Świat widziany oczami dziecka jest zupełnie inny od tego, który widzą osoby dorosłe. Nie chodzi tylko o postrzeganie i niezrozumienie naszych „dorosłych” spraw, ale przede wszystkim o niesamowicie kreatywny dziecięcy umysł i niezwykły świat wyobraźni.
Film, który chcę Wam dziś polecić, to nie żadna świeżutka i chrupiąca premiera, tylko przykurzona (ale ponadczasowa!) staroć z 2008 roku: „Phoebe in Wonderland”. Obejrzałam go jeszcze zanim zostałam matką i przez wszystkie te lata doskonale pamiętałam. Odświeżałam go sobie już kilkakrotnie.
To film, który wywarł na mnie duże wrażenie i w znacznym stopniu ukształtował to, jak dziś rozumiem dzieci i świat widziany ich oczami. Słusznie czy nie – oceńcie sami!
Początek filmu jest niepozorny i nieco cukierkowy, ale nie zrażajcie się Na pozór idealna rodzinka: wyluzowani, inteligentni rodzice z cudownym podejściem do dwóch uroczych, energicznych i radosnych córek.
„Welcome to the tea party”
Sielanka jednak szybko się kończy, ponieważ u starszej córki, 9-letniej Phoebe, pojawiają się niepokojące objawy: dziewczynka wszystko liczy, myje ręce określoną liczbę razy, wciąż wyklaskuje lub wytupuje rytm, a w końcu zaczyna się okaleczać i wyznaje, że ma ochotę skoczyć z dachu. Początkowo jej zaburzenia zostają zdiagnozowane jako nerwica natręctw, jednak nie na długo. Oczywiście nie zdradzę Wam co było dalej, żadnych spoilerów
„Everywhere else I feel ugly”
Mogę jednak zdradzić, że panaceum na problemy Phoebe okazują się zajęcia teatralne. W oparciu o wątek terapeutycznej mocy teatru budowana jest dalsza część fabuły.
Dzieci inscenizują „Alicję w Krainie Czarów”, więc w filmie pojawia się sporo fragmentów twórczości Lewisa Carolla („Alicja w Krainie Czarów”, „Po drugiej stronie lustra” i „Jabberwocky”) – dobrze je znać, ale nie jest to niezbędne do zrozumienia dialogów.
W słowach bohaterów usłyszycie wiele prostych prawd: o tym, że dobrze jest być innym, o akceptacji, o odwadze do bycia sobą.
O tym, że dzieciaki potrafią samodzielnie dokonać fantastycznych rzeczy.
Film pięknie pokazuje również rolę rodzica, który pomaga dziecku zrozumieć targające nim trudne emocje. Na pewno znajdziecie coś jeszcze!
To mądry, wyważony film, bez ani grama przesady. Żaden wyciskacz łez, ani łamiący serce dramat. Jednak nie jest to też sielankowe kino familijne, dlatego w żadnym wypadku nie oglądajcie tego filmu razem z dzieckiem! Lepiej zaciągnijcie męża na wieczorny seans na kanapie.
Tytułową bohaterkę gra Elle Fanning i jest w tej roli nie-sa-mo-wi-ta! Na uwagę i uznanie zasługuje też Felicity Huffman, wcielająca się w rolę matki dziewczynki. Nie dość, że gra fantastycznie, to sama postać jest taka jak my :) Każda mama odnajdzie w niej mnóstwo siebie.
Amerykańska szkoła pokazana jest tu w sposób nieco uproszczony: pracują w niej same czarne charaktery – nauczyciele bez wyobraźni z mocno przerysowanym dyrektorem-ciamajdą na czele. Wyjątek stanowi nauczycielka prowadząca zajęcia teatralne, która łamie zasady, mówi zagadkami i uczy dzieciaki samodzielnego myślenia.
Niemrawe dzieci, przyzwyczajone do reżimu i jednoznacznych poleceń, mają problem z przestawieniem się na nową metodę prowadzenia zajęć, dającą im dużą wolność i samodzielność.
„Jump!”
Przewijające się w filmie hasło „jump!” jest sygnałem do wskoczenia w świat wyobraźni. Fakt, że Phoebe jest chora i nieco traci kontakt z rzeczywistością, niczego tu nie zmienia. Każde dziecko widzi świat inaczej, buduje swoją własną krainę fantazji. To piękne, kiedy nas do niej zaprasza, a my potrafimy to docenić i zachować zasady savoir-vivre w świecie wyobraźni naszego dziecka.
Wyobraźnia ma ogromne znaczenie nie tylko dla szczęśliwego dzieciństwa – barwnego, beztroskiego i pełnego magii – ale także dla prawidłowego rozwoju umiejętności, które będą efektownie wyglądać w ich CV Lecz przede wszystkim bardzo przydadzą się dzieciom w dorosłym życiu. Twórcze myślenie, innowacyjność, wychodzenie poza utarte schematy… Rozwinięta wyobraźnia jest przejawem inteligencji dziecka, umiejętności abstrakcyjnego myślenia, łączenia pojęć i zjawisk z różnych dziedzin.
Musicie obejrzeć ten film! Koniecznie dajcie znać, czy Wam się podobał. A jeśli możecie polecić filmy poruszające podobną tematykę lub takie, które miały wpływ na Wasze rodzicielstwo – również koniecznie dajcie znać w komentarzach. Dzięki!
.
Chcesz być na bieżąco?
Polub blog na Facebooku:
PS. Dorzucę jeszcze dwa trafne memy, które kiedyś wyszperałam w sieci:
Moja ukochana Marta Frej > KLIK
Dzięki za polecenie filmu, nie znałam wcześniej, więc się nie wypowiem, ale chętnie obejrzę. Chociaż wyznam, że ja się ciągle czasami czuję jak dziecko i nie rozumiem innych dorosłych. Za dużo w moim życie kreskówek i literatury dziecięcej. <|:^*
I tak trzymaj!!!
Także dziękuję za polecenie, zwłaszcza, że jest tam motyw zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, którymi się ostatnio interesowałam.
Trochę się boję oglądać ten film. Jestem ciekawa i pewnie skuszę się. Ale strasznie nie lubię oglądać filmów gdy dzieci są chore lub umierają. Chciałabym aby świat był kolorowy w najweselszych barwach. Niestety tak nie jest
Właśnie szukałam ciekawej pozycji na wieczór – dzięki!
Obejrzę go na pewno! Nie tylko ze względu na ten dziecięcy temat, ale ze względu na tą nerwicę natręctw – wszelkie medyczne tematy mnie interesują, a te na tle nerwowym szczególnie
wow. zachęciłaś mnie po stokroć!
Bardzo lubię takie historie i na pewno męża zaciągnę na kanapę i to obejrzymy A co do filmów, które ci polecam jest taki bardzooo stary i nazywa się “Zerwana obietnica” i oglądałam go jako dziecko na VHS, nie pamiętam angielskiego tytułu, ale mąż właśnie szuka w sieci. Film, który ukazuje jak ojciec traci dzieci po śmierci żony, mimo że jest porządnym facetem, opieka społeczna nie daje za wygraną… Grafika Marty zawsze na czasie
Dzięki! Brzmi ciekawie, ale teraz nie dla mnie takie filmy bez happy endu – w ciąży zrobiłam się jakimś mega wrażliwcem i na bank bym się zapłakała
W sumie racja ja też na czas 9 mcy tylko komedie
Dziękuję za polecenie filmu, obejrzę go na pewno Uwielbiam filmy o dzieciach, rodzicielstwie itd.
Zapisuję na listę do obejrzenia, wkrótce. Ja mogę polecić “Wszystko za życie” ale pewnie już znasz Brakuje już mi bardzo naszych filmowych wieczorów z mężem ale jeszcze trochę i … nadrabiamy
Koniecznie muszę zobaczyć!