Skandynawski Czwartek #30
W oczekiwaniu na nowe odcinki serialu Wikingowie poznajcie 13 sekretów wysokiej odporności dzieci skandynawskich wojowników. Kilka z nich na pewno sprawdzi w Waszych domach. Do it like the Viking! Poczucie humoru wysoce wskazane 🙂
1) Imię dziecka
Młodzi rodzice, zastanówcie się dwa razy, zanim zarejestrujecie potomka w Urzędzie Stanu Cywilnego. Nadajcie dziecku odpowiednie imię. Takie, które będzie jego amuletem, będzie go chronić przed zarazą i klątwą. Hvitserk będzie w sam raz! Przydomek Wężowe oko lub Boneless też jest mile widziany.
2) Poród siłami natury
Pierwotny i naturalny, bardzo w stylu tarczowniczki lub wikińskiej królowej. Zresztą pierwszy udany zabieg cesarskiego cięcia (który przeżyło zarówno dziecko, jak i matka) wykonano dopiero w 1622 r. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w razie potrzeby Lagertha, Aslög i pozostałe wikińskie twardzielki dałyby radę, nawet bez znieczulenia! 😉
Dziewczyny, tylko żeby było jasne: nie jestem zwolenniczką porodu siłami natury za wszelką cenę. Sama dwukrotnie miałam cc.
3) Długie karmienie piersią
W 6 odcinku 4 sezonu jest scena, w której Aslög karmi piersią kilkuletniego syna. Brawo!
Poza tym fani serialu dostrzegli ciekawe różnice pomiędzy wersją polską i amerykańską: w wersji amerykańskiej w scenie, o której mowa, pierś Aslög jest zasłonięta, natomiast w polskiej nie została ocenzurowana. Pozdrawiamy Pana Montażystę – to nasz człowiek! Miło, że jest po naszej stronie w debacie na temat publicznego karmienia piersią 😉
4) A gdzie czapka?
Środowisko matek doskonale wie, co jest na rzeczy 😉 Zgodnie z tradycją wikińskie dziewczynki musiały chodzić z odkrytymi głowami. Mogły okryć głowę chustą lub założyć czapkę tylko wtedy, gdy było bardzo, bardzo zimno.
5) Zabawa na świeżym powietrzu,
sporty zimowe i kąpiel w przerębli
Sport to zdrowie. W czasach Wikingów popularną grą była Knattleikr – gra zespołowa z wykorzystaniem pałek i piłki.
Poza tym dzieci grały w piłkę, strzelały z łuku, a zimą bawiły się w śniegu i jeździły na nartach i łyżwach wykonanych z drewna lub kości. Mieszkańcy Skandynawii sporty zimowe mają we krwi. Co najmniej 6000 lat temu wynaleźli pierwsze, prymitywne narty. W czasach Wikingów narciarstwo stanowiło skuteczny sposób przemieszczania się oraz popularną formę rekreacji. Wikingowie czcili nawet boga narciarstwa o imieniu Ullr.
Latem dzieci pływały w pieruńsko zimnych jeziorach polodowcowych, a zimą zdarzało im się wykąpać w przerębli. Dla Siggy ta kąpiel nie skończyła się dobrze, ale synowie Ragnara wyrośli na dorodnych Wikingów.
Od lewej: Ivar, Sigurd, Hvitserk i Ubbe
Od lewej: Hvitserk, Ivar, Ubbe i Sigurd
6) Bezpieczne i naturalne zabawki
W czasach Wikingów nie było toksycznych, rakotwórczych plastikowych zabawek, przed którymi słusznie drżą współcześni rodzice. Wszystkie zabawki małych Wikingów były eko, naturalne i designerskie 😉 Były to lalki, zwierzęta, łodzie, instrumenty muzyczne, dziecięca broń i inne zabawki wykonane z drewna, tkanin, kości i skór.
7) Praca
Już od najmłodszych lat dzieci były przyuczane do pracy w gospodarstwie. Pomagały gotować, tkać i łowić ryby. Zbierały drewno na opał, nosiły wodę, opiekowały się zwierzętami i pracowały w polu. Pod okiem kowala i stolarza uczyły się obrabiać drewno i metal.
Trudno powiedzieć jak to wpłynęło na ich odporność, lecz z pewnością było zdrowsze i ciekawsze od tkwienia w szkolnej ławce przez kilka godzin dziennie 😉
8) Sztuka wojenna
Podobno sport to zdrowie, lecz czy dotyczy to także sztuk walki?
Dzieci Wikingów uczyły się wojennego fachu od najmłodszych lat. Na początku nauki ich broń była wykonana z drewna. Zabawkowe włócznie były dodatkowo zabezpieczone skórzanymi nakładkami. Ówczesne wikińskie dziecko wyglądało mniej więcej tak:
Starsi chłopcy i dziewczęta, które miały zostać tarczowniczkami, już nie walczyli patykami, lecz uczyli się jak używać prawdziwej białej broni. Według naukowców już 16 letni chłopcy mogli wyruszyć na wyprawę wojenną.
9) Wychowanie wśród zwierząt
Wikingowie trzymali zwierzęta gospodarskie w swoich domach: bydło, kozy, świnie, owce. Dzieciaki wychowywały się w ich bliskim (i mało sterylnym) towarzystwie.
Dzieci zasypiały kołysane do snu meczeniem kóz i chrząkaniem świń, odurzone swojskim aromatem gnoju. Rankiem mogły natomiast liczyć na porcję łaskotek – pchły, kleszcze i świerzbowce nie próżnowały.
W serialu pupilami Ragnara są szczury (choć w okresie głodu nie waha się ich skonsumować). Wikingowie trzymali również psy i koty. Największe badanie kociego DNA wykazało, że koty podbijały nowe lądy żeglując razem z nimi na wojenne wyprawy (źródło: Science Nordic).
10) Częste mycie skraca życie?
Niekoniecznie
Według obiegowej opinii Wikingowie byli dzikimi brudasami, jednak w rzeczywistości przywiązywali dużą wagę do higieny osobistej i wyglądu. Wikińska sobota (lördag, lørdag lub laurdag) oznaczała dzień kąpieli, dzień mycia. Wikingowie kąpali się raz w tygodniu, jednak na ówczesne standardy to i tak często. Byli wręcz uważani za clean-freaks przez Anglosasów, którzy brali kąpiel zaledwie raz lub dwa razy w roku!
Podobno Wikingowie cenili również kąpiel w gorących źródłach – takie średniowieczne jacuzzi. Używali silnego mydła do kąpieli, prania… oraz rozjaśniania brody i włosów 🙂 Prasowali nawet swoje ubrania używając rozgrzanych płaskich kamieni. A jednym z najczęściej znajdowanych przedmiotów zachowanych do dziś z czasów Wikingów jest grzebień. Poza tym podczas wykopalisk znajdowano pęsety, maszynki do golenia i patyczki do uszu wykonane z kości zwierząt i rogów jeleni.
Nie bacząc na charakteryzację, z powodu której bohaterowie serialu często wyglądają na niedomytych, jak na ówczesne czasy Wiking to prawdziwy czyścioch i elegancik!
Warunki, w jakich żyły dzieci Wikingów dalekie były od współczesnych standardów, jednak pod względem higieny znacznie wyprzedzały swoją epokę. Być może w tym tkwił sekret wysokiej przeżywalności skandynawskich dzieci.
11) Selekcja naturalna
Tym razem bez heheszków, bo to, o czym muszę napisać jest smutne i brutalne. Pamiętacie, jak po narodzinach chorego Ivara, Ragnar próbował się go pozbyć? Okazuje się, że Wikingowie rzeczywiście dokonywali bezlitosnej selekcji swojego potomstwa. Dzieci chore i słabe były porzucane lub topione w morzu jak kocięta.
Eksperci szacują, że aż 20% dzieci Wikingów nie dożywało 5 roku życia, a kolejne 15% nie dożywało 20 lat. Jednak, jak na tamte czasy, to również był świetny wynik, ponieważ w pozostałych regionach Europy tylko co trzecie dziecko dożywało 16 roku życia.
12) Brak szczepień
Tylko bardzo Was proszę: zachowajcie dystans. Pamiętajcie, że to tekst historyczno-humorystyczny 🙂 Nie chcę rozkręcać tu batalii zwolenników i przeciwników szczepień.
To oczywiste, że w czasach Wikingów szczepień po prostu nie było. Dzieci „szczepiły się” naturalnie, żyjąc w warunkach, którym daleko do sterylnych.
Według doniesień historyków Wikingów dotykały epidemie, będące skutkiem ich pirackich wypraw, handlu niewolnikami oraz kontaktów z kupcami. W serialu pokazano epidemia, której ofiarą padły m.in. Gyda (jedyna córka Ragnara) oraz Thyri (córka Siggy).
13) Dieta Wikingów to nie tylko mięso
„Wbrew popularnemu przekonaniu, że wikingowie żywili się niemal samym mięsem, dietetycy donoszą, że ich dieta była jednym z bardziej zrównoważonych sposób żywienia.” Więcej o diecie Wikingów przeczytacie tutaj: Tłuste mięso i hektolitry miodu pitnego? Nic z tych rzeczy!
Dieta Wikingów to nie tylko mięso i ryby. Podstawę jadłospisu stanowiły również warzywa, pełnoziarnisty chleb i kasze, domowy ser, owoce leśne, miód i grzyby. Mali i duzi Wikingowie zaczynali dzień od… owsianki 🙂 Kilka godzin później na ogniu wesoło pyrkotał kociołek, w którym gotowano danie dnia: rybno-mięsno-warzywny gulasz.
W diecie Wikingów było sporo żywności suszonej, marynowanej i fermentowanej. Przede wszystkim jednak kiszonki: kiszone warzywa, ryby i mięso. Dziś również dietetycy i lekarze zalecają jak najczęściej podawać dzieciom kiszoną kapustą i ogórkami. To podobno rewelacyjny, naturalny sposób na zwiększenie odporności i pozbycie się pasożytów przewodu pokarmowego.
Hartowanie, życie blisko natury, ruch i zdrowe odżywianie – to główne sekrety zdrowia i wysokiej odporności Wikingów, a także współczesnych mieszkańców Skandynawii.
Zdaję sobie również sprawę, że serial Wikingowie w wielu punktach nie jest wierny historycznym faktom. Nie planuję tu tworzyć listy typu „Serial The Vikings a prawda historyczna” 😉 Jednak jeśli macie ochotę podzielić się wiedzą popartą badaniami naukowymi, będę wdzięczna za mail lub komentarz. Przygotowując tekst korzystałam z rozmaitych źródeł historycznych, głównie w języku angielskim. Jednak historycy, jak to historycy – nie zgadzają się w wielu kwestiach.
Pamiętajcie, dziś o 21:00 widzimy się przed telewizorami! 🙂 W kanale History Polska startuje dalsza część serialu Wikingowie – sezon 4B. Wprawdzie najbardziej podobał mi się sezon 1 i 2, jednak nie zmienia to faktu, że chętnie sprawdzę, co wydarzy się w nowych odcinkach.
Nigdy nie przepadałam za serialami tego typu, wydawały mi się zbyt brutalne. Wikingów zaczęłam oglądać głównie z obowiązku, ze względu na skandynawską tematykę bloga i serial wciągnął mnie na maksa. A kiedy podczas scen batalistycznych krew leje się strumieniami, po prostu powtarzam sobie: to tylko farba! 🙂
Miłego wieczoru!
.
.
18 komentarz
Fajny tekst, najbardziej ujął mnie fragment: Dzieci zasypiały kołysane do snu meczeniem kóz i chrząkaniem świń, odurzone swojskim aromatem gnoju 🙂
Ale tak szczerze w wielu z tych punktów jest wiele prawdy, a niektóre wręcz byłyby uwielbiane przez dzieci gdyby im na to pozwolić – moi chłopcy daliby wiele aby wprowadzić im np. punkt 8 – oj patyków nie wypuszczaliby z rąk nawet przez sen 🙂 Pozdrawiam
Ach, jak się zrelaksowałam:( i pośmiałam:) I mnie się podobało wychowanie wśród zwierząt – choć łaskotki w tym wydaniu byłyby wątpliwą przyjemnością. Sporo pracy włożyłaś w ten spis, wiedza, zdjęcia – fajnie się czyta i ogląda. I podoba mi się, że jesteś matką, która odpuściła:)) Pobuszuję tu jeszcze u Ciebie:)
Dziękuję i zapraszam częściej. Buszuj śmiało! 🙂
No cóż, z niektórymi punktami ciezko sie nie zgodzić ale z drugiej strony roznie jest. Bywa ze dzieci tak samo wychowywane roznia sie od siebie pod względem zachorowan. Chyba najbazpieczniej jest by kierowac sie po prostu rozsądkiem;)
Co racja, to racja. A tekst jest przecież z przymrużeniem oka 😉
Świetny wpis! <3 Choć ja nie rozumiem magii tego serialu – próbowałam kilka razy zabrać się za oglądanie, ale dotarłam jedynie do 2 sezonu… Scenariusz moim zdaniem jest beznadziejny. Ragnar ma już dorosłego syna, a on sam oczywiście wygląda jak w na początku 1 sezonu.. Bez sensu 😛 Poza tym – scenografia i kostiumy rewelacyjne! 🙂
Wiele można zarzucić tej produkcji, ale ja przymykam na to wszystko oko i oglądam niejako „z obowiązku” 😉
Chyba jednak dobrze mi tu, gdzie jestem 🙂
O jaa, przypomniałaś mi świetny serial! Jednak mam mieszane uczucia, bo chcę wiedzieć co dalej, ale osoba Ragnara tak mnie drażni, że jakoś nie potrafię się przemóc… Drażni mnie, że zdradził swoją pierwszą żonę, a ona tak go kochała… Nie mogę tego przeżyć!
I rzeczywiście, wiele z tych „faktów’ przemawia za hartowaniem, ale człowiek jako tak dba i dmucha na zimne, że nie pozwoli aby dziecko się ubrudziło lub zmarzło ;p Taka nasza rzeczywistość…
Miałam podobnie z tą zdradą, bo romantyczna ze mnie dusza 😉 Ale tłumaczę sobie, że takie były realia tamtych czasów 🙁
Jeszcze nie miałam okazji zafascynować się tym serialem, bardzo lubię takie klimaty, więc z pewnością, jak tylko uda mi się wyjść z książkowych zaległości, zacznę i w tym zakresie je odrabiać. 🙂 A tekst rewelacyjny, mam wrażenie, że moje dzieciaki mają wiele wspólnego z dziećmi wikingów, zwłaszcza wychowywania w tych mniej sterylnych warunków. Ale za to, jakie są szczęśliwe mając przyrodę wokół siebie. 😉
Kochana, z książkowych zaległości to Ty chyba nigdy nie wyjdziesz! 🙂 Ja już przestałam się łudzić, tyle książek na mnie czeka. Na szczęście audiobooki trochę mnie ratują. Z serialami mam podobnie – nie widziałam wielu „klasyków”, więc właśnie wykupiłam abonament w Netflixie.
Muszę się wreszcie zabrać za ten serial! 🙂 Mam nadzieję, że nie będę po nim mieć szalonych planów nadania potomkom przedziwnych imion 😉
No coś Ty, przecież Hvitserk to takie ładne, swojskie imię! 😀
Mam zamiar niebawem oglądać serial, ponieważ jego klimaty bardzo przypominają mi Grę o Tron. Tekst jest swietny:) zostaje na blogu na dłużej:)
Dzięki i zapraszam, rozgość się 🙂
Na przemoc w „Wikingach” przymykam oko, ale przyznaję bez bicia, że fanką „Gry o Tron” nie jestem – przekracza mój próg tolerancji, jak dla mnie przemoc i seks przyćmiewają fabułę.
chciałam dodać do akapitu o imionach, żeby nie dość że wybierać mądrze to jeszcze przez dwa lata tego nie robić! 😀 oni chyba dopiero dwuletnie dzieciaki nazywali
A to ciekawe, nie trafiłam na to info. Choć jednocześnie bezduszne, bo pewnie chodziło o wysoką umieralność dzieciaków 🙁