Człowiek bierze niemowlaka pod pachę, pakuje do wózka, chusty lub nosidła. Tłucze się komunikacją miejską, spieszy się, przejmuje, nie pamięta, notuje, odhacza w kalendarzu wizyty u kolejnych specjalistów. Pediatra, ortopeda, neurolog – wszyscy badają dziecko i jednogłośnie stwierdzają, że mieści się w normach i tabelkach, jest zdrowe, rozwija się prawidłowo i nie wymaga dodatkowych badań.
Czas i dokładność badania
Wizyty u powyższych specjalistów to tak naprawdę badanie po łebkach, przynajmniej jeśli mowa o rozwoju motorycznym dziecka i ewentualnych wadach postawy. Na wizytę przewiduje się maksymalnie 15 minut, z czego na badanie lekarz przeznacza około 5 minut. Taka wizyta, jeśli odbywasz ją prywatnie, kosztuje w Warszawie około 150 zł. Rodzice noworodków i niemowląt często korzystają z prywatnej opieki zdrowotnej. Z poczucia obowiązku. Na wolny termin w ramach NFZ trzeba czekać czasem kilka miesięcy, a w przypadku malutkiego dziecka to szmat czasu i kilka kamieni milowych w jego rozwoju.
Fizjoterapeuta dziecięcy
i terapia metodą NDT-Bobath
W końcu – trochę z przypadku – mama i dziecko trafiają do fizjoterapeuty. Jak wygląda taka konsultacja? Pierwsza konsultacja zazwyczaj trwa 60 minut. W tym czasie fizjoterapeuta wypełnia specjalny arkusz, obserwując postawę dziecka w różnych sytuacjach: kiedy chodzi, siedzi, stoi, napina i rozluźnia mięśnie, np. koncentrując się na zabawie. To naprawdę bardzo dokładne i rzetelne badanie. Taka konsultacja, w zależności od przychodni, kosztuje 100-150 zł za 45-60 minut (w każdym razie na pewno mniej, niż pobieżna wizyta u ortopedy czy neurologa).
Wada postawy to nie pikuś
Ale przejdźmy do wyników. U naszego syna, który według pediatry, ortopedy i neurologa nie ma wad postawy, a jego rozwój motoryczny jest bez zarzutu, fizjoterapeutka stwierdziła:
• obniżone napięcie mięśniowe w osi ciała z kompensacyjnym wzmożonym napięciem mięśniowym w częściach dystalnych
• asymetrię ze skróceniem prawej strony tułowia, asymetryczne ustawienie miednicy
• ciężar ciała na lewej nodze
• koślawość kolan i stopy płasko-koślawe
• spłaszczoną kifozę piersiową oraz pogłębioną lordozę lędźwiową
• piersiowy tor oddychania (który może być jedną z przyczyn jąkania się naszego syna)
… oraz kilka innych nieprawidłowości związanych z ruchomością stawów i ścięgien oraz reakcjami równoważnymi (nie będę cytować całej opinii, którą dostaliśmy, ale to naprawdę długi dokument).
Nie moja działka
I teraz powiedzcie mi: jak pozostali lekarze przez ponad 4 lata mogli nie zauważyć tego wszystkiego?! Warto dodać, że syn i córka chodzili do kilku różnych lekarzy, więc niekompetencja nie jest odosobnionym przypadkiem dotyczącym konkretnej osoby, lecz dotyczy większej grupy lekarzy, lub systemu ich pracy w ogóle. Nie wymagam tak wszechstronnej wiedzy od pediatry, ale tak na chłopski rozum ortopeda powinien zauważyć wadę postawy, a neurolog – obniżone napięcie mięśniowe.
Tymczasem jedyne, co stwierdził ortopeda (zresztą w odpowiedzi na nasze wyraźne pytanie) to koślawość kolan. Przy czym stwierdził, że to „fizjologiczne” i wystarczy, że syn będzie nosił uniwersalne wkładki i „wyrośnie z tego”!
Trudno stwierdzić, gdzie lekarze popełniają błąd. Być może ich wiedza jest niekompletna lub nieaktualna, może za mało się przykładają, albo wypowiadają się na temat nie swojej „działki”? I bądź tu, człowieku, mądry! Czy młodzi rodzice już naprawdę nie mogą zaufać służbie zdrowia? Czy muszą drążyć w nieskończoność, balansować na granicy paranoi i doktoryzować się w tematach, które niekoniecznie są ich mocną stroną?
Nie jestem paranoiczką i matką-wariatką, która lata po specjalistach, na siłę szukając u dziecka problemów zdrowotnych. Spokojnie, to nie moja hipochondria ani zespół Münchhausena, które przenoszę na dziecko ;) Nie chodzi o to, żeby szukać problemu, lecz zwrócić się do specjalisty, który po prostu zna się na tym co robi.
Gdy nie wiadomo, o co chodzi…
…to chodzi o pieniądze. Być może w Waszych sprytnych główkach zrodziło się podejrzenie, że to fizjoterapeutka szukała problemu na siłę i próbowała nas naciągnąć na kosztowną rehabilitację. Otóż nie – mam na to co najmniej dwa dowody:
1) Fizjoterapeutka zaleciła naszemu synowi: pilnowanie postawy w codziennych sytuacjach (siedzenie przy stole, zabawa itp.), wkładki ortopedyczne plus odpowiednie obuwie, ogólnorozwojową aktywność fizyczną, a jeśli rehabilitacja to w ramach NFZ.
2) Na pewno nie jest też tak, że to nasza fizjoterapeutka znajdzie „coś” u każdego małego pacjenta Na przestrzeni ostatnich 2 lat poleciłam ją kilku znajomym młodym mamom, które miały wątpliwości na temat rozwoju ruchowego swoich dzieci. Okazało się, że 90% dzieci znajomych mam rozwijało się prawidłowo i nie wymagało rehabilitacji. W tych przypadkach fizjoterapeutka po prostu rozwiała wątpliwości moich koleżanek i aby godzinna konsultacja się nie „zmarnowała”, pokazała im zabawy i sposoby pielęgnacji wspierające rozwój dzieci
Rola prawidłowej „obsługi” niemowlęcia
Wybaczcie, że używam określenia „obsługa”, ale obawiam się, że termin „pielęgnacja” może być kojarzony wyłącznie z kosmetykami dla dzieci. Tymczasem „pielęgnacja” to nie tylko kosmetyki, ale wszystkie czynności, które wykonujemy przy dzieciach kilkadziesiąt razy dziennie: podnoszenie, noszenie, odkładanie, obracanie, przewijanie, przebieranie, karmienie, kąpiel itd.
Dlaczego to takie ważne, aby wykonywać je prawidłowo? Ponieważ noworodki i niemowlęta, które dopiero poznają swoje ciało, wypracowują w ten sposób schematy ruchu. Często wymienione powyżej czynności, to ich jedyny ruch lub bodziec do jego samodzielnego wykonania.
Prawidłowa pielęgnacja ma duże znaczenie w przypadku wszystkich dzieci, ale jest szczególnie istotna w przypadku dzieci obniżonym lub wzmożonym napięciem mięśniowym oraz asymetrią. Według fizjoterapeutów zdrowemu dziecku nie powinny zaszkodzić drobne błędy popełniane przez nieświadomych rodziców
Elementem prawidłowej pielęgnacji jest także zdrowe noszenie dzieci – bardzo zależy mi, aby ta wiedza dotarła do jak najszerszego grona rodziców. Więcej na ten temat pisałam tutaj:
>> Można wychować dziecko bez chusty i nosidła… ale z nimi jest o wiele łatwiej!
Rada dla nieświadomych rodziców
Często intuicja podpowiada mamie, że „coś jest nie tak”, ale równie często to niuanse w rozwoju motorycznym, których rodzic (ani nawet pediatra, ortopeda czy neurolog) nie jest w stanie nie jest w stanie dostrzec i zdiagnozować.
W przypadku naszej córki sama zauważyłam asymetrię i zgłosiłam się do fizjoterapeutki. Romek jako niemowlak miał podobne problemy, ale nikt nie wysłał nas wtedy do fizjoterapeuty i dziś walczymy z wadą postawy. Irka od 3 do 7 miesiąca życia co tydzień chodziła na rehabilitację ze względu na asymetrię i obniżone napięcie mięśniowe. Była rehabilitowana metodą NDT-Bobath – mam do tej metody znacznie większe zaufanie, niż do metody Vojty również stosowanej w fizjoterapii dzieci.
Nie narzucam się moim znajomym z dobrymi radami Ale gdy znajomi młodzi rodzice sami proszą mnie o radę, wszystkim polecam to samo: wybrać się na konsultację lub instruktaż prawidłowej pielęgnacji noworodka do fizjoterapeuty pracującym metodą NDT-Bobath. Nie w celu podjęcia terapii, ale w celu rzetelnej kontroli rozwoju motorycznego dziecka.
A jeśli chodzi o podnoszenie, noszenie i odkładanie dzieci – okazuje się, że większość rodziców robi to nieprawidłowo! Na szczęście szkoły rodzenia coraz częściej współpracują z fizjoterapeutami, więc rodzice mają szansę przyswoić zasady prawidłowej „obsługi” dziecka jeszcze przed porodem. Polecam również filmy Pawła Zawitkowskiego dostępne na YouTube.
Warsztaty z Pawłem Zawitkowskim
– zadajcie swoje pytania
W przyszłym tygodniu będę uczestniczyć w spotkaniu z Pawłem Zawitkowskim – fizjoterapeutą dziecięcym, który między innymi specjalizuje się w terapii metodą NDT-Bobath, a także uczy rodziców zdrowej „obsługi” noworodków i niemowląt.
Jeśli więc macie jakieś pytania, które chcielibyście zadać Panu Zawitkowskiemu – piszcie w komentarzach, a ja zapytam podczas spotkania i podam Wam odpowiedzi w relacji na blogu :) Dajcie też znać, czy miałyście podobne doświadczenia z pediatrami, ortopedami i neurologami, czy tylko my mamy takiego pecha do lekarzy?
Dzięki i miłego dnia!
Chcesz być na bieżąco?
Polub blog na Facebooku:
To również może Cię zainteresować:
>> Gdybym mogła mieć tylko jedną skandynawską książkę dla dzieci, byłaby to…
>> 10 dowodów na to, że moda skandynawska to styl idealny dla matek
[one_half][postblog post=”9031″][/one_half][one_half][postblog post=”11409″][/one_half]
1 komentarz
Jak dla mnie fizjoterapeuci to trochę magicy. Sama w dzieciństwie przeszłam przez wiele cykli rehabilitacji i dziś mogę się pochwalić prostym kręgosłupem choć mogło być różnie. Teraz jestem wyczulona.
Syn obecnie korzysta z rehabilitacji metodą NDT-Bobath i jeszcze długo na niej zostanie. W naszym przypadku neurolog okazał się kluczowym ogniwem w diagnozie i sprawnie pokierował nas dalej. Niestety wada, która mogłaby być wykryta już w badaniach prenatalnych, przeszła niezauważona przez szpital drugiego stopnia referencyjności i została hmmm…. trochę zlekceważona przez pediatrę rodzinnego, który zupełnie z innych pobudek wysłał nas do neurologa. Na szczęście! Warto drążyć, pytać i szukać. Jeśli faktycznie jest problem, to w końcu trafi się do osoby, która pomoże go zdiagnozować. Mnie trochę uśpiły zapewnienia pediatry i nie chcę nawet myśleć co by było za kilka miesięcy/lat.