Kochane Robaczki, pora na kolejne „Echo”, czyli podsumowanie tygodnia w sieci. Moje. Bardzo subiektywne 😉
Dodatkowo, jak obiecałam, na końcu wpisu ogłaszam kolejne linkowe party – dajcie znać, co u Was słychać!
Dzieciaki
Od długiego czasu mam zgryz, czy warto przyspieszać u dzieci naukę czytania i pisania? Czy nie lepiej postawić na inne, mniej wymierne umiejętności? Na przykład naukę samoobsługi, zaangażowanie w prace domowe, rozwój sensoryczny, skakanie po łóżku, szaleństwa na świeżym powietrzu, naukę samodzielnej zabawy i rozwój wyobraźni?
I druga sprawa: jeżeli nasze dzieci nauczą się czytać i pisać jako przedszkolaki, co będą robić w szkole? Czy z powodu braku wyzwań nie zniechęcą się do lekcji? Czy z nudów nie będą przeszkadzać nauczycielowi i innym dzieciom i zaczną być postrzegane jako „dzieci sprawiające problemy”? Wszystkie moje wątpliwości rozwiała niezawodna Matka tylko jedna w piątkowym tekście Dlaczego nie nauczę moich dzieci czytać i pisać?
Kolejna polecajka to wprawdzie mój wpis, ale jeśli go dotąd nie czytaliście, absolutnie nie może Was ominąć. Polecam w nim moje najnowsze odkrycie – genialną grę planszową, które pomoże wpoić przedszkolakom i starszym dzieciom podstawowe zasady zdrowego żywienia. I to zupełnie bezboleśnie, bez skrzywionej buzi i plucia szpinakiem 😉 Serio, zakochałam się!
.
Jak nauczyć przedszkolaka podstaw zdrowego odżywiania?
.
.
Rodzice
Jako że od przeszło dwóch lat mam trójkę z przodu, chcąc nie chcąc coraz bardziej interesuję się mazidłami zatrzymującymi czas 😉 U Kasi Gandor, pilnej studentki biotechnologii i mojej ulubionej blogerki popularnonaukowej, cała prawda o magicznych kremach zawierających roślinne komórki macierzyste.
Wiecie, że mam tatuaż? Zrobiłam go dokładnie rok temu, w ramach kryzysu zdesperowanej trzydziestolatki 😉 Pochwaliłam się nim nawet na blogowym Instagramie:
Od razu uprzedzam pytania o jego znaczenie: otóż nie ma w nim żadnej głębszej filozofii, poza tym, że to po prostu ładny obrazek, a ja od kilkunastu lat jeżdżę na rowerze. Tak, jestem cyklistką, a nawet wege-cyklistką 😉 Tak jakoś wyszło.
I to nie jest moje ostatnie słowo! 😉 Mam w planach jeszcze kilka wzorów, tylko wiecie, muszę najpierw poczekać na koniec ciąży, potem koniec karmienia piersią… trochę to potrwa, więc pewnie koncepcja zmieni mi się nie raz.
Jednak obiecuję, że cokolwiek sobie wydziaram, będzie utrzymane w klimatach leśno-przyrodniczych, jak przystało na Ronję, córkę zbójnika 🙂 Tymczasem rozszyfrujcie co znaczą damskie tatuaże według Fabjulus 😉 Cały wczorajszy wieczór turlałam się ze śmiechu!
Skandynawia
Bardzo się staram, żeby polecić Wam coś prosto z Półwyspu Skandynawskiego, ale jakoś ciągle ląduję w Finlandii albo na Islandii 😉 Przeczytajcie więc o 7 zasadach fińskiego cudu edukacyjnego, a potem poznajcie 15 najciekawszych islandzkich powiedzeń.
Serio, są rewelacyjne, gwarantuję Wam zakwasy mięśni brzucha 🙂 Moje ulubione to:
• Naprzód z masłem!
• Ale z ciebie wełniany szalik pijący latte!
• Zszedłem z gór.
• On nie chodzi do lasu cały.
…i wisienka na torcie:
• Znajdę cię na plaży!
Koniecznie sprawdźcie, co oznaczają! 😉
Kuchnia roślinna
Pijecie domowe koktajle? Nie, nie drinki z palemką, tylko te obrzydliwie zdrowe owocowo-warzywne smoothie. Podobno na dłuższą metę jest po nich równie wesoło.
Może chcielibyście zacząć i nie wiecie, jak się za to zabrać? Agata Berry spisała 10 fantastycznych rad jak przygotowywać maksymalnie wartościowe koktajle. U mnie od kilku miesięcy blender działa prawie codziennie, a i tak znalazłam tam kilka pożytecznych wskazówek, więc to poradnik nie tylko dla początkujących 😉 Polecam!
LINKOWE PARTY
Krótko przypominam zasady:
• Wklejcie jeden link do tekstu z ostatniego tygodnia – Waszego, jeśli jesteście blogerami, lub cudzego, jeśli trafiliście na coś bardzo ciekawego, czym chcielibyście się podzielić.
• Będę zachwycona, jeśli Wasze linki wpiszą się w tematykę bloga (rodzicielstwo, Skandynawia, kuchnia roślinna oraz tzw. tematy kobiece ;)), jednak jeśli piszecie o czymś zupełnie innym, również linkujcie śmiało!
• Nic na siłę, ale szczerze polecam: zaglądajcie do pozostałych i odwiedzajcie nowe kąty! Odkryłam w ten sposób mnóstwo nowych, rozwijających się, wartościowych blogów, które od tamtej pory regularnie czytam.
• Dodawanie linków będzie możliwe do soboty 23 stycznia. W kolejną niedzielę zapraszam na Echo#3 i kolejną edycję link party.
+ Mała wskazówka techniczna: wypełniając formularz w pole „name” wpisujcie tytuł wpisu, a nie nazwę bloga.
Poprzednie link party i Echo#1 możecie przeczytać tutaj:
.
Echo tygodnia #1 + linkowe party
.
.
Miłego dnia!
.
.
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, podziel się nim ze znajomymi, klikając niebieski guziczek poniżej ↓
Dziękuję!
46 komentarz
Dziękuję za porcję fajnych linków. Jako zwolennik i początkujący miłośnik tatuaży (mam na razie TYLKO jeden 🙂 ) zmierzam od razu w miejsce, gdzie czegoś więcej się na ten temat dowiem. Moja żona też planuje tatuaż, więc może coś dla niej tram znajdę 🙂 Dzięki za linkowe party! Nie omieszkałem się dołożyć 🙂 Pozdrawiam!
Na szczęście na tatuaż nigdy nie jest za późno! 😉 Ja też żałuję, że mam „tylko” jeden, ale z drugiej strony cieszę się, że nie zrobiłam ich jako nastolatka. Pewnie wybrałabym jakiś obciachowy wzór, który teraz musiałabym zakrywać.
Prawda 😀 Jak sobie przypomnę te wzory 😀 Ile ja bym teraz miał problemów! Przerobienie imienia jednej z sympatii na imię zony (znacznie krótsze) to nie byłaby taka praosta sprawa 😀
Reniu nawet nie wiesz jak się uśmiałam 🙂 Z tych islandzkich powiedzeń szczególnie, aleee i z tego, że będziemy miały obie tatuaż wykonany przez Julię 🙂 Zapisałam się do niej na maj. Nawet nie wiesz ile czekam to wydarzenie. Miałam się tatuować między ciążami, ale nie zdążyłam :p
Poza tym to jakieś mega niedopatrzenie, że nie mam Cie jeszcze na insta 😀
Aaaa, no coś Ty? 😀 Ale zbieg okoliczności! Chociaż… tatuaże Julii są fantastyczne, więc się nie dziwię 😉 A zdradzisz jaki wzór masz w planach?
Ja kolejnym razem chciałabym coś kolorowego i realistycznego, więc pójdę do tego samego studia, tylko do Igora.
Mam jeszcze wątpliwości jak to jest z robieniem tatuażu podczas karmienia piersią – są dwie szkoły na ten temat.
Od kilku lat marzą mi się róże, mają dla mnie duże znaczenie. Ten tatuaż wiąże się z moimi córeczkami, więc już nie mogę się doczekać maja ❤️ Przez ten długi czas jak nie mogłam się tatuować napatrzyłam się ja rożne studia i artystów i Julia mnie zachwyciła od pierwszego wrażenia. Jeżeli chodzi o karmienie, to myśle, że w tym miesiącu juz nie będę mieć pokarmu. Przy Lili jest z tym o wiele słabiej, w maju na bank będzie po temacie.
A co do instagrama to ja ostatnio się w nim rozkochalam. No ale to już moje szaleństwa zdjęciowe się włączają ?
Hm, ciekawe jak u mnie będzie z tą drugą laktacją… Starszaka karmiłam aż 2 lata i 5 miesięcy i przyznam, że byłam już tym trochę zmęczona 😉 Córkę chciałabym karmić trochę krócej, ale przecież nie będę skracać tego ważnego okresu ze względu na tatuażowe zachcianki :)))
Oczywiście masz rację, to są zachcianki i wiadomo, karmienie jest ważniejsze. Jednak podjęłam decyzję o tatuażu właśnie w maju, już w grudniu, kiedy wiedziałam, że laktacja długo nie potrwa. To nie jest tak, że ją skracam, bo tatuaż 😉 Specjalnie zdecydowałam się na tak odległy termin, bo wiedziałam, że już będzie po.
Matyldę karmiłam niecałe 11 miesięcy. To przyszło naturalnie, po prostu nie chciała już więcej, więc nie zmuszłam jej na siłę. Szacun za tak długie karmienie, na pewno Romek będzie Ci za to bardzo wdzięczny, a szczególnie jego emocjonalność i wzmocniona odporność. Brawo mamo! 🙂
Kochana, przepraszam, przecież pisząc ten komentarz nie miałam na myśli Ciebie, tylko siebie :* Sama chciałabym tym razem karmić krócej (pomimo wszystkich zalet karmienia), bo uważam, że i mama i dziecko muszą czuć się z tym komfortowo. Mnie pod koniec naprawdę było trudno, a Syn pewnie czuł moją niechęć – wtedy cała magia karmienia traci sens.
Przestań, nie masz za co przepraszać 🙂 Mamy to samo zdanie jeżeli chodzi o tatuaże i karmienie, więc to najważniejsze :*
Och, dzięki 🙂 Ale będę miała dziś czytania <3
To ja dziękuję, Twój tekst jest świetny! Jak zwykle wyczerpałaś temat i rozwiałaś wątpliwości „mało ambitnej” matki 😉
Nie umiem tego logicznie wytłumaczyć, ale nie mogłabym się wytatuować. U kogoś mi się podobają, nie mam nic przeciwko, ale sama nie widzę siebie z tatuażem. Dziękuję za porcję linków na niedzielny wieczór. Poza Twoim wpisem i Kasi Gandor reszta do nadrobienia.
Aaaa od siebie dodaję zaproszenie do akcji, jeśli jeszcze go nie widziałaś 😉
pozdrawiam serdecznie!
Widziałam u Ciebie super wyzwania kulinarne, ale ostatnio u mnie kiepsko z gotowaniem i fotografowaniem potraw 😉
Eeee chyba nie bardziej niż u mnie na północy 😉 A tak całkiem serio to rozumiem. Pewnie szykujesz się na rozwiązanie. Wszystkiego dobrego życzę!
Też się kiedyś zastanawiałam czy uczyć dziecko pisania i czytania zanim pójdzie do szkoły. Stanęło na tym, że gdy ja się zastanawiałam, to syn sam się nauczył stawiając mnie przed faktem dokonanym :/
Hehe, no coś Ty ;))) Chodziło mi raczej o naukę kosztem innych umiejętności przydatnych w życiu albo po prostu czystej zabawy 🙂 Nie ma sensu powstrzymywać dzieci, kiedy same się czymś bardzo zainteresują. Kilka komentarzy powyżej opisałam jak to wygląda w przedszkolach montessoriańskich z uwzględnieniem okresów sensytywnych i polaryzacji uwagi.
Powiedziałabym nawet, że umiejętność czytania i liczenia bywa bardzo potrzebna w życiu 😉
Ojtam, ojtam 😉 A już na pewno nie u trzy-latka 🙂
Czytałam, czytałam niektóre 🙂
Twój tatuaż jest piękny, zdjęcie też. A z interpretacji tatuaży ubawiłam się.
Fiński system edukacyjny uważany za jeden z najlepszych na świecie jest od lat moim wzorem, ale nie do naśladowania dopóty dopóki nasze dzieci korzystają z polskiego. Jest tak cudowny, że aż nierealny.
Dobrze mi tu, ale zbieram się do spania 😉
Mnie też zachwyca fiński system edukacyjny. Wiele się o nim nasłuchałam z pierwszej ręki, bo korzysta z niego rodzeństwo z fińskiej rodziny mojego męża – trzech wspaniałych chłopaków, szczęściarze 😉 Oprócz zalet wymienionych w artykule, fińskie szkoły są świetnie zorganizowane (wyprawka w pełni finansowana przez państwo, w tym tablety, książki, zeszyty, materiały plastyczne dla każdego ucznia, zdrowe menu do wyboru – dla alergików, w wersji wege itd., lekcje historii w formie inscenizacji z kostiumami i wiele, wiele innych).
Brzmi niewiarygodnie. Mocno ubolewam nad naszym systemem, a raczej podejściem nauczycieli do dzieci. Nie mam jakiś traumatycznych doswiadczeń, ale sama chodzilam do kilku szkół (kilka razy przeprowadzałam się z rodzicami z miasta do miasta), a teraz moje drugie dziecko chodzi już do szkoły. Wiele widziałam….
Te islandzkie powiedzenia są świetne! Najbardziej podoba mi się „Naprzód z masłem!”. Dobrze jednak, że dałaś do każdego z nich wyjaśnienie… PS dodałam Cię na instagramie 🙂
Renia, ile się u Ciebie na blogu wiele ciekawych rzeczy działo na przestrzeni tygodnia. 🙂 Sama radość czytania. 🙂 Co do tatuaży, moje zdanie na ich temat ewaluuje, kiedyś byłam przeciwna, a teraz coraz milszym okiem na nie spoglądam, może dlatego, że coraz ładniejsze projekty i staranniejsze wykonania są. 🙂
Też uważam, że nie ma co przyspieszać z nauką czytania, ale i z rozwojem ogólnie. Chociaż w „kulturze zachodniej” to dość nagminne 🙁
Zawsze chciałam mieć choć jeden tatuaż ale jakoś nie miałam odwagi zdecydować się i zrobić, też już od dawna mam trójkę z przodu więc może wezmę z Ciebie przykład i się odważę 🙂 Nie znałam bloga Agaty Berry a widzę że jest kopalnią wiedzy nie tylko o zdrowych koktajlach więc dzięki za polecenie 🙂
Mnie się podoba takie zestawienie tygodnia, a tatuaż genialny i wiek tutaj nie gra żadnej roli 🙂 Nawet po 70 można się tatuować 😛
Rower sobie wytatuować? Masz odwagę. A Ja jak gram w piłkę nożną, to mam sobie wytatuować piłkę na plecach? E nie.
Tatuaż jest absolutnie cudny! 😉 Też myślę czy by sobie w tym roku jakiegoś nie zafundować, bo już długo za mną chodzi. Biorę się za nadrabianie linków, przede wszystkim tego o koktajlach, bo to zdecydowanie moje nowe hobby ostatnio 😀 Też chętnie wezmę udział w LinkParty :*
Haha, wpadłam tu niedawno i widzę, że zostanę na dłużej. Wspaniale się Ciebie czyta. Co do nauki czytania/pisania itp, jasne, mamy karty do nauki pisania, ale młoda zagląda do nich tylko kiedy ma ochotę, nie stoję nad nią z batem aż wypisze całą epopeję. Ma na to czas, a na tą chwilę ma ważniejsze rzeczy, których musi się nauczyć, jak np. budowanie fortu ze śniegu 🙂
A ten rower <3 <3
Dziękuję, miło przeczytać takie słowa od Ciebie (też często zaglądam!)
A odnośnie nauki liter: kilka komentarzy powyżej opisałam jak to wygląda w przedszkolach montessoriańskich z uwzględnieniem indywidualnych zainteresowań dzieci (okresów sensytywnych i polaryzacji uwagi) i takie podejście jak najbardziej mi odpowiada.
Natomiast nie popieram wyścigu szczurów i poradników sprzedawanych dzięki hasłom „już dwulatek może płynnie czytać” – koszmar!
Ciekawe propozycje, szczególnie Te o żywieniu.
ps: tak jak koleżanka z dołu pisała , zaległości z insta mam również nadrobione 😀
powiedzenia mnie rozbroiły!
W tygodniu będę często sobie powtarzać naprzód z masłem 🙂
😀
Ale masz fajny tatuaż 🙂 A co do dzieci to powiem tak moje świetnie czytają i piszą ale za to ze sprzątaniem po sobie bywa różnie i teraz tak sobie myślę że na to drugie powinnam była kłaść większy nacisk, teraz nadrabiam ale przyznam że bywa różnie :). W linkowym party biorę chętnie udział 🙂
lubię takie akcje, bo dzięki nim zawsze jakieś fajne, nowe miejsce można odkryć 🙂 I tym razem się udało, dziękujję:) więcej i częściej tak poproszę 🙂
Podziwiam odwagę za tatuaż. ładny jest i jednak coś oznacza. Dobre są te powiedzenia, idę poczytać ich znaczenie. Każdy kraj ma coś swojego, ale to po Polsku są obłędne. 🙂
Jestem tu pierwszy raz, ale co mi szkodzi dopisuję się do linków ;). Nasz bardzo ładnego wizualnie bloga. Dzięki temu miło się tu przebywa i czuć spokój. 😉
Dzięki i zapraszam częściej!
A wiesz co, ja też się czaję na zrobienie sobie tatuażu, a trzydziestka to była już dawno. Inspirujesz ;D
A co do tego czytania. Ja nauczyłam się czytać gdy miałam około czterech lat (nawet tego dobrze nie pamiętam) i to wcale nie było tak, że rodzice mnie do tego zachęcali czy że była to jakaś wielka nauka. Po prostu mi czytali, a później zaczęli naklejać literki na łóżeczko, a ja bardzo entuzjastycznie do tego podeszłam i raz dwa sama umiałam. Jestem im za to BARDZO wdzięczna. Jako pięciolatka pisałam całe książki, powieści, mam to wszystko zachowane na pamiątkę, dziwne surrealistyczne twory wyobraźni małego dziecka. Była to wtedy moja prawdziwa pasja i nadal jest. Dodam, że moi rodzice w ogóle nie wiedzą, co to jakiś wyścig szczurów i zupełnie nie o to chodziło. Co innego katować czymś dziecko w imię chorych ambicji, a co innego pomóc mu rozwijać naturalne predyspozycje, kiedy jest chęć. Z kolei mój brat nie był chętny do tak wczesnej nauki i nauczył się w swoim czasie. Tak że zawsze mogą młode same zdecydować 🙂 No, a poza tym – widziałam, że już torba spakowana do szpitala, więc POWODZENIA! 🙂
Wiesz, w psychologii rozwojowej człowieka funkcjonuje pojęcie „okresów sensytywnych, a dodatkowo w pedagogice montessoriańskiej pojęcie „polaryzacji uwagi”. W uproszczeniu chodzi o to, że wiek kalendarzowy dziecka nie determinuje wieku rozwojowego. Każde dziecko w nieco innym czasie interesuje się danym zagadnieniem i warto wykorzystać ten moment, a nie z góry narzucony program. To dlatego w przedszkolach i szkołach montessoriańskich dzieci mogą same wybierać pomoce dydaktyczne, nauczyciele niczego nie narzucają, tylko podążają za zainteresowaniami ucznia.
Myślę, że w takim wydaniu nauka czytania jest jak najbardziej okej. Przecież nie zabronimy dzieciom nauki 😉 Zresztą sama nauczyłam się czytać siedząc ze starszym bratem po drugiej stronie jego biurka – na początku czytałam do góry nogami :)))
Moje obawy budzi jedynie przyspieszanie tej nauki na siłę.
Właśnie szukam kremu i dzięki Tobie na pewno nie kupię z komórkami macierzystymi 🙂 I muszę przyznać, że byłam dzieckiem, które w wieku 4 lat czytało gazetę, szczerze, to nie pamiętam, jak to się stało, ale nie było to raczej wymuszone, chyba lubiłam spędzać czas z sąsiadką, która mi to czytanie w przyjemny sposób przyswoiła. 🙂 a nie były to czasy wyścigu szczurów… i na szczęście przyjemność z czytania/uczenia mi została 🙂
Trafiłam tu przypadkiem i zwykle nie zostaję wierną czytelniczką blogów parentingowych, bo to nie do końca moje tematy i u mnie jeszcze nie nastał etap tworzenia nowego życia. 😉 Ale u Ciebie jest jakoś inaczej. W naprawdę fajny sposób piszesz o macierzyństwie, cykl o Skandynawii też jest bardzo ciekawy. Póki co wszystko mi się tu podoba. 😀 A tatuaż masz prześwietny!
Dziękuję! Bardzo mi miło 🙂