Zniknęłam stąd na dwa tygodnie. Trudno mi się wygrzebać z tego 2021 roku i zabrać za jakieś mądre, kwieciste podsumowania, jak również ambitne postanowienia noworoczne.
Już wiem, że nie zaczniemy tego roku z przytupem. Wkraczamy w niego z jednym dzieckiem na kwarantannie, a drugim na zdalnej nauce, więc czuję się raczej jak podskakujący balonik, znienacka przekłuty szpilką.
Cały listopad i grudzień też tak u nas wyglądał: raz jedno, raz drugie dziecko lądowało na kwarantannie. To jeden z powodów, dlaczego nasza emigracja się opóźnia. Przeprowadzka do Norwegii w pierwszej połowie 2022 roku, bez większego uszczerbku na zdrowiu (fizycznym i psychicznym) – myślę, że to wystarczająco ambitny plan!
Jeśli miałabym jakoś podsumować nasz 2021 rok, to został on całkowicie zdominowany przez diagnozy spektrum autyzmu (zespół Aspergera u mnie i dzieci – obecnie już nie używa się tej nazwy) oraz troskę o zdrowie psychiczne całej rodziny. Serio, nigdy wcześniej nie byliśmy tak wyedukowani, zadbani i dopieszczeni w tym obszarze: ja cały rok byłam w terapii, mąż zaczął terapię jesienią, a z dzieciakami bujamy się po różnych poradniach i specjalistach od maja.
Zwłaszcza w przypadku specjalistów pracujących z dziećmi wymaga to ogromnej determinacji. W Polsce jest zdecydowanie za mało terapeutów i psychiatrów dziecięcych. W dodatku epidemia, lockdown, izolacja i zdalna nauka tak zaorały zdrowie psychiczne społeczeństwa, w tym dzieci i młodzieży, że wszyscy specjaliści przeżywają istne oblężenie. Nawet prywatnie (360 zł za wizytę!) terminy są bardzo odległe, a o stałym terminie terapii można pomarzyć.
Jak to sobie teraz przypominam, to sama nie wierzę, ile wykonałam telefonów, próśb, zapisów na listy rezerwowe, przekładanych, wybłaganych albo bezsensownych wizyt, kiedy zderzyłam się ze ścianą… Tego nawet nie da się opowiedzieć – zresztą i tak nikt by nie uwierzył. Dlatego serio czuję się wyczerpana tym rokiem, jakbym wraz z wybiciem północy zeszła z pola walki.
A jednocześnie jestem z nas wszystkich cholernie dumna! Dokonaliśmy tego, daliśmy z siebie maksa. Mam poczucie zaopiekowania tego obszaru i głębokie przekonanie, że jeśli zadbamy o nasz dobrostan psychiczny, to cała reszta też się ułoży.
Dalej robimy swoje, małymi kroczkami. Kiedyś w ogóle nie byłam elastyczna, ale dzięki terapii powoli się tego uczę. Wam również życzę tej elastyczności, a jednocześnie wytrwałości w tym, co dla Was ważne A przede wszystkim zdrowia i troski o zdrową głowę – a cała reszta się ułoży!
Nie będę zdradzać medycznych szczegółów na temat moich dzieci i męża, bo to ich prywatne sprawy. Natomiast mogę napisać o sobie: jesienią 2020 roku byłam w głębokiej depresji. Nie był to pierwszy epizod, więc gdy tylko zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji, rozpoczęłam leczenie farmakologiczne u psychiatry i terapię u psychoterapeuty.
Dziś, po roku i 3 miesiącach leczenia, czuję się zadziwiająco dobrze! Na początku stycznia skończyłam psychoterapię i jestem umówiona już tylko na spotkania monitorujące raz w miesiącu. Nadal przyjmuję leki antydepresyjne, ale głównie po to, żeby ustabilizować neuroprzekaźniki i ugruntować efekty leczenia. Zgodnie z zaleceniami psychiatry zacznę odstawiać leki dopiero po przeprowadzce do Norwegii – to zbyt stresujące wydarzenie, żeby wcześniej ryzykować. Na własnym przykładzie mogę potwierdzić, że troska o zdrowie psychiczne naprawdę ma sens i przynosi rewelacyjne efekty! Życie mamy jedno, więc nie warto bać się, ani wstydzić i zwlekać z podjęciem leczenia. Warto dokształcać się na ten temat, szukać kompetentnych specjalistów i prosić o pomoc, gdy jej potrzebujemy.
Czy nie wstydzę się o tym pisać? Ani trochę. Kwestia zdrowia psychicznego nie jest już dla mnie ani trochę wstydliwą, ani intymną sprawą. Traktuję wizytę u psychiatry lub psychoterapeuty tak samo jak wizytę u stomatologa, internisty albo badania okresowe, a jakiś wstydliwy problem zdrowotny. Przepracowałam tabu i uprzedzenia od wielu pokoleń głęboko zakorzenione w naszym społeczeństwie.
To przede wszystkim kwestia przekonań i uprzedzeń – dla mnie problemy ze zdrowiem psychicznym nie są powodem do wyśmiewania kogokolwiek, braku szacunku, ani podważania kompetencji. Wręcz przeciwnie: człowiek, który potrafi zadbać o siebie w tym obszarze, jest wyjątkowo kompetentny, wyedukowany i dojrzały. Znacznie bardziej, niż osoba, która koncentruje się tylko i wyłącznie na zdrowiu fizycznym, ignorując lub wypierając pozostałe aspekty.
Świadomość i edukacja w tym obszarze nadal jest bardzo potrzebna. Dziś wiem, że zdrowie psychiczne jest równie ważne, jak fizyczne… a może nawet ważniejsze – bo od niego zależy cała reszta!
Piszę o tym bardzo często, ze wszystkich sił staram się normalizować temat zdrowia psychicznego, bo wierzę, a wręcz mam pewność, że taka normalizacja i edukacja pomoże wielu moim Czytelnikom i ich rodzinom.
Trzymajcie się zdrowo!
Polub go lub udostępnij:
.
Napisz komentarz poniżej ↓
Dziękuję!
SPRAWDŹ CZY POTRZEBNY CI #PLASTEREKDLARODZICA
1 komentarz
Bardzo fajny wpis! Bardzo dobrze, że nie wstydzisz się o tym mówić. Poruszanie takich tematów jest jak najbardziej potrzebne. A samo dbanie o zdrowie psychiczne jest jak higiena.