Ostatnio polecałam Wam sporo książek dla młodszych dzieci, a dziś będzie coś dla starszych. Na blogu jest niewiele takich tytułów, ale już przebieram nóżkami i zacieram ręce, aby sprawdzić, co rynek wydawniczy proponuje w tej kategorii wiekowej. Jestem pewna, że odkryję mnóstwo perełek!
Nasz Romek wkrótce skończy 9 lat, więc stopniowo sięga po coraz „poważniejsze” lektury Cieszy mnie to, bo nauka czytania szła nam wyjątkowo opornie. Nasz syn to typowo ścisły umysł – uwielbia matematykę i od kilku lat konstruuje coraz bardziej skomplikowane silniki i mechanizmy. Mam wrażenie, że nasz syn lubi książki i nie pali ich na stosie tylko dzięki temu, że codziennie mu czytam i podsuwam starannie wybrane, wartościowe tytuły Bardzo lubię czytać mu na głos i nadal to robię. Nauka samodzielnego czytania jakoś nigdy Romka nie interesowała, a my nie naciskaliśmy – wychodzimy z założenia, że nasze dzieci nie muszą być „najlepsze we wszystkim”, wolimy rozwijać ich pasje.
Podobnie było w przedszkolu i zerówce Montessori: nauczyciele nie naciskali na naukę czytania. Zresztą w montessoriańskich placówkach dzieci najpierw uczą się pisać, a dopiero potem czytać. Wszystko dostosowane jest do tzw. faz wrażliwych i indywidualnego rozwoju dziecka. To dawało nam dużo luzu i spokoju, nawet gdy Romek na początku szkoły miał problemy z czytaniem i niechętnie się za to zabierał. Dajcie znać, jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat – możecie zadawać konkretne pytania w komentarzach.
A teraz już zapraszam na recenzję książki, którą z przyjemnością objęłam patronatem:
„CUDOWNA PODRÓŻ FREDDIEGO YATESA”
Tekst: Jenny Pearson
Ilustracje: Rob Biddulph
Przekład: Iwona Żółtowska
Wydawnictwo Akapit Press
258 stron
wiek 10-14 lat
Bardzo podoba mi się ta historia, ten humor, a zarazem autentyczność i szacunek, z jakimi Jenny Pearson przedstawia świat widziany oczami nastolatka, życie rodzinne i cały wachlarz emocji.
To wciągająca i pełna komicznych wydarzeń powieść przygodowa o Freddie’m i jego przyjaciołach. Spodoba się zwłaszcza nastoletnim Czytelnikom, ze względu na wartką akcję, tematykę i humor dostosowany do tej grupy wiekowej. Będzie idealna dla Czytelników w wieku 10-14 lat i nieco młodszych, które już rozkręciły się z samodzielnym czytaniem. Powieść jest dość długa (258 stron), więc to już taka lektura na serio
Główny bohater to Freddie Yates – bystry jedenastolatek, który kolekcjonuje ciekawostki:
„Jedni zbierają karty z pokemonami, inni naklejki. Ja kolekcjonuję ciekawostki w głowie. Wiadomo, że tego, co wiemy, nikt nam nie odbierze. Informacja nie wyparuje, nie zostanie usunięta.”
Gdy chłopiec kończy 6 klasę, umiera Bunia – jego ukochana babcia. Freddie mieszka z tatą, z którym ma bardzo dobrą relację, jednak nie jest to jego biologiczny ojciec. Wraz z pożegnalnym listem od Buni chłopiec dostaje swój akt urodzenia, a następnie rusza do Walii na poszukiwania swojego biologicznego ojca. Zabiera ze sobą przyjaciół – Bena i Charliego. Po drodze wspólnie przeżywają masę niesamowitych przygód. W tej historii jest wszystko: wegański azyl dla fanów wędzonego tofu, antyczni złodzieje, konkurs jedzenia surowej cebuli, kostiumy superbohaterów i prawdziwy cud
Freddie jest twardo stąpającym po ziemi realistą i nie wierzy w cuda. Jednak inicjuje łańcuch niesamowitych wydarzeń i wraz z rozwojem wypadków odkrywa, że nie wszystkie z nich można racjonalnie wyjaśnić.
„Dawniej zdarzały się wielkie cuda, lecz trudno powiedzieć, czy wydarzyły się naprawdę. Pewnego razu Charlie, Ben i ja na spółkę zamówiliśmy smażoną rybę z frytkami, co przy naszych apetytach okazało się prawdziwą próbą dla naszej przyjaźni, mimo tego, że bar Marleya słynie z wielgachnych porcji. Dlatego nie mam pojęcia, jakim cudem pewien gość nakarmił pięć tysięcy ludzi, mając zaledwie trzy ryby i trochę chleba. Moim zdaniem ludzie po prostu chcą wierzyć, że tak było.”
Jednocześnie – z punktu widzenia rodzica – ta historia jest ciepła i wzruszająca. Podkreśla rolę przyjaźni, rodziny, życzliwości i jest zakończona mądrym i ważnym przesłaniem: czasem to, czego szukamy, jest na wyciągnięcie ręki.
Poza tym to nieco fantastyczna opowieść, w której nie wszystkie zdarzenia udaje się wyjaśnić. Autorka podkreśla, że życie jest pełne wydarzeń, które mogą być „małymi cudami” i to od nas zależy, jaką perspektywę przyjmiemy. Przypomina mi to znany cytat Alberta Einsteina:
„Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.”
Nie jestem pewna, czy nastoletni Czytelnicy wychwycą te ważne przekazy zawarte w książce – to pewnie zależy od wrażliwości i dotychczasowych doświadczeń. Ja, pomimo 37 lat na karku, przeczytałam tę powieść z dużą przyjemnością i cenną refleksją.
Bardzo podoba mi się również to, z jaką empatią i wyrozumiałością przedstawione są tu emocje – zarówno dorosłych, jak i dzieci:
„Odruchowo parsknąłem śmiechem. Nie takim szczerym i prawdziwym. To był rechot świadczący o tym, że obwody mi się przegrzewają i chwilowo nie panuję nad uczuciami.”
W tej historii smutne sytuacje przeplatają się z komicznymi – przyznam, że potrzeba naprawdę zręcznego pióra i dużej empatii, aby takie zabiegi nie raziły Czytelnika. Autorka doskonale opanowała tę trudną sztukę.
Autorką tekstu jest Jenny Pearson, a świetny przekład Iwony Żółtowskiej sprawia, że powieść czyta się bardzo przyjemnie, wyłapując wszystkie językowe smaczki. Im więcej czytam brytyjskich książek dla dzieci i młodzieży (inne polecałam tutaj i tutaj), tym bardziej doceniam ich wyjątkowy urok, lekkość i humor.
To książka z przewagą tekstu nad ilustracjami. Ilustracje Roba Biddulpha są czarno-białe i jest ich niewiele, ale dobrze uzupełniają opowiadaną historię.
Książki dla nastolatków to lektury, w których przymykam oko na rozmaite nieprzyjemne zachowania, odzywki typu „ty głupolu” i niezdrową żywność. Moim zdaniem te elementy są potrzebne, aby fabuła i komunikacja były bardziej autentyczne. Poza tym to, co raziło mnie w książkach skierowanych do przedszkolaków, w książkach dla nastolatków już mnie nie razi. Maluchy chłoną takie wzorce bezkrytycznie, a starsze dzieci i młodzież już o wiele lepiej rozumieją kontekst i motyw zła w literaturze.
Bohaterowie tej powieści to nastolatki z krwi i kości, ze swoimi problemami i kompleksami. Nie zawsze potrafią się porozumieć, czasem dochodzi do konfliktów, jednak zawsze są wobec siebie lojalni i troskliwi, stawiając przyjaźń na pierwszym miejscu.
Tę książkę polecam młodszym nastolatkom, a także ich rodzicom! Chociażby po to, aby jeszcze raz spojrzeć na świat ich oczami– gdy przypomnimy sobie tę perspektywę, lepiej się dogadamy i zrozumiemy. Ponadto ta historia to również dobry punkt wyjścia do rozmowy o szukaniu akceptacji, dojrzewaniu, przyjaźni czy śmierci bliskiej osoby.
Przeczytałam „Cudowną podróż…” razem z Romkiem i bardzo nam się podobała, pomimo że jest przeznaczona dla nieco starszych dzieci. Pełna humoru, ciepła, przemycająca uniwersalne wartości – chciałabym, aby właśnie takie książki trafiały w ręce naszych dzieci, gdy staną się nastolatkami.
KONKURS
Książkę, którą dziś polecam, otrzymają 3 osoby, które jako pierwsze w komentarzu pod tym artykułem (na blogu, nie na Facebooku!) napiszą:
„DOROCZNE ZAWODY W JEDZENIU CEBULI”
Powodzenia!
Dobry tekst?
Kliknij „Lubię to” lub udostępnij na Facebooku:
Miłego dnia!
Chcesz być na bieżąco?
Obserwuj nas na Instagramie:
„DOROCZNE ZAWODY W JEDZENIU CEBULI”
Gratuluję! Prześlij mi proszę dane do wysyłki książki na blogowy adres mailowy kontakt@ronja.pl (Twój adres + nr telefonu dla kuriera).
DOROCZNE ZAWODY W JEDZENIU CEBULI
?
Gratuluję! Prześlij mi proszę dane do wysyłki książki na blogowy adres mailowy kontakt@ronja.pl (Twój adres + nr telefonu dla kuriera).
“Doroczne zawody w jedzeniu cebuli”
Gratuluję! Prześlij mi proszę dane do wysyłki książki na blogowy adres mailowy kontakt@ronja.pl (Twój adres + nr telefonu dla kuriera).
DOROCZNE ZAWODY W JEDZENIU CEBULI!
Marta, przykro mi, niestety tym razem się nie udało Ale zapraszam Cię na blogowy Instagram – wkrótce planuję tam więcej rozdań książkowych, w tym dwa z Muminkami w roli głównej!
IG bloga: instagram.com/ronja.pl_renia/
Doroczne zawody w jedzeniu cebuli.
Kasiu, przykro mi, niestety tym razem się nie udało Ale zapraszam Cię na blogowy Instagram: instagram.com/ronja.pl_renia/
Wkrótce planuję tam więcej rozdań książkowych, w tym dwa z Muminkami w roli głównej!
DOROCZNE ZAWODY W JEDZENIU CEBULI
Marta, przykro mi, niestety tym razem się nie udało Ale zapraszam Cię na blogowy Instagram: instagram.com/ronja.pl_renia/
Wkrótce planuję tam więcej rozdań książkowych, w tym dwa z Muminkami w roli głównej!
Przegapiłam post i rozdanie – jakoś zawsze wyświetlaja mi się po czasie. Powim że książke biorę nawet nie musiałabym czytać rezencji. Kazik Pegazik którego kupiłam po Twojej recenzji został super przyjęty przez moją drużynę muszkieterów (4, 8, 9).
za późno dla mnie ale fajna recenzja no i możemy poczekać, bo Mała ma 2 latka dopiero