Kimnęłam się wczoraj na poobiednią drzemkę. Pół godziny ciszy – błogiej, a jednocześnie złowrogiej… i Romek odkrył w sobie pasję do fryzjerstwa, a Irenka ma nowy fryz Doceniam.
Punks not dead! jak wspierać dziecko
To nie tylko grzywka, Romek dodatkowo skrócił włosy siostry o dobre 15 cm i wygolił boki
Nowa fryzura Irenki robi furorę Naprawdę nie musicie mnie pocieszać na Instagramie, ani nawet oceniać efektu. Dla mnie to tylko zabawna ciekawostka – bawią mnie wybryki Romka i Irki, ale staram się nie przywiązywać wielkiej wagi do ich wyglądu i wychowywać dzieci bez stereotypów.
Zresztą to nie pierwszy raz. Irka zrobiła dokładnie to samo 2 lata temu, przed naszą podróżą do Bergen:
Niby prozaiczna sytuacja, ale można wyciągnąć z niej kilka cennych lekcji:
.
Pozwolić dzieciom samodzielnie decydować o własnym ciele i wyglądzie. To tzw. integralność cielesna, o której od kilku lat trąbię tutaj i na blogu.
.
Uczyć dzieci, niezależnie od ich płci, że wygląd nie definiuje ich wartości.
Nie lamentować i nie krytykować, nawet, gdy mamy wątpliwości co do efektu takich eksperymentów
.
Nie interweniować, jeśli pokrzywdzone dziecko (w tym przypadku Irenka) wygląda na zadowolone. To dotyczy wszystkich umów między rodzeństwem: podziału prezentów, pieniędzy, zabawek itd. Czasem wydaje nam się, że jedno z dzieci jest „pokrzywdzone” i chcemy wprowadzić własne porządki, żeby było według nas „sprawiedliwie”. Tylko po co, skoro dzieci tak się umówiły? Uszanujmy to – w przeciwnym razie może okazać się, że wcale nie bronimy dziecka, tylko podważamy jego decyzyjność i wiarę we własne siły.
O ile punkty 1 i 2 są dla mnie oczywiste, to o tym 3 muszę sobie stale przypominać, bo zawsze chcę z automatu bronić i ratować pokrzywdzonego.
Wracając do decydowania o własnym wyglądzie. Dostałam od Was wiele przykrych historii: nie mogłyście decydować nawet o obcięciu długich włosów lub grzywki, nie wspominając o większych zmianach w wyglądzie…
Nasze pokolenie ma szansę to zmienić.
Pozwólmy dzieciom decydować o ich ciele i wyglądzie. Przemawiają za tym powyższe argumenty i na pewno coś jeszcze by się znalazło
Kilka z Was napisało, że „to zależy” z tymi samodzielnymi decyzjami, bo nastolatek może potem żałować np. kolczyków i tatuaży. No właśnie moim zdaniem to NIE zależy Jako nastolatka ja też nie pytałam rodziców o zgodę i miałam kolczyki na twarzy (parę lat przed 18-ką). Można powiedzieć, że w ramach “nastoletniego buntu”, choć tak naprawdę zrobiłam je dla siebie, a nie przeciwko komuś. Dziś już ich nie noszę, mam blizny, może nawet trochę żałuję, ale co z tego?
Mam kilkanaście blizn na ciele (po kolczykach, wypadkach, dwóch cc, operacjach, usuniętych znamionach) i wszystkie je lubię i akceptuję – to jest zapis mojej historii
Lepiej odpuszczać i wybaczać sobie takie tematy, otaczać siebie troską i łagodności, zamiast się obwiniać i żałować.
Cieszę się, że miałam odwagę zrobić te kolczyki i nosić je przez wiele lat w liceum, na studiach i w pracy. Podobały mi się, a potem już przestały i się znudziły – i to też jest okej! Mamy prawo zmienić zdanie i nie musimy tego żałować.
W przypadku kolczyków i tatuaży można przegadać z dzieckiem taką decyzję, podzielić się swoim doświadczeniem, a jednocześnie wspierać, zamiast kategorycznie zabraniać. Nie uchronimy dzieci przed wszystkimi (złymi) decyzjami.
Im bardziej dzieciom czegoż zabraniamy, tym bardziej będą się buntować i pokazywać swoją niezależność. I słusznie! W ten sposób bronią swoich praw.
…albo jednocześnie będą się od nas oddalać, kłamać, ukrywać swoje marzenia i problemy i zamykać się w sobie. Nie chcę, żeby to wpłynęło negatywnie na naszą relację.
Dlatego ja mam teraz takie zdanie, że jeśli nasze dzieci będą chciały kolczyk lub tatuaż, to wolę za to zapłacić i zabrać dziecko do dobrego studio, gdzie zrobią mu to porządni, sterylnie, bezpiecznie i estetycznie (zamiast robić gdzieś po kryjomu, po taniości, brudną igłą).
Dobra relacja i wzmacnianie dzieci przed wypuszczeniem ich w świat jest dla mnie najważniejsze. Nie boję się, że kiedyś wrócą do mnie z pretensjami „dlaczego mnie nie powstrzymałaś?”
Już one będą wiedziały, dlaczego
Dajcie znać, jak Wy to widzicie.
jak wspierać dziecko
Trzymajcie się!
jak wspierać dziecko
Polub go lub udostępnij:
.
Napisz komentarz poniżej ↓
Dziękuję!
jak wspierać dziecko
2 komentarzy
Heh, tylko wspomnienie na szybko: rodzicielskie ingerowanie/zabranianie to chyba zawsze akcja-reakcja. Jak miałam 13 lat i postanowiłam zostać punkówą (czego rodzicie mi nie bronili), okazało się najlepszym straszakiem na nich była groźbą, ze wrócę do domu z wyciętym irokezem taki tekst, w sumie nie wiem do końca dlaczego, po prostu odbierał im mowę..:)
A tak na serio – myśle, ze dyskusja o kolczykach i tatuażach, u mnie teraz jeszcze na etapie zakładania cekinowej bufiastej sukienki do przedszkola, to zwykle jakaś odsłona naszych wyobrażeń o tym, co wypada i co ludzie pomyślą. I dopóki realnie nie dotyczy bezpieczeństwa, to to jest pierwszy krok do wpojenia dziecku tego cichego głosiku, który siedzi w wielu z nas tak głęboko, ze czasem trudno go zauważyc… życie bez tego głosu, dla mnie, jest lepsze, po stokroć, niż wygłupienie sie kilka razy, blizna po kolczyku, czy nawet nieudany tatuaż.
Bardzo mądry wpis i zdrowie podejście do dzieci!