest tam nosicielem boreliozy, na którą niestety nie ma szczepionki. Natomiast tylko około 3% populacji karelskich kleszczy przenosi zapalenie mózgu, więc prawdopodobieństwo zarażenia jest stosunkowo niewielkie, jednak jest to choroba, przeciwko której można się zaszczepić.
Sposób, który Wam polecam jest, jak sami widzicie, banalnie prosty. Poza tym jest naprawdę skuteczny – wielokrotnie sprawdzony przez nas i karelskich drwali 🙂
Wpis pochodzi z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl