Skandynawski Czwartek #20
Mam dziś dla Was coś wyjątkowego – historię przedsiębiorczych mam. Ania, wraz z przyjaciółką Mariolą, stworzyły polską markę Mus Mus. Szyją piżamy i bieliznę dla dzieci, koszule nocne dla kobiet oraz komplety pościeli, wszystko z organicznej bawełny.
Od pierwszego wejrzenia zachwyciły mnie ich jasne i subtelne wzory. Już dawno nie widziałam tak fajnych produktów, utrzymanych w stylu skandynawskim! Dlatego dziś, w ramach okrągłego Skandynawskiego Czwartku (to już #20!), a także z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka, mam ogromną przyjemność Wam je pokazać… i sprezentować! 🙂
Zapraszam do udziału KONKURSIE, w którym z okazji Dnia Dziecka możecie wygrać komplet dziecięcej bielizny w wybranym przez Was wzorze (KLIK).
Szczegóły podam na końcu wpisu, a teraz zapraszam Was na inspirujący wywiad z Anią – jedną z musmusowych mam 🙂
Prawa do zdjęć kolekcji „Woodland Stories” należą do marki Mus Mus.
Renia: Jak się zrodził pomysł na stworzenie marki MUS MUS? Jak wyglądała Twoja droga do miejsca, w którym dziś jesteś?
Ania z Mus Mus: Jestem z zawodu architektem i przepracowałam w kilku biurach parę lat, ale nigdy mnie to nie fascynowało. W końcu stało się nieprzyjemną rutyną. Właściwie to płakałam mężowi w ramię, że ja tego nie chcę robić, że tak bym chciała zająć się czymś innym, ale nie wiem czym, bo się do niczego nie nadaję 🙂 Teraz już wiem, że wszystko rozbijało się o moje niskie poczucie własnej wartości.
Potem urodziłam córkę, pierwsze miesiące macierzyństwa były dla mnie ogromnie trudne. Skończyło się na terapii u psychologa – to kompletnie odmieniło moje życie i sposób patrzenia na świat. Zawsze myślałam o sobie, że jestem mało kreatywna, tak mało umiem, a gdy na terapii w końcu uwierzyłam w siebie, do głowy zaczęło mi przychodzić tyle pomysłów, że nie byłam w stanie wszystkich przerobić 🙂
Zaczęłam od szycia drobnych rzeczy na maszynie: pluszaków, ubrań dla córki. Potem było jeszcze milion różnych pomysłów. W końcu przyjaciółka, która też bardzo chciała zrobić coś bardziej kreatywnego, niż oferowała jej praca w banku, zaproponowała, żebyśmy coś razem stworzyły. Mariola wcześniej szyła na małą skalę kocyki i pościel dla dzieci, więc miała już jakieś doświadczenie. Tak się zaczęło…. już 2 lata temu… Proces produkcji trwał tak długo, bo obie zaszłyśmy w drugie ciąże. Zresztą musiałyśmy się wszystkiego od nowa nauczyć.
R: Co było najtrudniejsze podczas rozkręcania własnego biznesu? Przygotowanie kolekcji czy może sprawy urzędowe? Czy napotkałyście jakieś problemy?
A: Najtrudniejsze były dla nas doświadczenia ze szwalniami. Znaleźć dobrą szwalnię, to jak wygrać los na loterii… My po drodze podejmowałyśmy współpracę z czterema czy pięcioma i dopiero ta piąta spełniła nasze oczekiwania. Być może wynikało to z tego, że bardzo zależało nam na jakości i zwracałyśmy uwagę na wszelkie drobiazgi. Zawsze rozpisywałyśmy dokładnie wszelkie szczegóły, jak dany element ma wyglądać po uszyciu, a panie w szwalni i tak robiły po swojemu. Potem w większości przypadków efekt końcowy wyglądał koszmarnie 🙂
Zdecydowałyśmy się na piżamki i bieliznę, bo z nimi nie trzeba się wstrzelić w jakiś konkretny sezon, a nie wiedziałyśmy, o jakiej porze roku wystartujemy. Potem dodałyśmy jeszcze pościele do oferty. Te nasze duże nadruki na frontach pościeli okazały się niezwykle kłopotliwe technicznie do wykonania. W Polsce jest tylko jedna drukarnia cyfrowa, która może wydrukować taki duży 2-metrowy raport na kołdrę. Niestety dużo się przy tym zdarza błędów, dlatego sporo strat mamy na materiale przy tych pościelach.
Z tą bawełną organiczną też nie raz chciałyśmy się poddać – w Polsce jest jeszcze mała świadomość, co to w ogóle jest – czasem nawet w fabrykach produkujących tkaniny osoby kontaktowe nie słyszały o bawełnie organicznej. Wielokrotnie przekonywano nas, że to bez sensu, nikt tego nie kupi… Dzianinę na piżamki można na szczęście zdobyć w Polsce (tureckiej produkcji), ale tkaniny na pościel same sprowadzamy z Turcji.
R: No właśnie, w Waszych produktach wykorzystujecie bawełnę organiczną z certyfikatem GOTS (Global Organic Textile Standard). Ten certyfikat gwarantuje, że dzianiny i tkaniny powstały w sposób etyczny i przyjazny środowisku.
Oznacza to, że bawełnę pozyskano z upraw ekologicznych, gdzie nie stosuje się nawozów sztucznych ani toksycznych środków ochrony roślin. Taka uprawa nie narusza lokalnych ekosystemów, nie zanieczyszcza wody, a także nie ma negatywnego wpływu na zdrowie pracowników plantacji. Tu dochodzimy do aspektu etycznego. Certyfikat GOTS oznacza także, że pracownicy mają zapewnione bezpieczne warunki pracy, a przy produkcji nie wykorzystano dzieci jako taniej siły roboczej.
Wspominam o tym wszystkim, bo często spotykamy się z różnymi certyfikatami, a tak naprawdę nie wiemy, co one oznaczają. A są to ważne sprawy, które warto brać po uwagę przy dokonywaniu konsumenckich wyborów. Zgodnie z ideą slow fashion zamiast 10 tańszych piżam z popularnych sieciówek, uszytych w Bangladeszu przez nieletnich za głodową stawkę, lepiej mieć 2–3 komplety piżam świetnej jakości, wyprodukowanych z poszanowaniem praw człowieka i dbałością o środowisko.
Takie podejście jest mi bardzo bliskie i gorąco wierzę, że w ramach Waszej działalności ta idea obroni się sama. Jednak klienci nie zawsze są świadomi swoich konsumenckich wyborów. Niestety w dzisiejszych czasach rynek jest bezlitosny pod tym względem. Czy nie obawiacie się, jak to wpłynie na Waszą działalność?
A: Świadomość konsumentów z roku na rok się podnosi. W Polsce wciąż mało jest zwolenników bawełny organicznej, lecz np. w Skandynawii mają bzika na jej punkcie. Na pewno wynika to po części z większej zamożności tamtych społeczeństw. Bawełna organiczna jest bowiem droższa od konwencjonalnej.
Ja jestem taka ekozakręcona, dlatego bardzo chciałam, żeby nasz biznes był jak najmniej szkodliwy dla środowiska, żeby nie pogarszać i tak już niewesołej kondycji naszej planety. Staramy się być najbardziej eko, jak to w danym momencie jest możliwe, choć jeszcze trochę mamy do dopracowania.
Nasze materiały posiadają certyfikat GOTS. Taki certyfikat mają też farby, którymi farbowane są piżamy. Jednak nadruki już eko nie są. Wspomniana drukarnia używa farb wodnych, ale dla mnie to trochę za mało. Chciałabym, żeby były „GOTS certified”… Istnieje taka możliwość, gdyby materiały były nadrukowywane w Turcji, gdzie powstaje materiał. Jednak ilości, które musiałybyśmy zamówić, są ogromne: 1500 metrów bieżących materiału w jednym wzorze. Na razie nie możemy sobie pozwolić na takie zamówienia.
R: Wzornictwo Waszych produktów mnie oczarowało! Kojarzy się z tak modnym ostatnio skandynawskim designem, jednak wyróżnia się na tle innych dostępnych na rynku produktów tego typu.
Wzory MUS MUS są urocze, proste, kojarzą się z lasem i Skandynawią, a całość jest utrzymana w subtelnej kolorystyce pasteli i szarości. Czy możesz powiedzieć kilka słów o tym, skąd taki pomysł, jak powstały Wasze wzory?
A: Dziękuję Reniu, bardzo mnie cieszy Twoja reakcja na naszą stylistykę 🙂 Jeśli chodzi o design, to lubimy prosto i czysto. Poza tym stwierdziłyśmy, że piżamy powinny być stonowane, nie pobudzające zmysłów, lecz wyciszające przed snem. Oczywiście lubimy też soczyste kolory, ale w przypadku piżamek bardziej na miejscu wydawały nam się takie jasne, pastelowe kolory. Jeśli chodzi o pościele, to chciałyśmy, aby były białe z subtelnym nadrukiem. Dziecięce pokoje są najczęściej bardzo kolorowe, wręcz pstrokate. Nasza pościel daje sygnał – tu jest spokój, strefa wyciszenia, tu się śpi.
Mnie ta moja architektura jednak dużo dała, bo ukształtowała we mnie umiłowanie prostoty. Przydaje mi się też „miarka w oku”. Wystarczy, że coś jest o milimetr nierówne, i ja to widzę 🙂
Nasza pierwsza kolekcja ma tytuł „Woodland Stories” i jak dobrze zauważyłaś, kojarzy się z lasem. Pochodzę z mazurskiego miasta położonego wśród jezior i lasów i ten las zawsze był w moim życiu obecny. Teraz, gdy mieszkam w Warszawie, bardzo mi go brakuje. Ostatnio raz w tygodniu pakuję dzieciaki do samochodu i jedziemy za miasto, żeby pobyć trochę w ciszy i zieleni. Chyba nie tylko we mnie drzemie taka tęsknota za lasem…
R: Własny biznes to odważny krok i duża odpowiedzialność, zwłaszcza w przypadku młodej mamy. Czy miałaś obawy i wątpliwości przed uruchomieniem firmy?
A: Ja jestem taka niecierpliwa dość, wrze we mnie, gdy coś się nie udaje, chcę rzucać wszystko w cholerę 🙂 Zawsze muszę się z problemem przespać, żeby podejść do niego na chłodno. Sto razy już rzucałam pomysł własnego biznesu. Miotałam się między „nie dam rady, przecież ja nie umiem” a „no przecież mogę wszystko, pokonam wszelkie trudności”. Ile razy płakałam z wściekłości na innych, na siebie…
Te emocje brały się też z ciągłego niewyspania, bo jednak dużo musiałam pracować w nocy. W ciągu dnia udawało się zaledwie 1–2 godziny, gdy Jeremi spał. Ja podziwiam te wszystkie młode mamy, które zakładają swoje biznesy, gdy mają malutkie dzieci. Wiem, ile siły potrzeba, ile wyrzeczeń za tym idzie. Ja mam ogromne szczęście, bo męża mam cudownego. On mnie zawsze wspierał, pozwalał się w ten rękaw wypłakać, pocieszał. I jak kolejna szwalnia lub konstruktorka odzieży zawodziła, powtarzał: „czym ty się martwisz, przecież to tylko pieniądze” (mimo że czasem nam nie starczało do pierwszego). Teraz, jak coś się nie udaje, to taką mam myśl pierwszą (no drugą może…) – jak jest zdrowie, to problemów nie ma, są tylko wyzwania.
R: Co jako mama, jako kobieta, zyskałaś dzięki tak potężnej zmianie w Twoim życiu zawodowym? Czy mogłabyś coś doradzić kobietom, które myślą o podobnej zmianie?
A: Bardzo mnie zmieniła ta praca. Na początku bałam się nawet rozmów telefonicznych z ludźmi, których nie znałam. Trzęsłam się cała, jak miałam zadzwonić do urzędu czy do jakichś producentów materiałów. Teraz nie mam z tym problemów, choć wolę się spotkać. Powoli uczę się też, że mało jest rzeczy niemożliwych. Ograniczenia najczęściej są tylko w naszych głowach. W większości przypadków to nie jakieś obiektywne przeszkody sprawiają, że tkwimy w nielubianej pracy, lecz strachy, które w nas siedzą.
Wiesz, tak wiele jest wokół mnie wspaniałych kobiet niespełnionych zawodowo, zajmujących się rzeczami, które ich nie interesują. Kobiet, które myślą o sobie „jestem taka mało ambitna, mało kreatywna, do niczego się nie nadaję”. Ja wiem, że ich potencjał nie został przez nie wydobyty. Na swoim przykładzie staram się je motywować najlepiej, jak potrafię. Pewnie, że na początku nie jest łatwo, że wiele razy trzeba zacisnąć zęby, zrezygnować z wolnego czasu. Ja ciągle jeszcze jestem na początku tej drogi, ale wierzę, że prawie każde doświadczenie (nawet niepowodzenie) bardzo nas wzbogaca i daje wiedzę i siłę, żeby iść dalej.
R: Aniu, dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Twoja historia może stanowić inspirację dla wielu kobiet i mam, chcących spełniać swoje marzenia. Trzymam kciuki za Wasz dalszy rozwój!
KONKURS
Kochani, razem z marką Mus Mus zapraszam Was na konkurs z okazji Dnia Dziecka!
Nagrodą jest komplet dziecięcej bielizny: podkoszulka + figi, bokserki lub kalesony 🙂 Laureat będzie mógł samodzielnie wybrać wzór na stronie Mus Mus.
Zasady konkursu:
1. Polub fanpage Mus Mus (KLIK)
2. Odpowiedz w komentarzu pod tym wpisem na pytanie konkursowe:
Które zwierzę z musmusowych wzorów piżam najbardziej pasuje do Waszego dziecka i dlaczego?
Sowa, królik, łoś, wilk, a może niedźwiedź?
Odpowiedzi zgłaszajcie od 26 maja do 2 czerwca 2016 roku, wyłącznie w komentarzu pod tym postem. Dziewczyny z Mus Mus wybiorą najciekawszą z nich. Wysyłka nagrody będzie możliwa tylko na terenie Polski.
Wyniki pojawią się na fanpage Ronja.pl w dniu 5 czerwca – bądźcie czujni! 🙂
Trzymam kciuki, powodzenia!
.
.
.
PS.
Pst, przypominam, że wzór nagrody możecie wybrać sami! Który podoba się Wam najbardziej? Ja jestem totalnie zakochana w tych trójkątach ♥
Prawa do zdjęć kolekcji „Woodland Stories” należą do marki Mus Mus.
39 komentarz
Mój dzieć jest zdecydowanie jak łoś. Powolny, czasem wręcz dostojny, zwłaszcza jak się gdzieś spieszymy 🙂 Trochę gapowaty – jak prawdziwe łosie co nie potrafią wrócić z miasta do lasu. A jak pędzi przed siebie to nie zwraca uwagi na przeszkody. I jak łoś jest silny i uparty 🙂 (polubiłam fan page jako loca loba)
Jakie piękne te piżamy! Na pewno zapamiętam informację o tym certyfikacie 🙂
Moja córka przypomina mi musmusowego króliczka – ciekawska, zainteresowana tym co dzieje się wokół, a jednocześnie ostrożna i szukająca ukojenia w ramionach mamy. No i tak jak futerko króliczka chciałoby się głaskać w nieskończoność, tak moją córkę mogłabym przytulać bez końca.
Wilk. Jak najbardziej wilk. Nie, moje dzieci wcale nie wyją do księżyca, nie gubią sierści i nie zjadają puchatych króliczków na śniadanie. Jednak jeszcze jak byłam w ciąży z pierwszą córką zapytałam syna czy chciałby żebym urodziła mu braciszka i siostrzyczkę. Odpowiedział: „Mamo, musisz mi urodzić siostrę, brata i wilka!”. Może wygrywając konkurs i piżamkę z motywem watahy uda się mi „urodzić” wilka?
Królik, bo tak jak moja Córcia jest miły w dotyku i mordkę ma przyjemną 🙂
Motywujący wywiad. Wracam do mojej maszyny, może kiedyś też ruszę z kopyta 🙂
Hmmm, myślę, że moja córeczka Ola jest jak króliczek – chyba przede wszystkim dlatego, że sama króliczki uwielbia 🙂 Więc mamy buty-króliki, przytulanki- króliki, poduszki- króliki i oczywiście prawdziwego króliczka Toffika. A Olcia? Wrażliwa, eteryczna, nieśmiała i płochliwa – no króliczek jak nic 🙂 Do kompletu domowych zwierzaczków jest jeszcze Krzyś – ale to już raczej mały wilczek – wszędobylski, ciekawski, nie zna strachu (nawet w obliczu upadku z tapczanu), wszystko liże – no wilczek nieokiełznany. Kocham oboje, każde najmojsze 🙂 Był przy nas kiedyś jeszcze Piotrunio – ale piżamy w aniołki brak, więc pewnie sypia na golasa.
Moja córka jest szybka jak królik, groźna jak niedźwiedź i przyczajona jak atakujący wilk 🙂 Wywiady takie bardzo lubię czytać:) Zawsze motywują mnie do działania!
Moja bratanica 1,5 roczna Bratanica jest jak królik. Skacze wysoko, uwielbia być głaskana i przytulana a dodatkowo tak uroczo rusza noskiem 🙂
Dziękuję za ten wywiad <3
Wspaniały pomysł i świetny wywiad! Dzięki Renia za wytłumaczenie tego certyfikatu, będę baczniej obserwować metki 🙂 Imię jest o wiele bliższa idea slow fashion niż polityka sieciowek.
mam dwie córki, ale jedna z nich to zdecydowanie Wilk; i sądzę że w poprzednim wcieleniu musiała być wilkiem; jak widzi gdzieś wilka to nie może oderwać od niego wzroku (filmy, zdjęcia itp.); jej charakter jest bardzo podobny do charakteru wilków; dla niej ta bluzeczka z wilkiem byłaby idealna 🙂
Zobaczyłam wzór królika i nie musiałam patrzeć dalej. Moje dziecko to zdecydowanie Królik. Nie tylko dlatego, że jest słodka, mięciutka i puszysta jak króliczek (to również ;)) ale dlatego, że od kiedy tylko stanęła na własnych nogach, ulubionym sposobem przemieszczania są podskoki! Podskoki od rana do wieczora, w domu i w parku, na krótkich i długich dystansach. Wypisz wymaluj najukochańszy Królik nasz 😉
Moja córcia przypomina musmusową sówkę! Ma ogromne oczyska, roztrzepaną fryurkę, z której momentami tworzą się antenki, „uszy” i inne wariacje, ale przede wszystkim, Zuzia, jest bardzo mądrą dziewczynką, mądrą jak sowa! 😉
Mój synek Teo jest bardzo rodzinny, ale i samodzielny, jest odważny, choć trochę nieufny w stosunku do obcych ludzi, a do tego uwielbia spacerować po lasach i chować się w norach 😉 Czyli to zwierze stadne, niezależne, czujne, miłujące bezkresne wędrówki i wolność. A i zapomniałam dodać, że czasami wyje… jak wilk 😉 Dzikie jest piękne !
P.S. Pozdrawiam Ciebie Reniu, inspirujące dziewczyny z Mus Mus i … czy mówiłam już , że po prostu kocham te skandynawskie czwartki ? 🙂
Moja 20 miesięczna córka może być tylko antylopą. Niestety nie ma tego zwierzęcia w zestawieniu więc najbliżej jej do królika 😉 Ma długaśne i chude nogi, które rozwijają prędkości kosmiczne (stąd też rodzinna ksywka Pendolino), zwinnością rownież przypomina tego zwierzaka. Nie zgadza się tylko ilość dźwięków, bo króliki to zdecydowanie jedne z najcichszych stworzeń, przeciwnie do mej pociechy 😀
Do mojej córeczki zdecydowanie pasuje króliczek, gdyż Lenka tak jak króliczki jest bardzo ruchliwa, wszędzie jest jej pełno, w bardzo szybkim tępie potrafi przemieścić się z jednego miejsca w drugie, ciężko za nią nadążyć 🙂 Poza tym Lenka tak jak króliczki uwielbia warzywa, szczególnie marchewki i sałatę, jest to jej ulubiona przekąska, a latem na pewno będzie buszować w ogródku ze swoją babcią i chrupać świeże marcheweczki 🙂
Piękne piżamki <3 I wspaniały, inspirujący wywiad! Uwielbiam czytać o kobietach, którym udało się wyjść ze schematu 🙂
Moje dziecko już za duże na piżamę. Ale super się je ogląda. Ech, żeby tak 20-cia lat temu był taki wybór 🙂
W końcu dowiedziałem się jak nazywają się certyfikaty – GOTS. 🙂 No i jestem kolejny krok bliżej zrozumienia stylu #slowlife.
Sowa to moje przezwisko, jeszcze z czasów podstawówki. Wszyscy tak do mnie mówią, czasem nawet nie pamiętając jak mam na imię ;). Moje dwie córki to małe sówki i taka bielizna byłaby dla nich w sam raz :D.
Jako skrajna wielbicielka wilków, te piżamy, zwłaszcza z wilkiem!, absolutnie mnie zachwyciły. Zresztą, wszystkie wzory są naprawdę niesamowite. Jakże żałuję, że już z nich wyrosłam… 🙂
Świetny pomysł na biznes a piżamki wyglądają rewelacyjnie. Dla mojego syna zdecydowanie niedźwiwedź. Mimo małej postury jest niezwykle silny i uwielbiea miodek
Wczoraj wracając z przedszkola znaleźliśmy w trawie 2 ananasy. 2,5 letni Franek zatrzymał się przy pierwszym z nich i ze łzami w oczach i smutną miną stwierdził, że to bardzo smutny ananas i potrzebuje, by go przygarnąć, aby nie był sam. Po kilku metrach znaleźliśmy kolejnego i sytuacja się powtórzyła. Ktoś pewnie gubił zakupy… Nie chciałam zabierać czyjejś zguby i pytam synka: Czy on sam wolałby leżeć w trawie czy być zmiksowanym na koktajl? Powiedział, że on woli siedzieć niż leżeć, a ananas chce być koktajlem. Podsumowując… My kochamy wszystkie te zwierzęta i mamy po trochę cech charakteru z każdego z nich. Wygrać chcielibyśmy piżamkę z łosiem, bo uważamy, że tego właśnie by chciał sam łoś. Gdy nie trafi do nas będzie bardzo smutny i samotny, a na pewno chce być z Frankiem.
😉
do mojej Zuzi pasuje króliczek 🙂 Jest milutki, mięciutki, kochany, jak ona 🙂 i na razie nic nie mówi też jak ona 🙂 Zuza robi słodki dzióbek,jak nosek króliczka <3
Lila to zdecydowany królik. Uwielbia chrupać marchew i sałatę. Uwielbia kicać. Marszczy nosek tak jak on. A ponadto bardzo ma wyczulony węch, i bezpośrednio potrafi zwrócić komuś uwagę że np. brzydko czy też ładnie pachnie, co nie raz wprawia w osłupienia nas rodziców i odbiorców jej słów. Uwielbia też być głaskana i przytulana.
Mój Ben to prawdziwy niedźwiedź. Jest bardzo silny i odważny, jest wyindywidualizowanym indywidualistą i kocha jeść. Gdy jest zły jest groźny, gdy wesoły jest słodkim przytulającym się misiem. I kocha spać. Piżamka z niedźwiedziem – jak nic! <3
Ben! <3 Myślałam o tym imieniu dla drugiego synka 🙂 Ale "synek" okazał się córką, więc jest Irenka.
Mój syn to typowy królik. Szybki, zwinny i niesamowicie słodki. Swoimi minami potrafi nas rozśmieszyć, a funkcjonowaniem na pełnych obrotach przez cały dzień zmęczyć jak mało kto. Mały króliczek jest niezwykle dobrym chłopcem, często się przytula do rodziców i jest bardzo opiekuńczy.
Zuza jest na etapie nazywania wszystkiego Kotek. Golab, pies, zwierzeta w zoo czy w ksiazececze zawsze jest kotek, ale ze kota nie ma to ucieszylaby sie z Sowy. Dlaaczego? Mamusia Zuzki jest ich wielka wielbicielka 😀 Mam duzo pidzam z sowami, stad tuz przed spaniem kiedy nadchodzi tzw.wieczorne szalenstwo Zuzia dotyka swoimi malymi paluszkami sowki znajdujace sie na pizamie i wola kotek! Lubie ubierac mala w podobnym stylu,wiec sowi zestaw bylby inspiracja do wspolnej sesji 🙂
Wspaniałe, zakochałam się! Mój synek kojarzy mi się z łosiem – raz, że ma ukochaną zabawkę łosia, którą dostał w Boże Narodzenie, dwa, że na samochodach zawsze pokazuje naklejki łosia, a trzy- jest zwinny, silny, bystry, uwielbia las i odkrywać tajemnice lasu, kiedy tam jesteśmy. I to było jedno z bardziej skomplikowanych słów, jakie wymówił, kiedy rozpędził się z mówieniem. Łoś zdecydowanie. PS. Świetny blog, trafiłam niedawno i zostaję!
Dziękuję i zapraszam do starych i nowych wpisów 🙂
Długo się zastanawiałam, bo w Gizmolovym jest pierwiastek każdego zwierzątka po trochu. Ale jeśli ma być tylko jedno, to zdecydowanie najbliżej mu do sowy. Ojjj, ciężki zawodnik do zasypiania z niego 😀 Może pidżamka w sowę odmieni urok długich, bezcennych, z miłości bezsennych nocy 😉
pozdrawiam serdecznie!
Mój kochany mały synek jest jak NIEDŹWIEDŹ łagodny,
taki odważny, silny , potężny – a jednocześnie pogody !
Lubi się tulić, ma miękką skórę i lubi łasuchować,
ponadto niczym niedźwiedź lubi na zabawy polować !
N NIEPOCHAMOWANA energia i groza jaką budzą jego zabawy
I INTRYGUJĄCA osobowość z którą poradzi sobie w życiu bez obawy!
E ENERGIA rozpierająca go i to cudowne, niedźwiedzie spojrzenie
D DOSKONAŁA zabawa, praktyczne myślenie … niedźwiadek jak marzenie !
Ź ŹLE się czasem zachowuje, nieraz ryknie przeraźliwie lecz potem odmiana
W WSPANIAŁY z niego chłopiec, taki kochany – niczym niedźwiedzia przemiana !
I INTERESUJE go zwłaszcza zabawa na łonie natury, polowanie na dreszcze
E EXTRA czuje się na wolności i takich chwil chce jeszcze !
D DLATEGO właśnie mój Synek jest jak NIEDŹWIEDŹ i mówię szczerze
Ź ŹRÓDŁEM jego miłości, oddania są niedźwiedzie myśli, i w to wierzę !
Mój mały synek przypomina NIEDŹWIEDZIA ! Jest tak samo kochany, kradnie serca i tak świetnie ogląda się go z daleka. Mimo iż groźnie wygląda (te szalone pomysły i płacze) to jednak poznając go bliżej daje się polubić i pokochać jako wspaniały towarzysz i kompan życia, którego kocha się miłością bezwarunkową . Pozdrawiam kochający tata Tomek , wwiissnia@gmail.com
Piękne są te piżamki i kolorystyka jak najbardziej do snu, a nie jakaś pstrokacizna;)
PIękne zdjęcia i w ogóle fajny design tych rzeczy. Nosiłabym taką koszulę nocną 🙂
Nasz synek choć jeszcze taki malutki
to żaden z niego niejadek.
I chociaż jest jak kotek milutki
to dla nas jest jak mały niedźwiadek.
Wiktorek to chłopiec bardzo odważny
jak przystało na rasowego niedźwiedzia.
Zajrzy ponadto prawie w kąt każdy
I zawsze na nowo podwórko zwiedza.
Zasób jego zabawek jest bardzo pokaźny
I wszystkimi nimi bawi się niemało.
Ale najbardziej uwielbia parki i lasy,
po nich zawsze buszuje śmiało.
Przyroda, zwierzęta- to najbardziej lubi
I ich elementów szuka niemal wszędzie.
I choć jak niedźwiedź odkryciami się chlubi
To dla nas zawsze słodkim misiem będzie.
Cudne koszulki!
Ten niedźwiadek jest przeboski! Chyba się skuszę! <3
Polecam! To najmilsza bawełna na świecie, nawet po wielu praniach. Świetnie nam służą te piżamki i koszule 🙂