Świat widziany oczami dziecka jest zupełnie inny od tego, który widzą osoby dorosłe. Nie chodzi tylko o postrzeganie i niezrozumienie naszych „dorosłych” spraw, ale przede wszystkim o niesamowicie kreatywny dziecięcy umysł i niezwykły świat wyobraźni.
Film, który chcę Wam dziś polecić, to nie żadna świeżutka i chrupiąca premiera, tylko przykurzona (ale ponadczasowa!) staroć z 2008 roku: „Phoebe in Wonderland”. Obejrzałam go jeszcze zanim zostałam matką i przez wszystkie te lata doskonale pamiętałam. Odświeżałam go sobie już kilkakrotnie.
To film, który wywarł na mnie duże wrażenie i w znacznym stopniu ukształtował to, jak dziś rozumiem dzieci i świat widziany ich oczami. Słusznie czy nie – oceńcie sami! 😉
Początek filmu jest niepozorny i nieco cukierkowy, ale nie zrażajcie się 😉 Na pozór idealna rodzinka: wyluzowani, inteligentni rodzice z cudownym podejściem do dwóch uroczych, energicznych i radosnych córek.
„Welcome to the tea party”
Sielanka jednak szybko się kończy, ponieważ u starszej córki, 9-letniej Phoebe, pojawiają się niepokojące objawy: dziewczynka wszystko liczy, myje ręce określoną liczbę razy, wciąż wyklaskuje lub wytupuje rytm, a w końcu zaczyna się okaleczać i wyznaje, że ma ochotę skoczyć z dachu. Początkowo jej zaburzenia zostają zdiagnozowane jako nerwica natręctw, jednak nie na długo. Oczywiście nie zdradzę Wam co było dalej, żadnych spoilerów 🙂
„Everywhere else I feel ugly”
Mogę jednak zdradzić, że panaceum na problemy Phoebe okazują się zajęcia teatralne. W oparciu o wątek terapeutycznej mocy teatru budowana jest dalsza część fabuły.
Dzieci inscenizują „Alicję w Krainie Czarów”, więc w filmie pojawia się sporo fragmentów twórczości Lewisa Carolla („Alicja w Krainie Czarów”, „Po drugiej stronie lustra” i „Jabberwocky”) – dobrze je znać, ale nie jest to niezbędne do zrozumienia dialogów.
W słowach bohaterów usłyszycie wiele prostych prawd: o tym, że dobrze jest być innym, o akceptacji, o odwadze do bycia sobą.
O tym, że dzieciaki potrafią samodzielnie dokonać fantastycznych rzeczy.
Film pięknie pokazuje również rolę rodzica, który pomaga dziecku zrozumieć targające nim trudne emocje. Na pewno znajdziecie coś jeszcze! 🙂
To mądry, wyważony film, bez ani grama przesady. Żaden wyciskacz łez, ani łamiący serce dramat. Jednak nie jest to też sielankowe kino familijne, dlatego w żadnym wypadku nie oglądajcie tego filmu razem z dzieckiem! Lepiej zaciągnijcie męża na wieczorny seans na kanapie.
Tytułową bohaterkę gra Elle Fanning i jest w tej roli nie-sa-mo-wi-ta! Na uwagę i uznanie zasługuje też Felicity Huffman, wcielająca się w rolę matki dziewczynki. Nie dość, że gra fantastycznie, to sama postać jest taka jak my 🙂 Każda mama odnajdzie w niej mnóstwo siebie.
Amerykańska szkoła pokazana jest tu w sposób nieco uproszczony: pracują w niej same czarne charaktery – nauczyciele bez wyobraźni z mocno przerysowanym dyrektorem-ciamajdą na czele. Wyjątek stanowi nauczycielka prowadząca zajęcia teatralne, która łamie zasady, mówi zagadkami i uczy dzieciaki samodzielnego myślenia.
Niemrawe dzieci, przyzwyczajone do reżimu i jednoznacznych poleceń, mają problem z przestawieniem się na nową metodę prowadzenia zajęć, dającą im dużą wolność i samodzielność.
„Jump!”
Przewijające się w filmie hasło „jump!” jest sygnałem do wskoczenia w świat wyobraźni. Fakt, że Phoebe jest chora i nieco traci kontakt z rzeczywistością, niczego tu nie zmienia. Każde dziecko widzi świat inaczej, buduje swoją własną krainę fantazji. To piękne, kiedy nas do niej zaprasza, a my potrafimy to docenić i zachować zasady savoir-vivre w świecie wyobraźni naszego dziecka.
Wyobraźnia ma ogromne znaczenie nie tylko dla szczęśliwego dzieciństwa – barwnego, beztroskiego i pełnego magii – ale także dla prawidłowego rozwoju umiejętności, które będą efektownie wyglądać w ich CV 😉 Lecz przede wszystkim bardzo przydadzą się dzieciom w dorosłym życiu. Twórcze myślenie, innowacyjność, wychodzenie poza utarte schematy… Rozwinięta wyobraźnia jest przejawem inteligencji dziecka, umiejętności abstrakcyjnego myślenia, łączenia pojęć i zjawisk z różnych dziedzin.
Musicie obejrzeć ten film! Koniecznie dajcie znać, czy Wam się podobał. A jeśli możecie polecić filmy poruszające podobną tematykę lub takie, które miały wpływ na Wasze rodzicielstwo – również koniecznie dajcie znać w komentarzach. Dzięki!
.
Chcesz być na bieżąco?
Polub blog na Facebooku:
PS. Dorzucę jeszcze dwa trafne memy, które kiedyś wyszperałam w sieci:
Moja ukochana Marta Frej > KLIK
13 komentarz
Dzięki za polecenie filmu, nie znałam wcześniej, więc się nie wypowiem, ale chętnie obejrzę. Chociaż wyznam, że ja się ciągle czasami czuję jak dziecko i nie rozumiem innych dorosłych. Za dużo w moim życie kreskówek i literatury dziecięcej. <|:^*
I tak trzymaj!!! 🙂
Także dziękuję za polecenie, zwłaszcza, że jest tam motyw zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, którymi się ostatnio interesowałam.
Trochę się boję oglądać ten film. Jestem ciekawa i pewnie skuszę się. Ale strasznie nie lubię oglądać filmów gdy dzieci są chore lub umierają. Chciałabym aby świat był kolorowy w najweselszych barwach. Niestety tak nie jest 🙁
Właśnie szukałam ciekawej pozycji na wieczór – dzięki! 🙂
Obejrzę go na pewno! Nie tylko ze względu na ten dziecięcy temat, ale ze względu na tą nerwicę natręctw – wszelkie medyczne tematy mnie interesują, a te na tle nerwowym szczególnie 😉
wow. zachęciłaś mnie po stokroć!
Bardzo lubię takie historie i na pewno męża zaciągnę na kanapę i to obejrzymy 🙂 A co do filmów, które ci polecam jest taki bardzooo stary i nazywa się „Zerwana obietnica” i oglądałam go jako dziecko na VHS, nie pamiętam angielskiego tytułu, ale mąż właśnie szuka w sieci. Film, który ukazuje jak ojciec traci dzieci po śmierci żony, mimo że jest porządnym facetem, opieka społeczna nie daje za wygraną… Grafika Marty zawsze na czasie <3
Dzięki! Brzmi ciekawie, ale teraz nie dla mnie takie filmy bez happy endu – w ciąży zrobiłam się jakimś mega wrażliwcem i na bank bym się zapłakała 😉
W sumie racja ja też na czas 9 mcy tylko komedie 🙂
Dziękuję za polecenie filmu, obejrzę go na pewno 🙂 Uwielbiam filmy o dzieciach, rodzicielstwie itd.
Zapisuję na listę do obejrzenia, wkrótce. Ja mogę polecić „Wszystko za życie” ale pewnie już znasz 🙂 Brakuje już mi bardzo naszych filmowych wieczorów z mężem ale jeszcze trochę i … nadrabiamy 🙂
Koniecznie muszę zobaczyć! 🙂