Być albo nie być? Cola czy Pepsi? Drewno czy plastik? 😉 Odpowiedź na to egzystencjalne pytanie znajdziecie w dzisiejszym tekście.
Moda na zabawki drewniane w dużej mierze wynika z przesytu plastikowym, chińskim, pstrokatym badziewiem. Małe dziewczynki kochają różowe, błyszczące księżniczki i cekiny, a chłopcy samochody typu „plastik fantastik plus fluorescencja”. Albo na odwrót 🙂
Co zrobić, gdy nie możemy już patrzeć na tandetę wylewającą się z pokoi naszych dzieci? Zacisnąć zęby! 😉 Zaraz wyjaśnię Wam, dlaczego.
Wyobraźnia
Jednym z argumentów przemawiających za używaniem prostych zabawek wykonanych z drewna, jest ich pozytywny wpływ na rozwój wyobraźni dziecka. Plastikowa śmieciarka jest tylko śmieciarką. Natomiast minimalistyczne drewniane auto, bez określonych barw czy cech charakterystycznych, w wyobraźni dziecka może stać się zarówno śmieciarką, jak i wozem strażackim, dźwigiem, koparką albo karawanem (czarny humor zawsze w cenie).
Higiena
Tu nie ma dwóch zdań: zabawki plastikowe łatwiej utrzymać w czystości niż drewniane. Można spokojnie wyszorować je ciepłą wodą z płynem do naczyń albo sparzyć wrzątkiem. Tylko z umiarem! Już kiedyś stopiłam w ten sposób dziecku kilka autek 😉
Na zabawki drewniane również znalazłam sposób: od czasu do czasu czyszczę je parownicą. Taka dawka wilgoci im nie szkodzi, a temperatura 120°C zabija na miejscu wszelką zarazę 🙂
Klocki i mała motoryka
W przypadku klocków różnica nie jest tak istotna. Budowanie z klocków drewnianych i klocków plastikowych uczy małe dłonie nieco innych ruchów (to rozwój tzw. małej motoryki), więc najlepiej, aby dzieci bawiły się jednymi i drugimi.
Poza tym, moim zdaniem, klocki plastikowe wyzwalają dziecięcą kreatywność w równym stopniu, jak drewniane – widzę to w wykonaniu Syna na przykładzie Lego!
Jakość
Staram się na przykładach pokazywać Synkowi, że poszczególne zabawki różnią się jakością wykonania i użytych materiałów. Jest plastik i plastik 😉 Ten, z którego są wykonane klocki Lego jest naprawdę porządny. Drewniane zabawki również wykonane są mniej lub bardziej starannie. Inny przykład: Romek już zajechał kilka plastikowych aut i teraz chętniej wybiera te ze stalową karoserią.
Dziecko w wieku przedszkolnym jest w stanie nauczyć się rozpoznawania niskiej i wysokiej jakości, choć zapewne będzie to wymagało kilku ofiar 😉
Estetyka
Minimalistyczny wystrój przedszkola i pokoju dziecka
Zgadzam się, że drewniane zabawki są piękne! Jednak zdaje się, że to rodzice kochają je bardziej niż dzieci. Z różnych powodów: estetycznych, sentymentalnych… lub ambicjonalnych – wierząc, że dzięki wychowaniu w otoczeniu drewna ich dziecko będzie geniuszem (sic!). Rodzice pragną otaczać siebie i swoje pociechy pięknymi przedmiotami – nie tylko dla własnej przyjemności, ale także po to, aby od najmłodszych lat kształtować dobry smak swej latorośli 🙂
Kiedyś w TVN trafiłam na reportaż na temat wystroju wnętrz w przedszkolach. Kolorowa tandeta w starciu z estetycznym minimalizmem (aby obejrzeć reportaż, kliknijcie drugi filmik w linku: KLIK).
Zastanawiam się w jakim stopniu przebywanie dziecka w estetycznym otoczeniu lub zabawa drewnianymi zabawkami ma wpływ na jego przyszły gust i poczucie estetyki. Jak myślicie? Przecież my – pokolenie urodzone mniej więcej w latach osiemdziesiątych – uczęszczaliśmy do PRL-owskich placówek pełnych kiczu najgorszego sortu. Owszem, bawiliśmy się drewnianymi klockami, ale były tam też wstrętne samoloty, psychodeliczne kotki i tandetne telefony 😉 Pomimo, że całe nasze pokolenie wyrosło w takich „niesprzyjających warunkach”, z naszym zmysłem piękna nie jest obecnie tak źle!
Minimalistyczny wystrój przedszkolnych sal może sprzyjać koncentracji dzieci, stwarzając korzystne warunki do nauki. Tak jak w przedszkolach montessoriańskich, o których pisałam już wielokrotnie (klik). Sama posłałam Syna do takiego przedszkola, jednak nawet tam oprócz tzw. pracy własnej, dzieci mają osobną salę przeznaczoną do swobodnej zabawy „normalnymi” plastikowymi zabawkami 🙂
Z jednej strony faktem jest, że nadmiar pstrokatych ozdób i zabawek może rozpraszać dzieci. Jednak z drugiej strony, widoczna we wspomnianym reportażu promocja przedszkola ze względu na jego minimalistyczny wystrój (a nie inne zalety, jak np. wysokie kwalifikacje kadry czy komunikacja z dziećmi w duchu NVC), pachnie mi chwytem marketingowym, na który czasem łapią się rodzice.
Dzieci kochają plastik!
Pogódźmy się z tym: dzieci kochają plastik i tandetę. Zęby mnie bolą od patrzenia na takie zabawki, jednak warto te zęby zacisnąć i przeczekać etap fascynacji. W imię czego? Ano w imię pewności siebie i poczucia własnej wartości naszych dzieciaków. Przekonały mnie do tego słowa Agnieszki Stein (na pewno znacie jej świetne książki… a jeśli nie, koniecznie nadrabiajcie zaległości!).
„ Kiedy rodzice pytają mnie, czy mają kupować okropne, tandetne zabawki, które podobają się ich dzieciom albo co zrobić z dziewczynką, która kocha wszelkie księżniczki, zazwyczaj proponuję złoty środek. I oczywiście refleksję. Co jest lepszym wyjściem? Wychować córkę, która w pewnym momencie życia fascynowała się księżniczkami, ale jest przebojowa, pewna siebie i otwarta? Czy też taką, która fascynuje się księżniczkami w tajemnicy i ma ciągłe poczucie, że coś z nią musi być nie tak, skoro ma taki kiepski gust?
Agnieszka Stein „Dziecko z bliska”
Jakie zabawki wspierają prawidłowy rozwój emocjonalny dzieci? Wybrane samodzielnie przez dziecko. Bez negatywnych uwag rodziny na temat jego gustu.
Uszanuj wybór dziecka
Nie mam serca ograniczać zabawek naszego Syna wyłącznie do tych drewnianych. Tym bardziej, że Romek jest zapalonym kolekcjonerem aut różnych marek. Prawdopodobnie stałam w złej kolejce, gdy rozdawano talenty, bo jakoś nie potrafię na poczekaniu wystrugać z drewna Porsche Panamera S, ani Darracqa rocznik 1903 😉
Chcę, aby Syn miał możliwość po pierwsze: rozwoju zainteresowań, po drugie: budowania pewności siebie, między innymi poprzez dokonywanie własnych wyborów.
Dlatego nie boję się plastiku, nie będę zabraniać Synkowi zabawy nim, a zwłaszcza krytykować jego marzeń. Nawet tych najbardziej przyziemnych i materialnych. Kiedy nadarzy się okazja, aby samodzielnie wybrał sobie prezent, uszanuję jego decyzję.
Bardziej niż wizja przepięknego przedszkola czy dziecięcego pokoju utrzymanego wyłącznie w bieli i drewnie, przemawiają do mnie powyższe słowa Agnieszki Stein. Chcę wychować dziecko o wysokim poczuciu własnej wartości, pewne siebie i dokonywanych wyborów.
Spodobało Ci się?
Udostępnij ten tekst
albo zostaw komentarz poniżej ↓
Polub blog na Facebooku. Wrzucam tam fajne rzeczy
i informuję o nowych wpisach ↓
34 komentarzy
Pamiętam, że jako dziecko u znajomych bawiłam się drewnianymi klockami, w domu mieliśmy plastikowe. 🙂
Ja kiedy byłam mała uwielbiałam wszystko, co drewniane. Klocki były najlepsze!:)
Też bardziej przemawia do mnie punt widzenia Agnieszki Stein. Jako osoba wychowująca się w latach 80-tych z dostępem do tandety- nie zatraciłam poczucia piękna i estetyki 😉
Oj tak! Jestem z rocznika 1983, więc moje dzieciństwo również wcale nie było jakieś hiper estetyczne 😀 Pamiętam mnóstwo przedziwnych darów z ZSRR albo tandetnych podróbek drogich zabawek z zachodu. A jednak z czasem wyrobiłam sobie gust, taką przynajmniej mam nadzieję 😉 Dlatego za radą Agnieszki Stein też stawiam na budowanie u dzieci pewności siebie i własne wybory – myślę, że nieco plastiku im nie zaszkodzi.
Pozdrawiam rówieśniczke 😉 1983-najlepszy rocznik 😉
Czesc staruszki ??? tez jestem rocznik z 8 z przodu. Kocham drewniane zabawki,kocham tez roz.. Mamy w domu pol na pol ?
Ty młodzik nie nabijaj się z dinusiów 😛
zdecydowanie drewniane !
ja zdecydowanie wolę te drewniane ale nieco innego zdania są moje dzieci, bo one wolą to co bardziej kolorowe i najlepiej żeby do tego było głośne 😉 Świetnie opracowany temat.
Pamiętam swoje plastikowe (z dzisiejszego punktu widzenia brzydkie i tandetne) zabawki. A jednak wyrosłam na normalnego człowieka, który lubi ładne przedmioty. Nie bronię, więc dziecko plastikowych zabawek, ważne, żeby potrafiła się nimi bawić:)
Czyli nie jest ze mną tak źle, że zagryzam zęby i kupuję księżniczki!
Ja jestem za różnorodnością 🙂 Plastik tak, drewno też, baterie…eh niezbyt dużo ale też się przydają czasem 😀
To jak z jedzeniem – nie oto chodzi, by dziecko żywić tylko sałatą wyhodowaną w przydomowej szklarni, ale by nauczyć go jak jeść 🙂
Święta racja! Piąteczka 🙂
Tandeta tandetą, ale teraz sporo zabawek jest po prosu brzydkich. Wystarczy popatrzeć na monster high i lalki w makijażu typu „mała dziwka” (pardon, ale właśnie tak mi się kojarzą). Póki co panienka bawi się autami brata lalki mając w…. poważaniu, ale już się boję co mi wkrótce przyjdzie kupować 🙂
Ojjj, masz rację, te lalki też źle mi się kojarzą.
Zgadza sie, na niektore patrzec sie nie da.Na szczescie mnie te koszmarki omina przy chlopcach
Też mam sentyment do drewnianych klocków, ale ostatnio kupujemy dzieciom tylko plastikowe. Lego dokładnie. A ilość przeróżnych robotów, wież, samolotów itp. wykonywanych przez syna jest porażająca ?
U nas też Lego rządzi, żadna inna zabawka nie sprawia Synkowi tyle radości. Próbowaliśmy, ale wszystko ląduje w kącie, klocki cały czas są na topie. Konkurować z nimi mogą tylko gry planszowe, książki i gazetki, ale to tylko dlatego, że w ten sposób spędza czas z nami. A z klocków woli budować sam – denerwuje się, kiedy zbudujemy coś niezgodnego z jego wizją 😉
Fajny wpis, no coś w tym jest. Tez powoli dochodzę do wniosku, że drewniane zabawki są przede wszystkim dla rodziców. Bo co tu dużo gadać one sa po prostu piękne, ale dzieci nie koniecznie też tak uważają, dlatego też stawiam na różnorodność i nie dużą ilość. Moim zdaniem dużo „pierdółek” to też źle.
Oj, tak! Dzieciaki uwielbiają te pierdółki, zwłaszcza z jajek niespodzianek i gazetek, a potem nie wiadomo co zrobić z tym badziewiem 😉
Jeśli chodzi o drewno, to też uwielbiam drewniane zabawki. No coś jest w tym drewnie, lubię czasem po prostu je pooglądać, potrzymać w dłoni, tak się chyba objawia tęsknota współczesnego człowieka za korzeniami, za naturą 😉 U nas też różnorodność, ale ostatnio liczy się Lego i tylko Lego 🙂 Na szczęście to nie jest taki plastik najgorszego sortu, więc nie narzekam 😉
Jestem zdania, że to różnorodność kształtuje nasze poczucie estetyki. Faktycznie, wychowywałam się w latach osiemdziesiątych i byłam otoczona bublami, ale nie chodzę teraz z fryzurą w tapir, spódniczce panterce i białych kozaczkach. Dziecko musi mieć wybór i porównanie.
😀 Ten tapir, panterka i kozaczki brzmią bardzo obiecująco!
Nieco wbrew sobie pozwolilam corce przejsc ongis przez faze „ksiezniczkowata”. Na szczescie, choc wtedy nikt jeszcze o Elsie nie slyszal, lubila tez turkus i blekit (moim kostiumem turkosowego elfa i bialo-turkusowa sukienka na wesele wyprzedzilysmy trend, hi, hi). Wyzyla sie na maksa, by w wieku lat 6 oswiadczyc, ze „Hello Kitty to loser.”, a roz moze byc tylko jako dyskretny dodatek. 🙂
Reniu, kocham Twojego bloga, wiesz?:))
A co do zabawek, to ja generalne myślę, że nasze dzieci maja ich zdecydowanie za duzo w dzisiejszym świecie.
Ja lubie zabawki robione ręcznie, to znaczy akieś domku z kartonu, instrumenty ze słoików, gre planszowe robione samodzielnie przez dzieci itp.
U nas drewno wszędzie dookoła i chyba czujemy nim przesyt, bo drewniane zabawki już jakoś średnio nas pociągają 😉
Raz nie zdążyłam ugryźć się w język i palnęłam dziecku, że jakaś zabawka jest beznadziejna…jeżu srogi, jak on na mnie popatrzył. Nigdy więcej nie komentowałam zabawek. Ale jak zamierza zabrać najpaskudniejsze, najbardziej połamane, z wybrakowanymi kółkami, plastikowe autko to proponuję, żeby wziął autko w trochę lepszym stanie, bo wszyscy się będą nam nami litować, że dziecko nie ma ładniejszych zabawek 😀
Dzięki za tekst. Zgadzam się w 100% że trzeba dać tę przestrzeń wyboru. Moja Hela ma pół roku i już nie zawsze zgadzam się z jej gustem :D… Ja jej podtykam super ładny eko gryzak a ona z zapałem łapie za starego plastikowego kraba.. No dobra, no to niech będzie teraz ten krab:) ale co jakiś czas do gry wraca gryzak eko i czeka na swoją kolej. Może się doczeka:)
Moje dziecko ma i zabawki z tandetnego plastiku i piękne drewniane, które właściwie kupiłam ze względu na siebie, bo mi się bardzo podobały. Z czasem i Karolina zaczęła się nimi bawić. Sama w sklepach wybiera różnie. Czasem wybierze plastik a czasem drewno, zależy od jej nastroju.
My Mamy te i te, ale osobiście wolę te drewniane i …takie też kupuję 🙂
Dla mnie to również czysta przyjemność 🙂
Mamy zabawki zarówno drewniane jak i plastikowe. Tylko mój 1,5 roczny syn chbya jeszcze nie wie, skąd się biorą zabawki, tzn. myśli, że od kuriera 😉 Byliśmy niedawno w sklepie i był tam też dział z zabawkami. Zdjął kilka z półki, popatrzył, odłożył i powiedział im: „pa”. Więc jeszcze nie wiem, jaki gust zabawkowy ma mój syn. Jedno mi będzie bardzo trudno znieść (nie zabawki plastikowe, bo wiem, że można znaleźć fajne) – grające plastikowe zabawki. Oby mój syn takich nie chciał, bo ich nie znoszę.