Kochani, wszystkiego najlepszego z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Dla miłośników przyrody mam z tej okazji upominek: wirtualną wycieczkę na zieloną trawkę i kilka nerdowskich ciekawostek.
Przeglądając dziś zdjęcia, trafiłam na katalog z zeszłorocznej, jesiennej wycieczki do Biebrzeńskiego Parku Narodowego.
Dawniej myślałam sobie: mokradła, rozlewiska, łąki, lasy, łąki, łąki i jeszcze trochę łąk – co tam może być ciekawego?! Dlaczego warto tam jechać?
Fot. MSZ (CC)
Fot. MSZ (CC)
Łoś Superktoś
No wiecie, nie tak łatwo spotkać łosia. Przynajmniej takiego, który nie jest człowiekiem. Nad Biebrzą grasuje ich mnóstwo, co jest nie lada gratką dla przyrodników, ale ma również swoje wady. Na przykład biedaki wyłażą na drogę i powodują wypadki samochodowe – tylko zeszłej zimy w starciu z łosiami zginęło 2 kierowców. Nasz przewodnik nie powiedział natomiast, ile zginęło łosi – pewnie jeszcze więcej.
A właściwie to po co łosie zbliżają się do jezdni? Otóż wylizują z pobocza sól, ponieważ zimą brakuje im minerałów. I wcale nie przeszkadza im, że jest to sól techniczna (pamiętacie aferę solną z 2012 roku?).
Aby zapobiec kolejnym wypadkom, pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego planują w tym roku umieścić w głębi lasu specjalne kostki soli i pokryte solą gałązki, z których zwierzęta będą mogły korzystać, nie stwarzając zagrożenia na drodze.
Ptasi raj
Dolina Biebrzy to przede wszystkim raj dla ptaków. Kolejna nerdowska ciekawostka to bocianie gniazda na co drugim słupie telegraficznym! Dosłownie: pusty słup, gniazdo, pusty słup, gniazdo, pusty słup, gniazdo…
Co poza tym? Dziesiątki i setki żurawi przelatujące nad głowami – niesamowity widok! Ponadto wiosną można obserwować na rozlewiskach walki batalionów w promieniach wschodzącego słońca. To na pewno czysta przyjemność, o ile macie szczelne kalosze. Jeśli wiecie co nieco o ornitologii, macie okazję spotkać tu także perełki takie jak: wodniczka, dubelt, kropiatka, derkacz czy orlik grubodzioby.
Przepiękne lasy
Niestety łaziliśmy głównie po rozlewiskach i torfowiskach, będących wizytówką Biebrzańskiego Parku Narodowego, więc lasy podziwiałam tylko z okna autobusu. Dlatego posilę się zdjęciami promującymi Biebrzański Park Narodowy ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych:
Fot. MSZ (CC)
Fot. Ula Ch-L
Możecie zapomnieć o repelencie…
Jak pisałam powyżej, wizytówką Biebrzańskiego Parku Narodowego są rozlewiska i torfowiska, ale – o dziwo – nie było tam komarów!
Jednak nie chcę mieć Was na sumieniu i nie gwarantuję braku tych wstrętnych krwiopijców. My byliśmy tam we wrześniu, po suchym lecie (poziom wody był o 1 metr niższy niż zwykle o tej porze), więc może stąd ich nieobecność. A może wszystkie komarzyska zniknęły za sprawą żarłocznych żab?
Fot. ramydada (CC)
Fot. MSZ (CC)
…natomiast nie możecie zapomnieć o aparacie!
Oprócz wspomnianych lasów, w Biebrzańskim Parku Narodowym znajdziecie mnóstwo okazji do spacerów i malowniczych zdjęć przyrodniczych: torfowiska z drewnianymi kładkami, rozlewiska, tradycyjne łodzie, pasące się krowy i wiele, wiele innych sielankowych kadrów.
Rzeka pełna mleka
W Dolinie Biebrzy kwitnie przemysł mleczarski – to podobno stamtąd pochodzi większość mleka „Łaciate”. Natomiast dominującą uprawą jest kukurydza na paszę dla krów.
O rany, ona paczy zupełnie jak moja Psina
Fot. MSZ (CC)
Tak sobie myślę… Już od kilku lat nie piję mleka, jednak gdybym piła, zainteresowałabym się jego jakością. Kondycją biebrzańskich krów i zawartością ich wymion zainteresowali się niemieccy naukowcy i stwierdzili, że nie jest ona najlepsza. Podmokłe tereny i dużo mięczaków sprawiły, że większość krów zarażona jest pasożytami, a mianowicie motylicą wątrobową. To takie sprytne żyjątko, którego żywicielem pośrednim jest ślimak, a żywicielem ostatecznym krowa, owca, dzikie zwierzę lub człowiek. Cykl życiowy motylicy wątrobowej znajdziecie tutaj lub tu.
Badania wykazały, że pomimo zarażenia krów tym pasożytem, produkty jego metabolizmu (w tym niezbyt apetyczne i prozdrowotne toksyny), nie przenikają do mleka krów, więc jest ono czyste i zdrowe. Cóż, mam co do tego poważne wątpliwości. Przecież mechanizm laktacyjny krowy działa analogicznie jak u człowieka. A matki karmiące na każdym kroku przestrzega się, żeby nie przyjmowały żadnych używek i wielu leków, a nawet aby nie jadły wielu pokarmów, w związku z faktem, że cały ten syf przenika do mleka i źle wpływa na dziecko.
Jasne, mleko jest sterylizowane w procesie UHT, badane i tak dalej, ale wyobraźcie to sobie: odchody motylicy wątrobowej. Fuj. Chyba mam germofobię
No i co z tym fantem zrobić? Z jednej strony krowie mleko przyprawione toksynami pasożyta nie brzmi apetycznie, z drugiej strony i tak połykamy co dzień mnóstwo syfu, a z trzeciej – przemysł mleczarski to główne źródło utrzymania biebrzańskiej ludności.
Biebrznięci?
Jak już się z pewnością domyślacie, turyści i mieszkańcy zakochani w Dolinie Biebrzy to właśnie “Biebrznięci” – sami tak o sobie mówią.
Mnie również Biebrza zauroczyła – wcale nie jest nudna jak flaki z olejem, jak początkowo myślałam. Biebrzo, mea culpa! Nie jestem wprawdzie Biebrznięta, ale kiedy już zwiedzimy pozostałe miejsca z naszej wish listy, chętnie tam wrócimy.
Mamy wiosnę – pora na pierwsze wycieczki! Z czystym sumieniem* polecam Wam wizytę w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie, bo co to za fotorelacja bez zachodu słońca?
Wpis pochodzi z 21.03.2015 r. z mojego „starego” bloga DzikieZiemniaki.pl
1 komentarz
Jak tam pięknie!!